Co słychać w Rwandzie?

Odezwał się do mnie przed chwilą na email człowiek. Początek listu taki jak zwykle: “Trafiłem na Twojego bloga o Rwandzie i mam nadzieje, że mi pomożesz…” i tu zawsze następuje wypis potrzeb. Ktoś szuka informacji o ludobójstwie, ktoś szuka informacji o jakiejś osobie, ktoś szuka informacji o możliwości wyjechania…  Tym razem chodziło o szukanie kontaktu do Rwandy. Ruszyłem się z łóżka i zajrzałem do szafki po stare notesy, jakie miałem ze sobą w tym kraju. I się zaczęło 😉

Kontakt przekazałem już mailem, ale notesy sprawiły, że odżyły po raz kolejny stare wspomnienia. Wszystkie moje zapiski z tego kraju: lekcje kinyarwanda, rysunki jakie sobie rysowaliśmy z Nelly (przypominam, że z Nelly rozmawialiśmy bardzo dużo, choć Nelly nie znała żadnego języka, jakie znam ja i vice versa więc sobie rysowaliśmy), podliczenia zbiórki i tak dalej…

Może to więc jest jakaś okazja by wspomnieć ten kraj i dla Was i napisać co nieco co wiem o starych przyjaciołach? Wiem niestety niewiele, ale zawsze to coś.

Nelly, Schola i Maombi

Te trzy osoby co kilka dni puszczają mi sygnały na komórkę. Ja im odpuszczam.

Maombi

Maombi

Schola

Schola

Nelly

Nelly

Innocent i Shilla

Innocent nie mieszka już w Nyamata, nie pracuje też w NTC. Szkoda, ale podobno jest teraz szefem restauracji w Kigali. Doszła do mnie też informacja że z Shillą wzieli ślub.

Paul i Pacifique

Paul i Pacifique są już oczywiście małżeństwem od prawie roku. Paul jest ważnym kolesiem, pracującym w ONZ w jakichś organach związanych z informatyzacją. NTC nadal jest jego własnością, ale nie mieszka już w Nyamata, a w Kigali.

Pacifique i Paul

Pacifique i Paul

Paul był w tym miesiącu w Europie, w Belgii. Namawiałem go by wpadł do Polski, ale się nie udało 🙂

Robert

Na koniec mój największy sukces 🙂 Jestem z tego bardzo dumny.

Robert

Robert

Robert po tym jak pracował ze mną jako tłumacz przy moich lekcjach informatyki w Rwandzie (i prowadził je razem ze mną) postanowił, że też chce być nauczycielem IT. I jak postanowił, tak robi! Został teraz całym szefem NTC (zastąpił funkcyjnie Paula) i… poszedł studiować informatykę! Niedawno był na wymianie studenckiej w Ugandzie, gdzie miał szybszy internet to sobie pogadaliśmy na Yahoo Messengerze. W czasie rozmów dziękował mi za nakierowanie go na te studia. I temu jestem taki dumny 😉

O innych osobach niestety nic nie wiem 🙁

0

Nasi nie jadą do RPA

Piłkarzyki ostatecznie i na amen odpadły w eliminacjach do Mistrzostw Świata w RPA. Można by powiedzieć “całe szczęście”, zwłaszcza jeśli się właśnie obejrzało nowy film Petera  Jacksona (to ten od Władcy Pierścienic) – Dystrykt 9 😉

Co prawda i bez filmu są powody dlaczego nie warto jechać do RPA, ale ja najpierw o samym filmie. Lubię filmy o Afryce (punkt zatem dla Dystryktu), nie lubię filmów science-fiction (zabieramy więc punkt dla Dystryktu) chyba, że podobnie jak “Kontakt” Roberta Zemeckisa nie są to filmy tak naprawdę science -fiction, a głównym celem jest zmuszenie widza do jako takiego zastanowienia się nad czymś po obejrzeniu filmu. Dystrykt  9 na 100% jest filmem SF, ale do zastanowienia zmusza. Więc anuluję ostatni minus punktowy i może nawet dam punkt dodatkowy.

W 1980 roku (chyba) nad Johannesburgiem zarzymał się potężny statek kosmiczny, z kórego do miasta przedostali się obcy. ONZ oczywiście od razu ustanowił siły które miały zapanować nad tą niezwykłą sytuacją, obcych zammknięto w czymś w rodzaju obozu dla uchodźców i do czasów dzisiejszych doświadczaliśmy czegoś w rodzaju ponownego appartheidu, tyle że tym razem wymierzonego przez afrykanerów wobec krewetkopodobnych kosmitów. Obecnie kosmiczne getto już naprrawdę zaczęło ciążyć mieszkańcom miasta i trzeba było z nim coś zrobić. I tu zaczyna się kosmiczna rozpierducha  z udziałem laserów, robotów, hologramów i latających wszędzie kawałków mięsa (i kociego żarcia).

Sama rozpierducha bardzo ładnie wykonana, naprawdę (fajny pomysł by większość filmu przedstawić jako reportaż telewizyjny), ale mnie bardziej zainteresowało afrykańskie tło 🙂 Raz, że bardzo fajnie, że spodek nie zawisł nad Nowym Jorkiem, Londynem czy Los Angeles, a właśnie nad położonym w Afryce Johannesburgiem. Z jednej strony być może wróży to jakieś silniejsze zainteresowanie krajami południa, ze strony Hollywoodu. Z drugiej trzeba pamiętać, że Peter Jackson sam jest antypodowy bo pochodzi z Nowej Zelandii. Dla niego południowa hemisfera jest miejscem pierwszej ważności.

Dwa bardzo fajnie pokazany appartheid. Nawet dość zabawnie: na restauracjach i w urzędach wiszą tabliczki z informacją, że kosmici nie są obsługiwani.

I trzy  cała reszta afrykańskości. Widoki (slumsy w jakich mieszkali obcy od razu mi się skojarzyły z Rwandą; jak widać cała Afryka tak chyba wygląda), obcy są łudząco podobni zachowaniem do czarnoskórych obecnie mieszkających w  Johannesburgu (o tym później). Nie zabrakło też wszędobylskich nigeryjskich oszustów. Są dokładnie tacy, jacy są. No może poza jednym szczegółem: Nigeryjczycy w pewnym momencie w filmie zaczynają ze sobą mówić nie po angielsku, a językiem etnicznym. Tyle, że ten język to język klikany; o ile mi wiadomo nie występuje on w Nigerii, a na obszarze pustyni kalahari (która zresztą jest w RPA). Ale i tak fajnie było  znów usłyszeć te foniczne dziwadło 🙂

Podsumowując film polecam wszystkim. Mieszanka afrykańskich slumsów i laserowej strzelaaniny kosmity wyszła naprawdę świetnie!

* * *

A teraz  nieco o RPA i Johannesburgu nie filmowym, a tym rzeczywistym. Otóż spotkałem się opiniami – i jestem naprawdę w stanie w nie uwierzyć –  że jest to miasto bardziej niebezpieczne niż obecnie Bagdad w Iraku. Na ostatnim spotkaniu w Warszawie była dziewczyna, która opowiadała swoje wrażenia z tego miasta sprzed kilku miesięcy. Nikt nie chodzi tam po ulicach, jest zupełnie pusto; co najwyżej raz na jakiś czas ktoś szybko przebiega. Spowodowane to jest grasującymi tam gangami, które aby ukraść komuś pieniądze nie zawahają się napadnięta osobę zabić. Tam nie ma pytań: napastnik podbiega do ofiary, zabija ją maczętą czy strzałem i zabiera wszystko, co przy niej znajdzie.

Czytałem też jak tam wygląda życie białych. O tym, że bardzo czesto są zabijani na tle etnicznym już Wam pisałem i wspominałem, że jest to regularny temat w mediach (choć nnie tych mainstreaomowych). Ci którzy jednak żyją tam, poruszają się samochodami w grupach. Domy otoczone są wysokimi murami z podwójnymi bramami. Przejeżdżasz jedną bramę, strażnik zamyka ją za Tobą, sprawdza na monitoringu czy nikt nie dostał się przez bramę za Twoim samochodem, wtedy dopiero otwiera drugą bramę i jesteś w domu.

Brzmi nieprawdopodobnie, ale przypomnijcie sobie wiadomość sprzed kilku miesięcy, którą podały chyba wszystkie media. Białoskóry mieszkaniec RPA wystąpił o azyl w Kanadzie podając, że jest w RPA prześladowany.

RPA, a szczególnie Johannesburg to miejsce czegoś w rodzaju stanu wojennego, miejsce, którego nie kontroluje już policja, a władzę przejęły gangi. W tych okolicznościach zastanawia wybranie tego kraju na organizacje mundialu w przyszłym roku.

Z drugiej strony ciekawa tendencja: rok temu olimpiada w Chinach. Za rok mundial w RPA, a następnie olimpiada w także jednym z najbardziej przestępczych miast świata – Rio De Janerio. Obstawiam, że kolejna wielka impreza sportowa (albo nie sportowa? może expo) powinno odbyć się w Mogadiszu w Somalii. Jakby nie  było kraj ten ostatnio się nieźle wzbogacił 😉

0

GoldenLine wpływa na moje życie

Tekst nie jest w żaden sposób sponsorowany, choć będę się w nim pewnie rozpływał w komplementach nad stroną GoldenLine.pl. Po prostu już od dłuższego czasu chodziły mi po głowie przemyślenia, którymi chcę się z Wami podzielić.

Jest jedna strona internetowa, która znacząco wpłynęła na moje życie (i jak się można domyśleć po tytule, jest to strona GL). Nawet bardzo znacząco. Z wszystkich portali społecznościowych tylko tam faktycznie widzę, że korzystanie z jego usług ma dla mnie jakieś znaczenie także w realnym świecie. Nasza-Klasa to serwis gdzie pokazujesz swoim znajomym zdjęcia z wydarzeń, które już się zdarzyły i przeważnie na tym się kończy. Na Wykop wchodzisz po to aby bezproduktywnie zabić wolny czas. Na GoldenLine zarejestrowałem się lata temu za namową mojego kolegi Adasia. Ot, Adaś (tak naprawdę Adam, ale od  lat mówimy na niego zdrobniale, choć jest ode mnie o co najmniej głowę i szyję wyższy 😉 )  był wtedy nauczycielem i ja  byłem nauczycielem. GoldenLine miało być miejscem, gdzie łatwo znaleźć pracę czy kontakty zawodowe, więc obaj mieliśmy nadzieję, że do czegoś nam się przyda: akurat  ofert pracy dla nauczycieli wiele nie ma, więc każde dodatkowe miejsce do szukania takowych powinno być dobre.

