Błąd ciasteczek w WordPressie

Uff, jestem właśnie po 4 godzinach kodowania mojego pluginu do WordPressa. Już zrobione, co miało być zrobione, ale nie mam siły aktualizować dokumentacji. Zrobię to rano i dlatego póki co stronę z pluginem ukrywam na razie.

Ale ja nie o tym. Większość kodowania to było tak naprawdę grzebanie po necie czemu coś, co na Codeksie jest opisane, że działa, tak naprawdę nie działa.

Od jakiegoś już czasu podejrzewałem, że WordPress ma problemy z obsługą cookies i właśnie wyszło mi to na jaw. Jeśli ktoś z Was też zauważył lub zauważy, że ciasteczko wstawione przez setcookie() tak naprawdę nie istnieje, to mam rozwiązanie:

W WordPressie gdy wstawiamy ciasteczko musimy podać także parametry “path” i “domain”. Dziwne, ale naprawdę wtedy zaczyna to działać jak należy 🙂

Zatem zgrabny (i przenośny) kod wstawiający ciastko dla WordPressa powinien wyglądać:

setcookie('nazwa ciastka', 'wartość', 'czas życia', "/", str_replace('http://www','',get_bloginfo('url')));

I tyle. Działa, ale ile się musiałem naszukać 🙂 No ale przecież ja to lubię 😉

0

Udostępnianie plików za opłatą SMS Premium – plugin do WordPress

Długo się zastanawiałem jakich jeszcze pluginów do WordPressa brakuje (bo wydawać by się mogło, że już wszystko w WP da się zrobić) i traf chciał, że znalazłem wątek na Goldenline, w którym ktoś pytał i Mikropłatności w WordPress. Tak aby można było udostępniać pewne elementy WordPressa (np publikajcę wpisów, czytanie wpisów, zakładanie konta) lub pliki (e-booki, muzykę, własne programy etc) za opłatą.

Rozwiązania są, ale w oparciu o PayPal, czyli raczej dla osób chcących coś sprzedawać dla ludzi z zachodu (w Polsce Paypal na razie nie jest bardzo popularny). A zatem jest nisza, więc postanowiłem sam zrobić taki plugin 🙂

Plugin nazywa się WP Dotpay Autokody SMS i znajdziecie go na tej podstronie mojego bloga. Na razie nie umie on wiele, ale jest to wersja 0.1 i dodam, że wersja działająca idealnie. Dzięki pluginowi możesz udostępnić swoje e-produkty za opłatą bezpośrednio ze swojego bloga.

Tak więc jeśli znasz się na czymś i właśnie napisałeś zarąbistego ebooka, nie musisz wydawać go przez Złote Myśli i dzielić się z nimi swoim zyskiem, a możesz wydać go bezpośrednio na swoim blogu. Bomba, nie? Kupujący przed pobraniem e-booka będzie musiał wysłać SMS Premium i wpisać otrzymany kod na stronie Twojego bloga. Koszt smsa ustalasz sam: od 1 do 25 złotych.

Coś czuję, że właśnie wprowadziłem polski światek WordPress w obszar polskiego Ecommerce, ale poczekamy zobaczymy. 😉 Plugin mam zamiar rozwijać i pewnie któregoś dnia na bazie jego będzie można na swojej WordPressowej zamieścić sklep z prawdziwego zdarzenia (jak np eshop, tyle, że nie jest on dostosowany do polskich warunków). Jeśli ktoś ma jakiś pomysł na kolejne funkcjonalności, zostawcie go w komentarzu pod pluginem.

P.S. Plugin jest dostępny po wysłaniu SMSa za 3 złote (jakże by mogło być inaczej? w końcu muszę Wam udowodnić, że działa 😉 ). Mam nadzieje, że kwota nie jest wygórowana: to przecież mniej niż piwo w barze 😉

0

Komiks o ludobójstwie w Rwandzie

Ominęła mnie ta informacja, ale dziś się akurat widziałem z autorem serwisu Afryka.org, który mi o tym na szczęście doniósł.

Wydano polskie tłumaczenie komiksu o ludobójstwie w Rwandzie. Tytuł: Deogratias.

