Tag: oszustwo

Nikt nie chce ci płacić tysiąc złotych dziennie za lajkowanie wpisów

Taki wiadomości jak wyżej dostaję ostatnio trochę na Telegramie i oczywiście wiem, że to oszustwo. Ale jako, że co chwila słychać w mediach, że ktoś stracił olbrzymie kwoty bo dał się nabrać, to wyciągnę to na bloga:

Jeśli dostałeś propozycję super pracy to zablokuj taką wiadomość

  • jeśli by to była naprawdę super praca, to nie pracodawca by starał się o to byś ją podjął, a to on by przebierał w aplikacjach
  • tysiąc złotych za dzień pracy polegający na lajkowaniu rzeczy na Insta i YT? C’mon, nie jesteś aż tak głupi, by uwierzyć, że ktoś chce ci tyle zapłacić za coś, co ludzie trzeciego świata robią za kilka dolarów miesięcznie, prawda?

Tu nie ma żadnej pracy: dostaniesz kilka linków do polajkowania, potem będziesz poganiany by pracować szybciej, tak że stracisz czujność, będziesz proszony o zakładanie kont, będziesz dostawać powiadomienia na sms by coś tam autoryzować i zanim się obejrzysz albo stracisz pieniądze z konta bankowego, albo będziesz mułem wykorzystanym do transferu skradzionych pieniędzy.

I nic na tym nie zarobisz.

Odpisałem oszustowi, że wiem, że to oszustwo, a mimo to:

Yup: drugi dzień próbuje mi zaoferować coś, do czego normalnie nie trzeba szukać ludzi bo sami by się zgłosili.

Bo jestem wyjątkowy. Nikt tak jak ja nie będzie umiał klikać w linki, prawda? 😉

1

MediaMarkt jest jednak dla idiotów

Tydzień temu byłem w MediaMarkt i wypatrzyłem sobie fajny telewizor: Toshiba 40 LV 685 DG. W dość atrakcyjnej cenie, bo coś około 1800 złotych, to naprawdę mało jak za 40 cali LCD.

Mam jednak tak, że zanim nie sprawdzę ceny w innych sklepach, nie kupuję rzeczy powyżej kilkuset złotych. Wróciłem więc spokojnie do domu i sprawdziłem na ceneo. Akurat tam też w najtańszym sklepie kosztuje około 1800 złotych, więc spoko. Właściwie nie ma różnicy czy kupić go w MM czy zamówić do domu przez internet.

Wczoraj jednak na flakerze matipl dał cynk, że dziś wszystkie ceny w MediaMarkt obniżone są o VAT czyli 22%. Wow, czyli mógłbym go dziś kupić za naprawdę śmiesznie niską cenę 1475 złotych. 40 cali!

Oczywiście wziąłem kartę płatniczą i wybrałem się do sklepu. Szaleństwo, nigdy nie widziałem tam tyle osób kupujących elektronikę. Normalnie pracownicy z nudów oglądają sobie filmy na jakimś kinie domowym, dziś ludzie ustawiali się do nich w mini kolejki.

Trudno mi było znaleźć ową Toshibę, nawet przez chwilę myślałem że się spóźniłem i już kupili.

Ale jest! Stała w nieco innym miejscu, ale ta sama. Obok ceny oczywiście kartka, że 2 maja 2010 wszystkie ceny należy podzielić przez 1,22 i jak coś to pracownicy służą kalkulatorami.

Ale cena jaka widniała dziś przy tym telewizorze to nie 1800 złotych tylko… 2299 złotych!

Wyjąłem kalkulator, podzieliłem tą kwotę przez 1,22 i wyszło mi 1884 złotych.

Rozejrzałem  się po sklepie. Podjarani ludzie ładowali do koszyków wieże, oglądali laptopy, sprzedawca jakiejś kobiecie podawał zapakowany w pudełko monitor komputerowy. Czyli innymi słowy robił ją po prostu w chuja.

Oczywiście wyszedłem. Jednak kupię przez internet, nawet jeśli miałbym zapłacić drożej.0