I potem powoli się zaczęło.

#1

Już po kilku tygodniach szwędania się po tym serwisie (co ciekawe na GoldenLine wcale nie trzeba często zaglądać;  szczerze to na pierwszy rzut oka nie  ma tam nic zachęcającego do częstych wizyt) trafiłem na ogłoszenie, że jedna z białostockich organizacji szuka wolontariuszy. Zgłosiłem się i tak wszystko się zaczęło 😉

#2

Kolejny moment kiedy przydał się GL to wyjazd do Afryki. Paweł, szef białostockiego wolontariatu miał wznajomych na GL dziewczyny z CWR, skontaktowałem się z nimi za pośrednictwem GL, pomęczyłem i zgodziły się mnei wysłać.

Także za pośrednictwem GL znalazłem sponsorów wyjazdu. Zamieściłem tam ogłoszenia, że jadę do Rwandy i potrzebuję pożyczyć od kogoś laptopa i aparat fotograficzny. Nie wierzyłem że się uda, a tymczasem zgłosiło się kilka firm, z których wybrałem IMPAQ (byli najszybsi).

#3

Także w moich działaniach wordpressowych GoldenLine miał spory udział. To na forum dotyczącym blogów udzielałem się odpowiadając na wordpressowe pytania, to tam pojawił się pomysł na WP Sprzedawcę, to tam informowałem o innych moich  pluginach.

W efekcie nieskromnie powiem, że zdobyłem jako taką renomę jako wp-hacker co już przełożyło się na korzyści zawodowe.

Zgłosiło się do mnie kilka osób z pytaniem  czy nie  pomógłbym przy tworzeniu stron z użyciem wordpressa. Jako, że postanowiłem sobie nie być za bardzo tani większość po napisaniu ile sobie liczę za dany projekt już nie odpowiedziała. Udało mi się jednak nawiązać kontakt z kilkoma  poważnymi osobami: jedna strona już jest zrobiona, dwie kolejne się robią i mam już ustawione co najmniej dwa – trzy (cztery?) kolejne zlecenia. I obietnicę stałego dopływu zleceń kolejnych od kilku osób, którym ufam, że jest to obietnica pewna.

Tu dodam, że tak Flaker w podobny sposób wpływa na moje “kontakty zawodowe”. Jednej osobie właśnie skończyłem już drugie zlecenie, inna osoba właśnie dziś zleciła mi coś nowego. (przy okazji pozdrawiam owe osoby, nie wymienione z  imienia, ale na pewno to czytają i wiedzą o kogo chodzi 😉 )

#4

I wreszcie 12 października jadę do Sopotu na szkolenie wstępne przed nową pracą (szkolenie  będzie połączone z rozmową kwalifikacyjną więc nie chcę zapeszać, ale jak wiadomo jestem genialny i idealny, więc pracę tą dostanę na 100% 😉 ). To także historia z GoldenLine w roli co najmniej drugoplanowej. Tu znów wspomniany na początku Adaś miał swój udział: na początku tego roku podesłał mi link do ogłoszenia na GoldenLine: praca dla szkoleniowca z podstaw obsługi komputerów, wykształcenie pedagogiczne. Jakby nie było wypisz wymaluj ja. W międzyczasie całość się nieco rozlazła czasowo, szkolenia już mają dotyczyć nieco innych rzeczy, ale jak najbardziej niedługo ruszają.

Lista powyżej jest niepełna: wymieniłem tylko te aspekty GL, które miały jakieś większe znaczenie (bo kogo by interesowało, że np jestem tam moderatorem grupy dyskusyjnej o pomocy międzynarodowej i dzięki tej grupie przynajmniej jedną osobę udało mi się wysłać już do Afryki) lub o których chciałem napisać.

***

A w tym samym czasie w innych serwisach? Na naszej klasie dodałem stu kolejnych znajomych do listy i tyle. Żadnych nowych, bo to osoby które znam od lat. W życiu nic mi to nie zmieniło. Tymczasem na GL mam na liście znajomych chyba niecałe 20 osób (nawet nie wiem), w tym tylko niewielką część znam  (bądź znałem kiedy dodawałem do listy) w realnym świecie, a serwis ten sprawił że zwiedziłem kawał świata i zarobiłem jako takie pieniądze. Na Wykopie obejrzałem milion głupich obrazków i filmików – dzięki GL zrobiłem już jedną i robię drugą stronę, na którą użytkownicy mogą wrzucać głupie obrazki i filmiki 😉

I co ciekawe wszystko to  bez większego wysiłku. Nie szperałem tam godzinami w poszukiwaniu pracy, nie reklamowałem się jako twórca stron, nie grzebałem w poszukiwaniu opcji wyjazdu do Afryki. Wszystko się potoczyło samo z siebie. Być może i bez GL zdarzyło by się wiele w moim życiu, ale tego już się nie dowiem 🙂

0

Ubuntu Linux, klawiatura i podwójne literki

Na stacjonarnym komputerze miałem tak, że czasem po jednym kliknięciu litery, pojawiała się ona dwa razy. Teraz na laptopie mam to chwila. Kilka razy na zdanie.

Stwierdziłem, że coś jest wyraźnie nie  tak. Myślałem, że to problem sprzętowy, ale po googlaniu i pytaniu na grupach dyskusyjnych okazało się, że to problem sterownika klawiatury dla Linuksa. Problem ciągnie się od lat, ale na szczęście  jest rozwiązanie.

Instalujemy pakiet xkbset (jest w repozytoriach Ubuntu).

W konsoli wydajemy polecenie (a lepiej wpisujemy je na końcu pliku ~/.bashrc tak aby polecenie wykonywało się samo po każdym starcie systemu):

xkbset r rate 200 15

Trzeba nieco pokombinować z liczbami. Pierwsza to ilość milisekund w czasie których podwójne kliknięcia powinny być rozumiane jako pojedyncze. Druga to ilość milisekund po ilu przytrzymanie klawisza powinno być mimo wszystko interpretowane jako przytrzymanie klawisza.

* * *

(Ten wpis piszę głównie dla siebie, celem zapamiętania na przyszłość, ale mam nadzieję, że ktoś sobie to wygoogla kiedyś jak będzie miał ten sam problem) 😉

0

Zanussi nie widzi nic zdrożnego

Od dwóch dni oglądam zwątpiony jak upadają mniejsze i większe autorytety. Moje własne, jak Radek Sikorski jak i powszechnie uznawane za autorytety jak Andrzej Wajda czy Krzysztof Zanussi.

Bodajże Kazimierz Kutz (jeśli nie on, to ktoś inny ze świecznika) powiedział, że to dobrze, że Roman Polański  nie poszedł do tej pory siedzieć, bo świat nie doczekałby się tylu wspaniałych filmów. Myślę, że teraz każdy z pedofilów, którzy to przeczytali powinien się zastanowić na ile wielki potencjał artystyczny w nim drzemie i podle owych przemyśleń powinien pójść ruchać dzieci, albo nie pójść ruchać dzieci.

Na pewno Krzysztof Zanussi u Moniki Olejnik powiedział, że skoro świat zmierza obecnie do takiej swobody obyczajów, gdy coraz więcej wszystkim wolno, on jest zdziwiony dlaczego akurat “tego” robić nie wolno. Tak, Krzysztof Zanussi publicznie zastanowił się dlaczego świat, społeczeństwo i prawo są tak niesprawiedliwe, że nie wolno dorosłym, 45-letnim facetom wkładać penisa w pochwę dziecka.

I dobrym podsumowaniem jest dzisiejszy Skaner Polityczny na TVN24. Prowadząca zacytowała stanowczy komentarz Migalskiego, w którym pyta czy tym wszystkim celebrytom nadal tak samo by łatwo przychodziło bronienie faceta, który wyruchał dziecko i zwiał przed sprawieliwym sądem, gdyby chodziło w tym wypadku o ich dzieci. Na to jeden z zaproszonych do studia odpowiedział, że Migalski się nie umywa do Polańskiego, więc nie powinien się wypowiadać. I to była cała jego odpowiedź.

Otóż to. Kończę już więc ten wpis, bo jakim prawem mogę komentować zachowanie jaśnie przewspaniałego Polańskiego (co prawda pedofila, ale jakże zasłużonego dla światowej kultury) czy też zachowanie jaśnie wspaniałych jego kolegów i jego koleżanki (co prawda orędowników pedofilii, ale jakże zasłużonych dla światowej kultury).

Ten koleś wyruchał kiedyś dziecko, a potem zrobił mnóstwo super filmów

Ten koleś wyruchał kiedyś jedno dziecko, a potem zrobił mnóstwo super filmów

Ten koleś zrobił kiedyś mnóstwo fajnych filmów i potem raz powiedział, że to niesprawiedliwe, że nie można ruchać dzieci

Ten koleś zrobił kiedyś mnóstwo fajnych filmów i potem raz powiedział, że to niesprawiedliwe, że nie można ruchać dzieci

1

Rwanda to znaczy biznes

Wyciągam z komentarza bardzo dobry link, żebyście Wy też przeczytali 🙂

http://jarzynski.blox.pl/2009/09/Rwanda-to-znaczy-biznes.html

Przy okazji – na zasadzie “a nie mówiłem?” – przypomnę co sam o tym pisałem rok temu.

0

Sekta werbuje na wolontariat w Afryce

Pisałem już o tym ale nigdy nie zawiele. Zwłaszcza, że sekciarze są tak bezczelni, że link do swojej agitacji zostawiają pod moim artykułem (komentarz dziewczyny z sekty już usunąłem).

Jeśli ktoś chce zobaczyć jak sekty werbują na wolontariat w Afryce, polecam artykuł, który przed chwilą podlinkowałem.

Wszystkim, którzy by chcieli pomóc w walce z takimi praktykami polecam także podlinkowanie w podobny sposób na swoich blogach pod hasło “wolontariat w Afryce”. Dzięki temu jak ktoś młody i nieświadomy będzie googlał szukając informacji o możliwości pomagania, od razu trafi na ten artykuł i zostanie przestrzeżony.