Tutaj jest recenzja komiksu, całkiem fajna. A tutaj komiks można kupić.

p.s. Nie wiem czy wiecie, ale Krzysztof Krauze właśnie kręci w RPA (bo tam się kręci większość filmów o Rwandzie, między innymi “Hotel Rwanda”) film o ludobójstwie w Rwandzie na podstawie opowiadania pod tytułem “Czy ktoś z państwa popełnił ludobójstwo?”

0

Co Odyssei mówi o Rwandzie?

Jak czytam ich opis tego kraju, to aż się zastanawiam czy ja na pewno byłem właśnie w Rwandzie. :\ Błędy merytoryczne (choćby z kosmosu wzięte przepisy wizowe) i wzbudzanie strachu.

0

Siostra w telewizji :)

I to nie byle gdzie, bo w głównym wydaniu wiadomości TVP 🙂

Filmik jest tutaj (niestety, choć strona zrobiona za mój abonament, to  bladź po linuksem nie rusza i musiałem oglądać na windowsie).  Zaczyna się w 13 minucie, siostra jest nieco później i to tylko przez kilka sekund. Ale dobre i to 🙂

Gratulacje, siostra 🙂 Nie bój nic, nikt nie zauważył jaka jesteś zestresowana ;P

0

To ja wymyśliłem Flakera!

No bladź 🙂

Zarejestrowałem się we Flakerze tydzień temu i wciągnął mnie jak nie wiem. Przede wszystkim dlatego, że już na pierwszy rzut oka wyglądał znajomo. Bardzo znajomo.

Znajomo do tego stopnia, że moi prawnicy już piszą pismo do Netguru z pozwem o plagiat pomysłu. Bo to ja wymyśliłem Flakera!

Mniej więcej półtorej roku temu, (raczej więcej niż mniej) wymyśliłem, że dobrze by było zrobić serwis gdzie każdy by mógł ujawnić w jakim serwisie społecznościowym ma jakie konto. Bo fakt jest, że serwisów społecznościowych jest już tak dużo, że aż za dużo. Nie wiem czy mam się udzielać na Naszej Klasie, czy na Facebooku. A może na MySpace? A filmy wrzucać na YouTube czy na DailyMotion? A może na Wrzutę? Twitter czy Blip?

Gdziekolwiek bym nie wrzucił, wychodzi na to, że jestem rozpieprzony po całej sieci. Tu trochę, tam trochę. I jakbym chciał by znajomi widzieli wszystkie moje aktywności, to dupa.

Dupa była oczywiście do momentu gdy wpadł mi do głowy pomysł na serwis serwisów. Rejestrujemy się i podajemy jak się nazywamy na YouTube, a jak na DailyMotion. Pod jaim nikiem blipujemy, a pod jakim twitterujemy. I każdy pod mójserwis.pl/nick może zobaczyć co robię wszędzie. Pomysł był genialny.

A teraz kurde pomysł mi ukradł Flaker. Bo to właśnie dokładnie to, co wymyśliłem.

* * *

Wychodzi na to, że ja więcej myślę niż robię, bo nie tylko Flakera wymyśliłem. Śmiejcie się lub nie, ale Nasza Klasa to też mój pomysł. Stary jak nie wiem, bo na to wpadłem chyba w pierwszych chwilach korzystania z netu. Autorzy NK chodzili pewnie jeszcze do podstawówki, a mi właśnie chodziło o to, że chciałem znaleźć ludzi, których poznałem w czasach podstawówki. Ludzi ze szpitala, z różnych kolonii. Wszystkich tych, których poznałem jak jeszcze nie było internetu. Wtedy się na koniec turnusu podpisywało każdy dla każdego na zdjęciu grupowym, pamiętacie? 😉 Teraz się pewnie wymienia numery komórki i Gadu Gadu.

I jakiś czas temu powstała Nasza – Klasa, kolejny skradziony mi pomysł. W sumie dobrze, bo zrobiła to, o co mi chodziło. Z Łukaszem z Żywca, kumplem sprzed 14 lat po 10 latach nie widzenia się, spotykamy się średnio co pół roku. Jak jest pomysł by skoczyć na Ukrainę czy Bornholm, to jedziemy razem.