0

Komputer sobie kupiłem

Niechęć do siedzenia  przy biurku i fakt, że stary komputer, którego więszość podzespołów pamięta jeszcze XX wiek zaczął się psuć, sprawiły, że ostatnie dwa tygodnie rozglądałem się za laptopem i od piątku mam już nowy sprzęt 🙂

Szukanie nie było trudne, zwłaszcza, że kryterium jakie sobie wyznaczyłem było proste: nowy, jak najtańszy ale nie netbook. I tak oto wpis ten piszę do Was z lapka, który się nazywa  Acer Extensa.

Jakość laptopa jest adekwatna do jego ceny, ale nie spodziewałem się żadnych wodotrysków 🙂 Wifi działa, więc mogę sobie siedzieć teraz na łóżku i pisać, Sprzęt i tak jest dwa razy lepszy od mojego komputera stacjonarnego.

Muszę się jeszcze przyzwyczaić do nowego rozkładu klawiszy; chwilę po potrwa zanim znów zacznę pisać bezwzrokowo.

Nie  podoba mi się plastik z jakiego lap jest zrobiony. Zdjęcie na Ceneo kłamie: komputer się nie błyszczy. Plastik jest szary, matowy i delikatnie chropowaty.

Wraz z laptopem zainstalowany był egzotyczny Linux Linpus i tak jak się domyślałem, przez wszystkich jest on chyba od razu wywalany 🙂 Raz, że to jakaś chińska dystrybucja, a ja nie jestem pewien czy chciałbym korzystać z dystrybucji powstającej w reżimowym państwie. Dwa, że nie ma ona domyślnie zainstalowanego środowiska graficznego. Oczywiście  ludzie nie kumaci w linuksie od razu przestraszą się tego dziwngo DOSa. Nawet mi nie  chciało się wgłebiać skąd wziąć pakiety Gnome/KDE, czy mają to być deb-y czy rpm-y… I tak dzień wcześniej nagrałem sobie specjalnie płytę z Ubuntu 😉

Ubuntu zainstalowało się gładko, aplecik monitorowania  poziomu bateri działa jak trzeba, aplet WiFi ładnie wyszukuje sieci.

Oczywiście musi być ccoś nie tak:  ręce mi opadają jak pomyślę ile musiałem się nagimanstykować aby przesłać przez sambę pliki ze stacjonarnego Ubuntu na laptopowe Ubuntu. Wszędzie są poradniki Windows – Linux, nigdzie praktycznie nie  ma poradników  Linux –  Linux. Zwłaszcza, że instalacja Samby kończyła się błędami. Ale już jest ok.

* * *

OK, więc mam laptopa  🙂 Dla Was to może i dobra wiadomość: wszystkie wpisy z Rwandy powstawały właśnie na laptopie i jakość ich była na pewno lepsza niż tego co piszę do Was z domu. Może to teraz się zmieni  😉

* P. S. *

Aha, wiedziałem, że coś zapomnę 😉

Laptop kupiłem w sklepie białostockim (traf chciał, że nie dość, że laptop był najtańszy, to na dodatek był najtańszy w bliskim mi sklepie). Zapłaciłem za niego 1377zł.Gdy odbierałem, widziałem, że w sklepie na półce ten sam sprzęt kosztuje o 400zł więcej 😉 Warto kupować w sieci 🙂

0

Twoja stara to mistrzyni ciętej riposty

Taka myśl mi przyszła po zajrzeniu do najnowszego wpisu na blogu Naszej Klasie odnośnie Śledzika. Zresztą jak nie wierzycie, zajrzyjcie sami.

Oto kilka na szybko zrobionych zrzutów ekranu z komentarzy pod wpisem. Moja ulubiona pani to ta ostatnia 😉

No to ja na razie 5P13RD474M 3P4Ć 😉

0

Była sobie przeglądarka

Dawno, dawno temu, gdy większość ludzi nie potrafiło odróżnić przeglądarkę od wyszukiwarki, była sobie Mozilla. Nawet nie Mozilla Suite, ale Mozilla, bo nie trzeba było do jej nazwy dodawać żadnych rozwinięć celem odróżnienia od Phoeniksa, Firebirda czy Firefoksa. Phoenix, później nazwany z powodu plagiatu nazwy Firebirdem i później znów nazwany z powodu plagiatu nazwy Firefoksem nie istniał.

Z Mozillą zetknąłem się pierwszy raz w wersji 0.9 cośtam i choć była ciężkim kolosem jak na tamte czasy, od razu polubiłem. To był chyba rok 2003 i z internetem łączyłem się jeszcze przez tepsowy modem, więc trzeba było być prawdziwym entuzjastą sieci by ściągać te 11 megabajtów (sic!) przez wdzwaniane połączenie. Co więcej ściągać trzeba było co kilka tygodni, bo co tyle właśnie pojawiały się nowsze wersje i nie było jeszcze znanego z Firefoksa mechanizmu aktualizacji, który by wymagał pobrania tylko zmienionych plików.

Pobierało się więc cały ten pakiet – bo Mozilla to nie była tylko przeglądarka, ale i klient poczty, i edytor stron, i klient IRCa – z pewnym przyzwoleniem na te roztycie Mozilli. Bo wtedy Mozillę używało w Polsce około 30 tysięcy osób i to było coś. I używały jej głównie osoby robiące strony WWW, które miały już dość niekompatybilnego z jakimkolwiek standardem Internet Explorerem.

Mozillę lubiło się z wielu powodów. Między innymi za nowatorskie jak na tamte czasy zakładki, między innymi za fakt, że nie wyświetlała estetycznie stron, które miały ładnie wyglądać, ale ich kod nie trzymał się standardów W3C. Mozilla była buntem przeciw rozejściu się sieci w dwóch kierunkach. W kierunku “Tą stronę najlepiej jest oglądać w IE4 lub nowszym” i w kierunku “Tą stronę najlepiej oglądać w Netscape Navigatorze 4 lub nowszym”. Od teraz miało już być “Tą stronę można oglądać w każdej dobrej przeglądarce”.

I to się stało, a stało się głównie za sprawą Mozilli i jej rosnącej popularności. Webmasterzy – ci od domowych klepaczy po zawodowców – coraz częściej zamiast robic strony we Front Page zaczęli zaglądać do specyfikacji języka HTML i CSS. W między czasie urodził się i wielokrotnie przepoczwarzył Firefox, a oba te elemnty stworzyły sprzężenie zwrotne dodatnie skutkujące sukcesem zarówno standardów jak i sukcesem  przeglądarki. Z 30 tysięcy użytkowników Mozilli mamy teraz kilka milionów użytkowników Firefoksa w samej jednej Polsce.

Niestety proszę Państwa: chcemy tego czy nie, ale jesteśmy właśnie na szczycie popularności tej przeglądarki. Lepiej już nie będzie. Zatem cieszmy się z sukcesu, zanim przeminie.

Rewolucja zjada własne dzieci, Firefox staje się ofiarą własnego sukcesu i nie sądzę by udało mu się wyjść z problemów, jakie go teraz trapią.

Jednym z sukcesów, które stały się problemem jest to, że użytkownicy sieci nauczyli się, że Internet Explorer nie jest jedyną przeglądarką. Jeśli ktoś już raz zmienił IE na Firefoksa, wie już, że równie dobrze może teraz zacząć kozrystać z Chrome, Opery czy innych. I zrobi to tak często, jak często w Firefoksie coś mu nie będzie się podobało.

Czy Chrome zyskałby tak szybko tak dużo użytkowników, gdyby nikt wcześniej nie wymyślił Mozilli/Firefoksa i Firefox nie był obecnie tak popularny?

Drugim sukcesem, który jest już problemem Firefoksa jest liczba jego użytkowników. Twórcy Firefoksa wiedzą jak dużo osób go używa, wiedzą że używają go z uwagi na nowatorstwo i nie mają już odwagi zwolnić z cyklem wydawniczym. W Firefoksie  co chwila musi się pojawić jakaś nowa funkcja – a to inteligentny pasek adresu, a to obsługa HTML5, a to nowy silnik JavaScript, wbudowane filmy wideo bez odtwarzacza Flash czy właśnie ogłoszone renderowanie elementów trójwymiarowych.

Niestety nikt już się nie przejmuje, że wraz z ilością nowych rozwiązań sspada ich jakość. Pasek adresu jest tak niedopracowany, że wpisanie w niego kilku pierwszych liter na starszych komputerach powoduje zawieszenie przeglądarki na około 10 sekund zanim wczyta się baza danych paska. JvaScript może i jest szybki (choć wolny w porównaniu z tym obecnym w Chrome), ale co z tego, skoro uruchomienie Firefoksa zajmuje już tyle samo co uruchomienie całego systemu operacyjnego (mój Ubuntu startuje w 19 sekund, Firefox startuje w 23 sekundy)?

O problemie z niezwalnianiem pamięci przez kolejne otwierane i zamykane zakładki w Firefoksie, problemie istniejącym od samego początku tego programu nikt z jego twórców już nawet nie myśli. Wskutek tego już po pół godzinie pracy Firefox zabiera ~400 MB ramu z 500 dostępnych (pozostałe 100MB zabiera cały system operacyjny).

Ktoś mi kiedyś powiedział, że RAM jest przecież po to, żeby z niego korzystać. Śliczne wytłumaczenie ułomności przeglądarki.  Jeśli czegoś nie potrafimy naprawić, powiedzmy, ze tak właśnie ma być. Kiedyś Bill Gates skrytykowany za to, że Windows startuje o wiele wolniej od pozostałych systemów, powiedział, że rozwiązaniem jest nie wyłączanie komputera z Windows.

Ciekaw jestem jak wielką grudą soli w oku twórców Firefoksa jest obecnie Chrome. Przeglądarka, która powstała jako ostatnia, przeglądarka posiadającą niemal wszystko to, co Firefox posiada, a startująca na moim komputerze w 4 sekundy i po wielu godzinach pracy zużywająca tyle samo pamięci, ile używała na początku (czyli jakieś 40 MB).

Niestety nie ma idealnego programu, ale Firefox diabelnie blisko tego ideału był. Niestety był.  Ten wpis to moje ostateczne pożegnanie się z tą przeglądarką, a właściwie pożegnanie się z fascynacją tą przeglądarką. W Firefoksie nic mnie już nie zachwyca. Nie co prawda też siermiężnie nie zniechęca, ale nie ma już powodu dla, którego miałbym ją używać. Tydzień temu Firefoksa odinstalowałem i niezrobiło to na mnie żadnego wrażenia. Używam sobie Chrome, a jak muszę zobaczyć jakąś stronę zawierającą flash i zależy mi na wyświetleniu tego flasha, szybko klikam na ikonkę przegądarki Midori czy Opera.

W końcu Firefox mnie tego nauczył, że przeglądarki można swobodnie zmieniać.

0

Instalacja WP Sprzedawca 1.0 – The movie ;)

Stosując się do sugestii aby wziąć się też za marketing, a nie tylko programowanie zrobiłem filmik pokazujący jak zainstalować WP Sprzedawcę.

Film dotyczy wersjji 1.0, której jeszcze oficjalnie nie ma 🙂 Niech będzie delikatną zachętą do zakupu jak już się pojawi (przy czym przypominam,  że każdy kto kupi wersje 0.x aktualizacje do 1.0 będzie miał za darmo), przy okazji widać pewne nowości, między innymi forum użytkowników i to, że nie trzeba już będzie ręcznie edytować plików konfiguracyjnych, a wszystko będzie dało się ładnie ustawić w sekcji administracyjnej WordPressa. 🙂

Film jest tutaj. Zatem kubeł pop-cornu w garść i zapraszam na seans 😉

0

Jedna rzecz, o której powinien wiedzieć każdy programista

Jedna rzecz, o której powinien wiedzieć każdy programista

Heh, niedługo moją podstronę WP Sprzedawcy chyba czeka redesign 😉

0

Żałoba według prezydenta

Tak to mniej więcej wygląda

Tak to mniej więcej wygląda

Hipokryzja na maksa. Pamiętaj: patrząc na ten obrazek nie wolno Ci się śmiać przynajmniej do godziny 6:00 rano w środę.

0

Twoi znajomi nie są chyba jednak tacy głupi

Wniosek wyciągam na bazie moich znajomych. I chodzi mi tutaj o słynnego śledzika.

Postanowiłem sobie kilka dni temu wywalić z listy znajomych wszystkich zamieszczających łańcuszki na śledziku. Taki własny protest przeciwko i śledziowi i głupocie ludzkiej. Ciężko było (bo oczywiście długa lista znajomych na Naszej Klasie to lans najwyższej formy) ale pomyślałem sobie, że nie jestem pewien czy chcę być na liście znajomych potencjalnych spamerów. Zresztą jakby nie było, to też pewien wstyd przyznawać się do znajomości z kimś kto ma inteligencję gołębia. OK, znajomym może być, tolerancyjny jestem, ale niech pozostanie znajomym prywatnie.

No zostawmy wszelkie próby znalezienia argumentów do wywalenia naiwniaków z listy znajomych. Bo ja nie o tym. Faktem jest, że wywaliłem i aż się zdziwiłem jak mało ich było.

List znajomych na Naszej Klasie po wywałce zmniejszyła się o jakieś 15%. Czyli okazuje się, że to tylko wrażenie, że większość ludzi to debile. Większość jest w miarę inteligenta, tyle, że siedząc cicho zostaje przykryta warstwą debili.

* * *

Ciekawa sprawa, że ja po wywaleniu poczułem się lepiej, natomiast wywaleni poczuli się chyba gorzej i to niezwykle szybko. Jeszcze zanim skończyłem czyścić listę dostałem wiadomość od jednej osoby z pytaniem dlaczego usunąłem ją z listy i od razu zaproszenie do ponownego powrotu na listę. Do dziś w sumie trzy wywalone osoby pokazały mi w ten sposób, że za mną tęsknią.

Na razie z ponownego dołączenia do znajomych nie skorzystałem. Na pytania czemu usunąłem je z listy znajomych odpowiadałem uczciwie, że wyczyściłem ją z osób wierzących w łańcuszki szczęścia. Oczywiście odpowiedź była taka, jak się spodziewałem: “Ja w to nie wierzę, ale kto wie, może akurat zadziała?”

Uwaga! Jeśli w przeciągu 15 sekund po przeczytaniu tego wpisu wstaniesz od komputera, rozpędzisz się i walniesz z całej siły głową w ścianę, do Twoich drzwi zapuka Angelina Jolie stojąca pod rękę z Bradem Pitem.

Szczerze mówiąc nie wierzę w poprzedni akapit, ale muszę już kończyć i się nieco przebiec po pokoju… Polecam też wszystkim innym. Kto wie, może zadziała?

0

I po forum

Tuż przed prezentacją. Tak to wyglądało z naszej strony

Tuż przed prezentacją. Tak to wyglądało z naszej strony

I już z powrotem w domu w Białymstoku.

Jak było na forum, za bardzo nie wiem, bo nie było czasu na zwiedzanie 😉 Ciągle nas gdzieś ciągli, wywiady, prezentacje… Ale nie narzekam.

Na samym początku bardzo pozytywne wydarzenie 🙂 Stałem sobie i oglądałem zdjęcia w holu, gdy nagle zza jednego z nich dosłownie wypadł na mnie Radek Sikorski z ministrami ze Szwecji i Hiszpanii (jeśli dobrze poznałem). Przytrzymali się na chwilę, bo cielskiem zagrodziłem im drogę, ale szybko czmychnąłem na bok.

Jestem pewien, że minister będzie podobnie jak ja jeszcze długie lata rozpamiętywał to przypadkowe spotkanie 😉 (Niestety Radku muszę Cię tu przeprosić, że nie byłem na Twoim panelu, ale w tym czasie udzielałem wywiadu).

No właśnie wywiady. Ciężke jest życie Muzungu Super Star 😉 Udzieliłem wywiadu (ale nie tylko ja, a także 3 inne zaproszone w charakterze eksponatów wolontariuszki) dla TVP INFO i dla Radia Warszawa. W TVP INFO się nie widziałem. Może to i dobrze, bo wypadłem naprawdę cienko. Ot takie bla bla. Ale jakby ktoś widział dajcie znać.

W Radio Warszawa tym bardziej nie słyszałem się, bo zupełnie tego radia nie znam, a do Białegostoku nie dociera. Mamy jednak obiecane, że nagranie dostaniemy na maila. Mam jednak już doświadczenie, że radiowcy lubią takie coś obiecywać, a jak przyjdzie co do czego, to nawet nie dadzą znać kiedy będzie się w radiu w ogóle.

Samą prezentację też cienko oceniam. Mogła mi pójść lepiej, poważnie.

Czytelników bloga reprezntował Oio, który do mnie podszedł po prezentacji 😉 Pozdrawiam. Niestety zdjęcia jego nie mogę wrzucić, bo wyraźnie zaznaczył, że jest zakaz fotografowania 🙂

Sorry za nieskładność pisaniny ale padam na pysk 🙂

0

Do zobaczenia w sobotę na forum

Przypominam, że jutro można mnie będzie pooglądać na Forum Polskiej Współpracy Rozwojowej.

Już znam nieco więcej szczegółów. W budynku BUW będę co najmniej od 12:00, około 15:00 wraz z innymi wolontariuszami będę opowiadał o tym jak można wolontariuszem zostać.

Wstęp wolny, więc przychodźćie. 🙂 A jak ktoś nie może, to pewnie coś na temat forum będzie na TVP INFO.

0

To był mały plugin dla mnie…

…a wielki plugin dla ludzkości.

Oczywiście przesadzam. Ale faktem jest, że mój napisany w pół godziny plugin do powiadamiania na email o konieczności aktualizacji WordPressa do nowszej wersji wywołał nieco dyskusji. Co więcej dyskusje wywołane zostały też na blogach twórców WordPressa i na liście mailingowej ‘wp-hackers’.

Dyskusje opierają się na pytaniu “dlaczego tej funkcji nie ma jeszcze w samym WordPressie” i raczej nikt nie neguje konieczności wbudowania takich powiadomień w silnik, a wszyscy zastanawiają się jak to zrobić. Tzn jak to ma dokładnie funkcjonować: czy ma sprawdzać tylko rdzeń, czy też pluginy. Czy ma być obligatoryjne, czy fakultatywne itp itd. Jest już nawet wątek na trac-u.

No cóż… być może niedługo mój plugin umrze tak samo szybko jak powstał. Ale nie miałbym nic przeciwko temu 😉 Fajnie by było mieć świadomość, że się przyczyniło do rozwoju WordPressa 😉

0

Wyglądam inaczej

Kurde, właśnie szukałem inspiracji do zrobienia sobie nowego motywu graficznego na bloga. Miało być coś w stylu kartki papieru, bazgrołów na niej.

I szukanie inspiracji skończyło się znalezieniem dokładnie tego, czego szukałem 🙂 Zainstalowałem więc gotowca od Amandy Hawkins.

Jak Wam się podoba? 😉 Uprzedzam, że są małe szanse bym posłuchał głosów typu “brzydko, zmień to” 😉

btw. jak coś to widzę, że jest pare rzeczy do poprawienia i pewnie to poprawie

0

Uwaga, usunąć śledzika! Wklejcie to na swojego…

Lubię takie dni, w których nagle się dowiadujesz jak wielu spośród twoich znajomych ma inteligencję gołębia. Wystarczy aby jeden gołąb zerwał się do lotu, a zerwie się bezmyślnie całe stado. Pokrążą, jeden za drugim, pokrążą jeszcze chwilę i znów usiądą tak jak siedziały wcześniej. Dziobną ziarenko, gruchną. Nic się przecież nie stało, więc i nie ma czego się wstydzić.

Aż do następnego gołębia, spłoszonego przypadkowym, kontrolnym przeskokiem impulsu na synapsie nerwowej.

1

Tworzenie pluginów do WordPressa – cz. 2 – instalator, bazy danych i Custom Fields

To jest druga część mojego nibykursu tworzenia pluginów do WordPressa. Część poprzednia znajduje się tutaj.

W ostatnim tygodniu zrobiłem chyba z cztery pluginy, nie wszystkie opublikowałem, ale jak obiecałem, drugą część kursu oprę na moim małym pluginie do dodawania filmów z YouTube do naszych wpisów. Nawiasem mówić zdziwiłem się, że jest tak popularny. Bo jakby nie było podobnych pluginów jest całkiem sporo. Ale nic, sukces mnie cieszy (prawie 700 pobrań w niecały tydzień) i właśnie wczoraj opublikowałem jego drugą wersję.

* * *

Wtrącenie reklamowe: być może na ten wpis trafią osoby, które potrzebują jakiegoś plugina, chcą go zrobić, ale się poddadzą, bo uznają, że jest to dla nich za trudne. W takim wypadku uprzejmie zawiadamiam, że za opłatą chętnie zrobię taki plugin 😉 Jak się ze mną można skontaktować opisane jest tutaj.

* * *

No to lecimy. Najpierw założęnia:

  • Plugin ma umożliwiać dodanie filmu z YT do wpisu. W tym celu osoba pisząca wpis będzie musiała dodać pod wpisem Custem Field (Pole Własne) o nazwie video i w pole wartości mające wpisane odnośnik do filmu na YouTube
  • Plugin ma wyświetlać pod wpisem film, jeśli w pole Custom Field wpisane są powyższe wartości.
  • Plugin ma umożliwiać wyświetlenie w dowolnym miejscu ostatnio dodany film. Ma też umożliwiać wyświetlenie ostatnio dodany film konkretnego użytkownika WordPressa. W tym celu stworzymy odpowiednią funkcję ( u mnie będzie się nazywać show_LastYT() ) która jako parametr może przyjąć ID użytkownika, którego film chcemy zobaczyć.
  • Plugin ma do wpisów zawierających film dodawać automatycznie tag video.

I tyle. Informację o filmie będziemy trzymać w polu Custom Field. Dzięki temu silnik WordPressa w odpowiednim momencie sam włoży i sam wyjmie z bazy danych potrzebne nam informacje.

Natomiast aby przyspieszyć działanie, sami stworzymy tabelę w bazie MySQL przechowującą informację o ostatnim filmie. Można to oczywiście zrobić inaczej: wystarczy tak stworzyć funkcje show_LastYT(), że przy jej wywołaniu będzie przeglądać wszystkie wpisy, szukać tych zawierających odpowiednie Custom Field, sortować by najnowsze były na górze, wybierać ID usera… Uh, będzie to pewnie trwało długo, jeśli wpisów będziemy mieli setki lub tysiące. Lepiej jednak faktycznie stwórzmy osobną tabelę zawierającą tylko dwie kolumny: ID pozycji w tabeli (po tym będziemy sortować) i ciąg składający się z ID usera, który dodał film do bazy, dwukropka (jako rozdzielnika) i kodu filmu po nim. (przykładowo: 6:vxsz0fgds).

Co musimy umieścić w naszym pluginie?

  • Nagłówek opisujący plugin – nie będę tego już opisywał, bo opisałem w poprzedniej części.
  • Funkcję instalującą plugin (i odpowiedni do niej hook), która zostanie wywołana tylko raz, jak plugin będzie instalowany i stworzy odpowiednią tabelę w bazie danych.
  • Funkcję dodającą pozycję do bazy danych i tag video do wpisu, w momencie gdy user publikuje lub aktualizuje wpis zawierający odnośnik do filmu (tu zatem też będzie potrzebny odpowiedni hook)
  • Wreszcie funkcję wyświetlającą film na końcu wpisu, jeśli film jest w Custom Field (i znowu będzie potrzebny odpowiedni hook).
  • Na końcu funkcję show_LastYT() bez hooka wyświetlającą kod ostatnio dodanego filmu. Hook nie jest potrzebny bo to autor bloga sam w skórce graficznej zdecyduje gdzie ta funkcja ma być wywołana (np w sidebarze).

Kod będzie wyglądał następująco (pomijając nagłówek).

Funkcja instalująca:

function yt_install () {
	global $wpdb;
	$prefix = $wpdb->prefix;
	$yt_tablename = $prefix."yt_videos";
	
	$yt_db_version = "1.0";
	
	if ($wpdb->get_var("SHOW TABLES LIKE '".$yt_tablename."'") != $yt_tablename) {
		$zapytanie = "CREATE TABLE ".$yt_tablename." (
		id mediumint(9) NOT NULL AUTO_INCREMENT,
		video_id varchar(120) NOT NULL,
		PRIMARY KEY  (id)
		);";
		
		$wpdb->query($zapytanie);
		
		add_option("yt_db_version", $yt_db_version);
		
		}
	}

Co się stało się? Najpierw globalizujemy zmienną klasową $wpdb. Klasa ta dostarcza bardzo wiele funkcji służących do obsługi bazy danych.

W kolejnej linijce widzimy sposób jej wykorzystania: $wpdb->prefix pobiera przedrostek jakim są poprzedzone nazwy tabel w bazie danych. Domyślnie przedrostek ten to “wp_”, ale każdy może sobie go przecież zmienić (ja na przykład tak robię, dzięki czemu w jednej bazie danych mogę trzymać kilka instalacji WordPressa), więc odwołujmy się do niego właśnie w ten sposób jak powyżej.

Następnie tworzymy nazwę naszej tabeli, w której będziemy trzymać informacje o ostatnio dodanym filmie. Nazwa ta to ma być przedrostek_yt_videos zatem tworzymy ją jako $prefix.”yt_videos”.

Dalej definiujemy numer wersji naszej tabeli. Nie jest to konieczne, ale wyobraź sobie sytuację, gdy w przyszłych wersjach pluginu będziesz chciał przekonstruować tabelę, by zawierała więcej informacji (np nowe kolumny). Dlatego warto teraz podać informację, że obecna tabela została przez Ciebie oznaczona jako wersja 1.0, a jeśli w przyszłości będziesz zmieniać strukturę tej tabeli, nadamy jej kolejny numer i odpowiednio to obsłużymy (na razie nie będę pisał jak to się robi).

Okej, teraz przyszła kolej na dodanie tabeli do bazy danych. Ale uwaga, najpierw musimy sprawdzić czy tabela już nie istnieje. Bo co jeśli ktoś poużywa naszego pluginu, odinstaluje go i zainstaluje jeszcze raz? Ponowne tworzenie tabeli o tej samej nazwie na pewno nie skończy się niczym dobrym.

Dlatego tworzenie tabeli zaczynamy od sprawdzenia (warunek if) czy nie ma już takiej tabeli. W tym celu wykorzystujemy kolejną metodę $wpdb->get_var(). get_var() pobiera z bazy jedną konkretną wartość i jako parametr przyjmuj zapytanie. Pytamy więc bazę czy potrafi nam pokazać tabelę, której nazwa jest taka sama jak nasza tabela, którą chcemy utworzyć. Jeśli jest już, get_var() zwróci nam w tym przypadku nazwę naszej tabeli, jeśli nie ma, zwróci pusty string (albo NULL, dokładnie nie wiem). Porównujemy zwróconą wartość ze zdefiniowaną nazwą tabeli i jeśli są różne, możemy dodać naszą tabelę bez obaw.

Konstruujemy więc zapytanie (jako $zapytanie) i w metodzie $wpdb->query() przekazujemy je do bazy danych. Zapytanie utworzy nam tabelę.

Nie zapomnijmy też przy instalacji pluginu poinformować WordPressa co mamy w zmiennej $yt_db_version. W tym celu korzystamy z mechanizmu opcji, konkretnie z funkcji dodającej opcję do bazy danych add_option(), która jako pierwszy parametr przyjmuje nazwę opcji pod jaką nasza dodana wartość ma się znaleźć w mechanizmie WordPressa, a jako drugi ową wartość. Krócej można więc to było zapisać add_option(“yt_db_version”, “1.0”).

Funkcja jest już gotowa. Musimy teraz nauczyć WordPressa kiedy jej ma używać. Użyć ma jej tylko raz, tylko przy instalacji pluginu. W tym celu wpisujemy hooka:

register_activation_hook(__FILE__, 'yt_install');

Na ludzki język hak ten mówi: “zarejestruj hak aktywacyjny, który przy instalacji pliku z tym pluginem (__FILE__) wywoła funkcję “yt_install”. Zwróć uwagę na podwójne znaki podkreślenia przed i po FILE.

OK, tabelę w bazie mamy już stworzoną, możemy więc zająć się napisaniem funkcji dodającej odpowiedni wpis do bazy, gdy ktoś zamieści nowy wpis z Custom Field. Funkcję taką nazwijmy yt_database() i będzie ona wyglądała tak:

function yt_database ($post_id) {
	global $post;
	$czy_maVideo = get_post_meta($post_id, "video", true);
	
	if ($czy_maVideo != "") {
		global $wpdb;
		$prefix = $wpdb->prefix;
		$yt_tablename = $prefix."yt_videos";
		
		/* $url = explode("?", $czy_maVideo);
		$url = $url[1];
		$url = explode("&", $url);
		$url = $url[0];
		$url = explode("=", $url);
		$video_id = $url[1]; */
		
		$url = parse_url($czy_maVideo, PHP_URL_QUERY);
		$url = explode("&", $url);
		foreach ($url as $parka) {
			if (substr($parka, 0, 2) == "v=") {
				$konkretnaParka = explode("=", $parka);
				$video_id = $konkretnaParka[1];
				break;
				}
			}
		
		
		$poscik = get_post($post_id);
		
		$ktododal = $poscik->post_author;
		
		$wstawka = $ktododal.":".$video_id;
		
		$zapisz_video = "INSERT INTO ".$yt_tablename." (video_id) VALUES ('".$wstawka."');";
		
		$rezultat = $wpdb->query($zapisz_video);
		
		wp_add_post_tags($post_id, 'video');
		
		}
	
	}

Całkiem długa, więc zobaczmy co takiego robi. Jak widać funkcja pobiera argument, którym jest ID wpisu, na którym ma być wykonana. Zglobalizujmy więc najpierw zmienną $post, którą poznaliśmy już w poprzedniej części kursu, by móc do niej się odnieść.

W następnej linijce sprawdzamy czy wpis, który jest właśnie publikowany zawiera pole Custom Field o wartości “video”. Odpowiada za to funkcja $get_post_meta(), która jako pierwszy argument pobiera ID wpisu, który ma sprawdzić, w drugim argumencie wpisujemy jak ma się nazywać pole Custom Field, którego szukamy i trzeci argument ustawiamy na TRUE jeśli chcemy aby funkcja zwróciła nam zawartość tego pola Custom Field. Może i skomplikowane, ale teraz mamy już w zmiennej $czy_maVideo zapamiętany URL do YouTube jaki autor wpisu wpisał w pole Custom Field. Zaraz będziemy go obrabiać.

O właśnie teraz. Sprawdźmy czy zmienna z URLem nie jest przypadkiem pusta i jeśli nie jest wyciągnijmy z niej identyfikator filmu w serwisie youtube. Pierwsze trzy linijki if-a już znamy – ponownie dobieramy się do $wpdb i ustawiamy nazwę tabeli, bo przecież w naszej tabeli będziemy chcieli zapisać wartość “id_usera:_id_filmu”.

Następnie musimy wyciągnąć z wpisanego URL-a fragment zawierający identyfikator filmu. Przypominam, że cały url do filmu w YT wygląda mniej więcej tak:

http://www.youtube.com/?v=id_filmu&kolejny=parametr&…

Czyli musimy wygrzebać co jest po “v=”

Specjalnie w kodzie zostawiłem zakomentowaną sekcję. Zawiera ona fragment kodu, którym wyciągałem id filmu na początku. Działało, pod warunkiem, że parametr v pojawiał się jako pierwszy parametr w URLu. Tak jest chyba zawsze, no ale właśnie: “chyba”. Jakby ktoś wkleił jakiś przekonstruowany URL, mogłoby to nie zadziałać.

Zatem napisałem całość od nowa, oparte o funkcje parse_url i dwie eksplozje. Mam nadzieję, że jest to dla Was zrozumiałe, bo to zwykły kod produkujący zmienną $video_id korzystając z podstawowych funkcji języka PHP. A zakładam, że kurs czytają osoby, które przynajmniej podstawy PHP znają 🙂

OK, mamy już identyfikator filmu, potrzeba nam jeszcze ID autora, który właśnie dodał ten film. W tym celu pobieramy zaczep do postu, który właśnie obrabiamy (funkcja get_post() przyjmująca jako parametr id owego postu). Mając już utworzony obiekt postu możemy dobrać się do jego zawartości. Zawiera on między innymi ID autora zapisany pod zmienną $post_author.

No i wyciągania danych już koniec. Mamy id filmu i mamy id autora wpisu. Sklejamy to w zmiennej $wstawka i następnie wstawiamy do naszej tabeli. Tu oczywiście korzystamy z $wpdb i jego poznanej już metody query().

Ostatnia linijka to automatyczne dodawanie tagu “video” do wpisu. Odpowiada za to kolejna wordpressowa funkcja wp_add_post_tags() pobierająca jako argumenty id postu, do którego ma dokleić tag oraz tagi (można wpisać kilka rozdzielonych przecinkami) jakie mają do posta zostać dodane. Warto tu nadmienić, że jak większość funkcji wordpressa i ta jest w miarę inteligentna: jeśli wpis już zawiera dany tag, funkcja go nie doda ponownie.

Koniec funkcji. Teraz musimy powiedzieć wordpressowi kiedy funkcja ma zostać wykonana. Oczywiście funkcja musi zostać wykonana gdy WordPress będzie wykonywał akcję polegającą na publikacji nowo utworzonego wpisu. Odpowiada za to hook add_action o następującej treści:

add_action('publish_post', 'yt_database');

Mówi on: WordPressie – gdy wykonujesz akcję polegającą na publikacji wpisu, wykonaj funkcję yt_database(). Warto tu nadmienić, że akcja “publish_post” oznacza nie tylko publikację posta, ale także jego aktualizację.

(Tu od razu wychodzi niedociągnięcie mojego pluginu, polegające na tym, że jak ktoś zaktualizuje wpis, to plugin ponownie zapisze w bazie danych id_usera:id_filmu. Ale uznałem, że skoro to wersja 0.2, poprawię to w przyszłości dodając funkcje sprawdzające czy już dany wpis w bazie nie istnieje)

OK, co nam jeszcze zostało? Dwie rzeczy: wyświetlanie filmu we wpisie (do tej pory nie poinformowaliśmy wordpressa, że ma to robić, a sam z siebie nie jest na tyle inteligentny by wiedzieć, że jak post ma Custom Field wpisany url do YT to na pewno ten film trzeba wyświetlić) oraz wyświetlanie ostatnio dodanego filmu.

Niepotrzebnie rozbiłem to na dwie funkcje, ale skoro już tak jest, to na razie o zostawmy. Lecimy z pierwszą funkcją, czyli doklejaniem filmu na końcu wpisu.

function add_ytVideo ($content) {
	global $post;
	$czy_maVideo = get_post_meta($post->ID, "video", true);
	
	if ($czy_maVideo != "") {
		
		/* $url = explode("?", $czy_maVideo);
		$url = $url[1];
		$url = explode("&", $url);
		$url = $url[0];
		$url = explode("=", $url);
		$video_id = $url[1]; */
		
		$url = parse_url($czy_maVideo, PHP_URL_QUERY);
		$url = explode("&", $url);
		foreach ($url as $parka) {
			if (substr($parka, 0, 2) == "v=") {
				$konkretnaParka = explode("=", $parka);
				$video_id = $konkretnaParka[1];
				break;
				}
			}

	
			return $content.'
			<object width="425" height="344">
			 <param name="movie" 
			  value="http://www.youtube.com/v/'.$video_id.'&hl=pl&fs=1&">
			 </param>
			 <param name="allowFullScreen" 
			  value="true"></param>
			 <param name="allowscriptaccess" value="always"></param>
			 <embed 
			  src="http://www.youtube.com/v/'.$video_id.'&hl=pl&fs=1&" 
			  type="application/x-shockwave-flash" 
			  allowscriptaccess="always" allowfullscreen="true" 
			  width="425" height="344"></embed>
			</object>';
		
		}
	
	
	else return $content;
	
	}

Funkcja ta jest bardzo podobna do poprzedniej. Szczerze, to aż za podobna. Różni się tylko tym, że jako parametr pobiera $content w którym będzie przekazana standardowa zawartość wpisu, a na końcu zwróci albo samą zawartość wpisu (jeśli wpis nie zawiera odpowiedniego Custom Field) albo zawartość wpisu z doklejonym kodem youtubowej flashki, wcześniej w odpowiednie miejsca podstawiając $video_id filmu.

Jak widać reszta jest bardzo podobna, a nawet – jak się spojrzy na powtórne parsowanie URLa – od razu przychodzi na myśl, że nigdy nie słyszałem o osuszaniu kodu 😉 Oj słyszalem, tyle, że jestem bardziej guerilla developerem niż kimś poukładanym 🙂 Najpierw tworzę kod, a potem biorę się za jego optymalizację i czyszczenie.

OK, dość tego filozofowania. Powiedzmy wordpressowi by naszą funkcję wykonał w momencie wyświetlania wpisu. Za to odpowiada znany już nam z poprzedniej części hook polegający na przefiltrowaniu wypluwanej zawartości wpisu:

add_filter('the_content', 'add_ytVideo');

No i końcówka: tworzymy funkcję show_LastYT() pokazującą ostatni film dodany do bazy.

function show_LastYT ($user='')  {
	
	// shows last YT video added to post
	global $wpdb;
	$prefix = $wpdb->prefix;
	$yt_tablename = $prefix."yt_videos";
	
	if ($user == '') {
	
	$zapytanie = "SELECT video_id FROM  ".$yt_tablename." ORDER BY id DESC LIMIT 0, 1;";
	
	$wynik = $wpdb->get_var($zapytanie);
	
	if ($wynik != "") {
		
	$wynik = explode(":", $wynik);
	
	$wynik = $wynik[1];
	
	}
	}
	
	else {
		$zapytanie = "SELECT video_id FROM  ".$yt_tablename." ORDER BY id DESC;";
		$wyniki = $wpdb->get_results($zapytanie, ARRAY_A);
		
		foreach ($wyniki as $wynik) {
			$wynik = explode(":", $wynik['video_id']);
			$czyTenUser = $wynik[0];
			$wynik = $wynik[1];
			if ($czyTenUser == $user) {
				break;
				}
			}
		
		}
	
	
	
	echo '
	<object width="378" height="305">
	 <param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/'.$wynik.'&hl=pl&fs=1&">
	 </param>
	 <param name="allowFullScreen" value="true">
	 </param>
	 <param name="allowscriptaccess" value="always">
	 </param>
	 <embed src="http://www.youtube.com/v/'.$wynik.'&hl=pl&fs=1&" type="application/x-shockwave-flash" allowscriptaccess="always" allowfullscreen="true" width="378" height="305">
	 </embed>
	</object>
	';
	
		}

Funkcji tej nie będę tłumaczył, bo nie zawiera nic nowego odnośnie API wordpressa. W skrócie: pobiera parametr w postaci ID usera, którego chcemy przeszukać (domyślnie szuka we wszystkich filmach) i wypluwa kod odpowiedzialny za wyświetlenie flashki ze znalezionym ostatnim filmem.

Funkcji nie hookujemy, bo to autor bloga ma sam zdecydować gdzie chce aby była wykonana. Np jeśli chce aby filmik pokazywał się w sidebarze, musi w temacie graficznym w pliku sidebar.php wpisać:

<?php show_LastYT(); ?>

Ewentualnie podając jako parametr ID usera, którego chce wyświetlić.

No i tyle. Plugin już powinien działać. A jeśli ktoś nie wierzy, zapraszam do pobierania 🙂

Ciąg dalszy

Zobacz trzecią część kursu

0

Ubuntu – zmiana częstotliwości sprawdzania dysku przy starcie systemu

Jeśli ktoś podobnie jak ja ma Ubuntu i włącza i wyłącza swój komputer po kilka razy na dzień, na pewno co chwila jest nieźle wkurzony. Mianowicie co 25 uruchomień Ubuntu sprawdza czy dysk, na którym stoi system jest OK. Trwa to kilka ładnych minut, zatem w przypadku gdy często uruchomiamy system, co kilka dni zaliczamy zonka.

Jest to na szczęście konfigurowalne za pomocą narzędzia tune2fs standardowo zainstalowanego w systemie. Można za jego pośrednictwem ustawić co ile uruchomień ma być sprawdzany dysk (parametr -c) lub co jaki czas (parametr -i).

Postanowiłem sobie przestawić aby dysk z systemem był sprawdzany nie co daną ilość uruchomień, a po prostu raz na miesiąc. Polecenie jakie musiałem wydać to:

sudo tune2fs -c 0 -i 1m /dev/sda1

Co oznacza: sprawdzaj dysk sda1 nie co określoną ilość startów (-c 0), a co jeden miesiąc. m oznacza miesiąc, ale czas można określać też w dniach (doklejka d) lub tygodniach (doklejka w).

Oczywiście u was to nie musi być dysk sda1. Musicie sami sprawdzić na którym dysku macie partycję z systemem, a najłatwiej chyba to zrobić przez uruchomienie Monitora systemu i zajrzenie na zakładkę Systemy plików.

systemy-plikowDyskiem z partycją domową się nie przejmujcie, bo w ogóle nie jest sprawdzany w czasie startu systemu (oczywiście jak chcecie, możecie to zmienić za pomocą tune2fs)

* * *

I jeszcze na boku, podobne narzędzie o nazwie dumpe2fs. Uruchomione z prawami super użytkownika (i parametrem -h, bo inaczej zasypie nas mnóstwem informacji) powie nam wszystko co wie o naszym systemie plików. Ilość uruchomień pomiędzy sprawdzeniami dysku zapisana jest w wierszu Maximum mount count (wartość ujemna oznacza, że jest to wyłączone), a odstęp czasowy zapisany jest w Check interval. Oczywiście na końcu podajemy nazwę dysku do sprawdzenia, czyli na przykład:

dumpe2fs -h /dev/sda1

I tyle. Do widzenia 😉

0

Trudno się nie uprzedzić do Łotyszy

Tak sobie pomyślałem, że jeśli nigdzie teraz nie wyjeżdżam (ale mnie nosi, ale kasy nie ma) to przynajmniej raz na jakiś czas napiszę jak to drzewiej bywało, gdy w piątek wieczorem pojawiał się pomysł aby wyjechać, a w sobotę rano już jechałem. Czy będzie to ciekawe czy nie, nie wiem. Na pewno ciekawsze niż moje ciągłe wpisy o nowych pluginach 😉 Bardziej muzungowe to będzie 😉

Łotwa

Na Łotwie byłem dwa razy (tak żeby zostać na dłużej, bo przejazdem zdarzało się częściej). Pierwszy wyjazd właśnie wyglądał tak jak to napisałem wyżej: któregoś piątkowego wieczora, gdy zdałem sobie sprawę, że nie mam co robić w weekend, przypomniałem sobie jak mi się Łotwa podobała, jak kiedyś przez nią przejeżdżałem autokarem w drodze do Finlandii.

dscf0094

Rano następnego dnia, tak o 6:00 mniej więcej wsiadłem w samochód i około południa byłem już w Rydze.

Miasto mnie nieco rozczarowało. Niewiele jest tam do oglądania, starówka nie duża. Piwo w barach horrendalnie drogie (tak koło 10 złotych za kufel). Brak moich ulubionych barów mlecznych (choć jest coś na ich kształt pielmienami, czyli pierogami). Na szczęście Hostel Funky Franks cośtam (wtedy na pierwszym miejscu na światowej liście hosteli na HostelWorld) bardzo mi się spodobał. Miła młoda obsługa, atmosfera jak w barze czy klubie i na wejściu piwo za free od recepcjonistki 😉

Potem było już niestety tylko gorzej. Postanowiłem sobie, że nie będę się uprzedzał po jednorazowym wyjeździe do całego narodu, więc specjalnie głośno o nieprzyjemnościach nie mówiłem. Ale faktem jest, że Łotysze są jacyś dziwni.

Na przykład gdy późno w nocy błąkałem się szukając hostelu po jakichś dziwnych ulicach, podjechał do mnie facet i zapytał gdzie ja idę. Spławiłem go, że nie mam pieniędzy (nie jechał taksówką a prywatnym samochodem i chciał mnie podwieźć) ale przyznałem się, że idę do centrum. Powiedział, że kasą nie ma problemu bo najpierw podwiezie mnie do bankomatu a potem odstawi na starówce. Spławiłem go.

I dobrze, bo dosłownie 100 metrów przed nami za zakrętem w prawo od razu zobaczyłem dobrze znane mi miejsce: główny plac Rygi, z którego do hostelu jest jeszcze mniej niż 100 metrów.

Następnego dnia spacerowałem sobie ulicami i w tłumie turystów zauważyłem śpiącego człowieka na wózku inwalidzkim. W ręku trzymał kubeczek do którego ludzie mieliby wrzucać pieniądze. Akurat zatrzymała się przed nim parka. Facio w garniturze, tak około 45 lat i kobieta w ładnej garsonce. Oboje na bogato.

Facio się rozejrzał czy nikt nie patrzy (ja stałem dość daleko i spacerowicze mnie zasłaniali) i… wybrał dla żebraka pieniądze z kubeczka. Człowiek na wózku obudził się i chyba coś protestował, ale dostał tylko opierdol od faceta w garniturze, który to dość szybko z kobietą oddalił się z miejsca zdarzenia.

No cóż. Dwa dni pobytu, dwa dziwne zdarzenia. Zdarza się. To nie powód jeszcze by się obrażać na cały kraj 😉

Drugi wyjazd był jeszcze ciekawszy

Drugi raz na Łotwie byłem 1,5 rok temu. Znów samochodem. Znów ten sam hostel, choć nie ja załatwiałem nocleg.

dscf0086

Jednego dnia postanowiliśmy sobie, że skoczymy nad morze. Niby Ryga leży nad morzem, ale tak samo ona jest morskim miastem jak Szczecin. Wsiedliśmy w samochód, pojechaliśmy i na wjeździe do nadmorskiego miasteczka zatrzymał nas człowiek, którego początkowo wziąłem za robotnika drogowego, a okazał się policjantem.

Zapytał czy mamy wykupiony bilet wjazdu (jakiś ekologiczny czy coś), oczywiście nie miałem, więc oczywiście mandat. Po rosyjski gadam słabo więc moi dwaj kumple wybrali się z policjantem do jego stróżówki by negocjować. Ja sobie siedziałem z dziewczynami w samochodzie, co pozwoliło mi zauważyć, że faktycznie przy drodze co chwila są takie niby automaty parkingowe. I właściwie to chyba jesteśmy w miejscu gdzie się ten bilet kupuje, a nie płaci za niego mandat, bo co chwila zatrzymywał się jakiś samochód, ktoś z niego wysiadał, wrzucał pieniążek do automatu, wyciągał bilet i jechał dalej.

Po chwili ze stróżówki wrócił Andrzej i powiedział bym kupił ten bilet, bo policjant przegina pałę. Niespecjalnie jest zainteresowany wypisaniem mandatu i zwyczajnie prosi o łapówkę. Kupiłem bilet Andrzej wrócił do stróżówki i po chwili obaj kumple byli z powrotem z radosną informacją, że właśnie dostałem najdziwniejszy mandat w życiu.

Mandat nie zawierał żadnych moich danych, a dane samochodu sprowadzały się do dwóch słów: Ford Focus. I tyle. Dodatkowo kwota mandatu (już nie pamiętam, ale chyba było to 50 euro).

Okazało się, że gdy Andrzej zjawił się z biletem policjantowi zrzedła mina. Od razu wypisanie mandatu przekazał podległemu, a sam wrócił na ulicę łapać kolejnych. Podległy też specjalnie pisać mandatu nie chciał. Andrzej sam pytał czy nie trzeba wpisać jakichś danych, to dowiedział się tylko, że nie nada.

Tak siedzieliśmy w samochodzie i zastanawialiśmy czy ja ten mandat formalnie dostałem, czy nie.

I wtedy nasz kochany przełożony zatrzymał w końcu jakiś samochód. Van na estońskich numerach (czyli kolejny potencjalnie nie wiedzący o co chodzi). Z wana wysiadł wielki facet. Taki kingpin, w długim beżowym płaszczu (do wizerunku grubej ryby brakowało mu już tylko cygara), gruby i dostojnie krocząc podszedł do automatu z biletami kompletnie olewając mówiącego coś do niego policjanta. Niespiesznie wrzucił do automatu pieniążek, niespiesznie wyjął z niego bilet. Dopiero teraz zauważył ciągle coś ględzącego policjanta (siedzieliśmy w zamkniętym samochodzie więc nic nie słyszałem). Spojrzał na niego. Policjant zrobił się trochę mniejszy. Na twarzy kingpina pojawił się wyraz typu “cie chyba koleś pogięło!”, popukał się ostentacyjnie w czoło i bez słowa wsiadł w samochód. I odjechał.

Myśmy spojrzeli na siebie, zaśmialiśmy się i też odjechaliśmy. Mandat trzymam do dziś jako pamiątkę. Niezapłacony.

0

Za tydzień będę okazem ;)

Można mnie będzie obejrzeć na Forum Polskiej Współpracy Rozwojowej organizowanym przez Ministestwo Spraw Zagranicznych. 🙂 Po wysłaniu bodźca w postaci pytania, są szansę że zareaguję odpowiadając / opowiadając o tym jak można zostać wolontariuszem Polskiej Pomocy.

Szczegóły wszystkiego są tutaj.

Forum

0

Cholercia, kolejny plugin

Mam wolną chwilę to wrzucam kolejny plugin. Strona jego jest tutaj:

http://www.muzungu.pl/moje-pluginy-do-wordpressa/youtube-add-video-plugin/

Gdy to piszę pluginu jeszcze nie ma na serwerze, ale czekam właśnie na odpowiedź od WordPress (formalność mająca na celu sprawdzenie czy plugin spełnia wymogi).

Update: już jest

Plugin nazywa się idiotycznie Youtube Add Video i jak nazwa wskazuje pozwala dodać do posta film z YT. Dodatkowo ma fajną funkcję pokazującą jaki film został dodany jako ostatni. I tyle.

* * *

Klepie te pluginy jeden za drugim nie bez powodu i nie bez konsekwencji.

Poprzedni zrobiłem żeby sobie ułatwić życie. Ten zrobiłem, bo własnie robię sporą stronę na WordPressie. Wada umiejętności robienia pluginów jest taka, że człowiek przestaje iść na kompromisy tworząc wordpressowe strony.

Szukałem wtyczek do WordPressa i przeważnie nie robiły do końca tego co chciałem. Albo za dużo, albo za mało. W efekcie ta wtyczką, którą teraz publikuję powstała zanim poszukałem czy jakakolwiek inna to potrafi. Pewnie potrafi, ale doszedłem do wniosku, że znalezienie takiej zajmie mi co najmniej tyle samo czasu jeśli nie więcej niż napisanie gotowej, robiącej dokładnie to, o co mi chodzi. A szukałem właśnie wtyczki do dodawania filmu z YT przez wklejenie adresu do niego i – co ważniejsze – do pokazywania w sidebarze ostatnio dodanego filmu. Banał więc napisałem w kilka chwil. Planuję na bazie tej wtyczki napisać kolejny odcinek tutorialu tworzenia pluginów do WordPressa, bo tutaj wykorzystałem kilka nowych rzeczy: dodałem funkcję instalacyjną, wtyczka korzysta z mechanizmu opcji WordPressa i bazy danych.

* * *

Inną konsekwencją pisania pluginów jest nagły brak czasu na wszystko. Poważnie. Samo napisanie pluginu to kilka chwil, ale jakie to ma konsekwencje!

Po pierwsze pluginy trzeba aktualizować. Mój WP Sprzedawca po cichu doczekał się wersji 0.4, bo zgłaszaliście mi błędy w nim i już je poprawiłem.

Po drugie od razu mam mnóstwo pytań, czy da się zrobić to, czy da się zrobić tamto, a jeśli nie, to czy kiedyś planuję taką funkcję. Oczywiście planuję, ale kiedyś to bardzo elastyczne słowo.

Po trzecie nagle posypały się zlecenia. Jak pisałem robię teraz sporą stronę. W między czasie chyba z siedmiu osobom musiałem napisać, że jeśli chcą abym im zrobił stronę / plugin / skórkę to muszą poczekać co najmniej tydzień. Trochę szkoda, bo większość nie chce czekać, ale zwyczajnie się nie wyrobię.

Z tego trzeciego oczywiście się cieszę. 🙂 Trochę uderza we mnie kontrast: przez rok siedziałem i prawie nic nie robiłem, a teraz siedzę po 8-10 godzin dziennie i pracuję. Ale dobrze, czas ruszyć tyłek 🙂

Jak ktoś jeszcze potrzebuje coś odnośnie WordPressa (strona na nim, plugin do niego, pomoc w instalacji, konfiguracji itp itd) to zapraszam do kontaktu. Przy czym jak wyżej napisałem, jest wielce prawdopodobne, że nie zajmę się zleceniem od razu. Chyba, że to będzie jakiś banał.

0

Kolejny mój plugin: Upgrade Notification by Email

Spłodziłem kolejny mały (płodzenie zajęło mniej niż godzinę) plugin do WordPressa. Właściwie napisałem go dla siebie, ale podejrzewam, że wielu z Was się przyda.

Plugin po zainstalowaniu raz na dobę będzie sprawdzał czy jest na stronie WordPressa nowsza wersja tego oprogramowania niż mamy zainstalowana i jeśli tak, wyśle nam maila z informacją o tym.

Banał, wiem. Wiem też, że takie info mamy przecież w panelu admina. Dlatego plugin nie jest dla wszystkich. Jest dla tych, którzy albo nie logują się do swojego panelu zbyt często, albo mają dużą ilość instalacji WordPressa pod kontrolą.

Strona pluginu jest tutaj. Po angielsku (a może angielskawu, jeśli ktoś widzi tam błędy językowe, proszę o cynk) bo mam zamiar wypłynąć tym pluginem na wody międzynarodowe. Niedługo plug będzie dostępny prez stronę WordPressa (fiu, fiu).

Aha, ten plugin jest za darmo. Jest lekki (wywoływany jest raz na dobę i nie przetwarza zbyt wiele danych), więc można śmiało instalować. Chciałoby się powiedzieć: będzie to jeden z najpopularniejszych pluginów wśród osób intensywnie wykorzystujących oprogramowanie WordPressa 😉

Update: plugin jest już w repozytoriach WordPressa 🙂

http://wordpress.org/extend/plugins/upgrade-notification-by-email/

0

Od Ormian po Ruandę ? porównawcze studia nad ludobójstwami

Właśnie w Trójce usłyszałem. Warszawiacy mają dobrze, bo mogą się przejść by dowiedzieć się więcej o ludobójstwie w Rwandzie. Trwa właśnie konferencja, są zaproszeni goście  z Rwandy, będą pokazy filmów (między innymi “Shooting Dogs”).

Więcej info jest tutaj.

0

WP Sprzedawca 0.3 – ostatnia wersja rozwojowa – wprowadza dostęp do wpisów za opłatą

Wersja 0.3 wydana i jest to zarazem ostatnia wersja przed wydaniem 1.0.

Od tej pory do wersji 1.0 będę tylko wprowadzał zmiany kosmetyczne (przeniesienie konfiguracji z edytowania pliku do menu admina, inne poprawki). Niemal na pewno nie będę wprowadzał nowych funkcjonalności; te pojawią się jako przygotowanie do wersji 2.0.

Plugin jest darmowy dla osób, które pobrały wersję 0.2. Te osoby proszę o kontakt na priv podając nr telefonu (jeśli pobierały smsem) lub adres email jaki wpisały (jeśli pobierały płacąc przelewem). Osoby, które pobrały smsem proszę o podanie też emaila na który wyślę paczkę z pluginem 🙂

Pozostałe osoby – te które mają jeszcze wersję 0.1 lub nie mają żadnej – muszą przygotować się na potężny wydatek kilku złotych! 😉

Uwaga: osoby, które kupią wersję 0.3 kolejne aktualizacje aż do 1.0 będą otrzymywać za darmo.

CO NOWEGO?

* Dodano możliwość ukrycia treści wpisów tak aby były dostępne za opłatą. Bez wprowadzenia opłaty wyświetla się tylko tytuł wpisu, elementy opisowe (tagi, nazwa kategorii, data publikacji itp), komentarze pod nim oraz zdefiniowana przez autora ilość akapitów (domyślnie = 0).
* Możliwość konfiguracji przez ile dni (liczone w sekundach) po wykupieniu płatnego dostępu wpisy będą widoczne czytelnikowi.
* Rozpoczęto przenoszenie konfiguracji z edytowania pliku .php do panelu administracyjnego. Obecnie w panelu w sekcji WP Sprzedawca > Ustawienia Dotpay należy podać swój nr ID w serwisie Dotpay

Plugin WP Sprzedawca 0.3 możesz pobrać stąd.

0

Chwila odpoczynku od Gmaila ;)

Heh, signum temporis. Kiedyś jak GG padło to robił się rwetes. Do leżącego GG już tak się przyzwyczailiśmy, że nikt już nie zwraca uwagi na to czy leży czy nie.

Dziś za to padł Gmail i wszyscy już o tym piszą na GG 😉

To ja w chwili odpoczynku od Gmaila polecam fajną podstronę Google’a na której można sprawdzić które z ich usług działają, a które nie:

http://www.google.com/appsstatus#hl=pl

0

Blog Day 2009

No i mamy kolejny blog day. Ja biorę w nim udział aktywnie pierwszy raz, mam nadzieję, że dobrze mi pójdzie 🙂

Oto moja lista 5 blogów, które czytam i polecam:

Vivee – niby blog głównie o grafice, jakby wynikało z tag line, ale wg mnie to najlepszy polski blog o WordPressie. Dużo konkretnych porad. Na pewno więcej niż gdzie indziej.

Dyplomacja Piotr Wołejko – już o im tu pisałem. Długie i bardzo dobre artykuły o tym co się dzieje wokół nas.

DevBlogi – dopiero co wystartowało, ale już fajne. Tłumaczenia zagranicznych blogów o rozwoju oprogramowania.

Blog de Bart – cynizm i ironia. Dużo cynizmu i ironii.

Notatnik zapisywany wieczorami – zacząłem czytać jeszcze w Afryce i tak mi zostało

0

WP Sprzedawca 0.2 z obsługą kart i e-przelewów

OK, tak jak zapowiadałem, zaktualizowałem swój super hiper plugin do obsługi płatności na WordPressie (i zmieniłem jego nazwę). Wszelkie szczegóły, jak i możliwość pobrania pluginu są na stronie z pluginami oczywiście.

Jakie są najważniejsze nowości?

  • Plugin przestał się idiotycznie nazywać WP Dotpay Autokody SMS, a nazywa się teraz WP Sprzedawca. Może i pierwsza nazwa określała dokładnie co robi plugin, ale raz, że nawet ja jej nie potrafiłem zapamiętać, a dwa, że dodawanie nowych funkcji powodowało, że nazwa już nie była adekwatna. Wymyśliłem więc nazwę szeroką, ale nadal określającą w miarę dobrze czym plugin jest i co najważniejsze łatwą do zapamiętania. Teraz jak ktoś Was zapyta jaki plugin pozwala na stworzenie polskiego sklepu na bazie wordpressa, od razu z pamięci odpowiecie: “WP Sprzedawca” 😉
  • Dodałem ponad 150 linii kodu (poprzednia wersja miała ich około 60). A to wszystko po to, aby wprowadzić obsługę płatności kartą kredytową i eprzelewem (mTransfer, Inteligo itp itd). Teraz plugin jest już pluginem pełną gębą. Korzyści mają wszyscy: odwiedzający blog może zapłacić za Twój content jak chce, a nie tylko sms-em. Ty, jako autor contentu zarobisz na nim więcej (prowizja Dotpay za sms to aż ponad 50% jego wartości, podczas gdy prowizja za e przelew to około 4,5% – różnica olbrzymia)
  • Cena wzrosła. Przede wszystkim dlatego, że Dotpay nie przyjmuje eprzelewów niższych niż 5 złotych; zatem cenę ustaliłem właśnie na 5 złotych (a cenę w opcji SMS Premium tak podniosłem, byście jednak płacili przelewami). Ale chyba warto wydać te 2 złote więcej, zwłaszcza, że dzięki temu pluginowi zarobicie więcej, niż dzięki wersji 0.1, która pozwalała tylko na średnio opłacalne płacenie SMSem Premium.
0