Ale z drugiej strony świadomość ile właściciele NK zarobili na moim pomyśle nieźle gniecie 😉

* * *

Pomysłów mam jeszcze wiele i chyba będę je mniej więcej ujawniał. Bo wszystkich nie zrealizuję, teraz się skupiam na Aukcjotece (skupienie jak widać słuszne, bo już zarobiłem pierwsze na niej pieniądze, po dwóch tygodniach działania) i inne pomysły mogę uwolnić.

Coś jak na blogu Netto, gdzie kiedyś była fajna inicjatywa “Nie bądź psem ogrodnika”. Ludzie ujawniali swoje pomysły na serwisy, inni komentowali. Chyba nawet coś z niektórych wyszło, o ile pamiętam.

Więc swoje też ujawnię. Ale jeszcze nie dzić 😉

0

Wykop kontra 4chan

http://vbeta.pl/2009/08/18/4chan-i-neonazisci-zalatwia-jutro-wykoppl/

Naprawdę nie wiem komu dopingować. Właściwie dopinguję obydwu stronom. Niech się zbombardują na amen.

0

Zgłaszanie błędów jest seksi

Może nie sexy, ale przynajmniej cool 😉 To fajne uczucie jak wypełnisz formularz odnośnie buga i po kilku godzinach widzisz, że ktoś się nim zajął. Trochę uczestniczysz w projekcie, choć nawet nie musisz się znać na programowaniu.

Kiedyś tak namiętnie zgłaszałem błędy w Mozilli, że dostałem email od developerów z pytaniem czy nie chcę zaangażować się bardziej w projekt i zostać kimś w rodzaju odsiewacza duplikatów / popychacza zgłoszeń dalej. (Nie skorzystałem).

Jak siedziałem w Rwandzie, jak się nudziłem (i akurat nie grałem już w ipuzzle 😉 ) czytałem całą dokumentację do OpenOffice, porównywałem wskazówki w niej zapisane z faktycznym sposobem wykonania danej czynności w OO.o (np położenie czy nazwy przycisków w OO.o się zmieniły, a nie ujęto tego w dokumentacji) i jak tylko coś znalazłem (a znajdowałem często), zgłaszałem. Proste bugi, więc i szybko pojawiały się bug_fix-y 🙂

Właśnie wypełniłem pierwszy Bug Report dla Google Chrome i właśnie developerzy się nim zajęli 🙂

0

Miłość, która nie istnieje

Kolejny artykuł, w którym komuś się wydaje, że poznał miłość swojego życia i kolejny raz okazał się idiotą. I kolejny raz idiotą jest tutaj kobieta.

Brakuje trochę historii, w których to facet okazuje się naiwniakiem. Któremu odbija, gdy tylko nie widzi swojej żony dłużej. Ale to dotyczy obu płci.

Na przykład w Rwandzie ksiądz opowiadał mi o pracowniku Caritasu. Budowlaniec, który przyjechał do tego kraju na kontrakt. W domu żona, prawie już pełnoletnie dzieci. A on już po kilku dniach miał nową czarną kobietę, a  żonie napisał, że to koniec.

Mówię Wam baby i chłopy: nie puszczajcie swoich lubych na drugi koniec świata samych. 🙂 Nie wierzcie w zapewnienia o miłości. Ile byś był/była z tą drugą osobą, nic nie powstrzyma faceta czy kobiety przed “zakochaniem się”. Przecież tysiące kilometrów od domu to już zupełnie inna planeta, to już zupełnie inny świat i całkiem nowe życie. The Sims – restart gry. To co było wcześniej już się nie liczy.

Część z Was myśli teraz sobie, że co ja mogę wiedzieć 🙂 Może i macie rację, ale najpewniej jej nie macie. Wyobraź sobie, że lądujesz w zupełnie innym kraju, w którym dziewczyny ci mówią, że jesteś przystojny, po chwili rozmowy stwierdzają, że cię kochają najmocniej na świecie. W głowie może się przewrócić. Szkoda tylko, że nie wszyscy rozumieją, że “kocham cię” w tym przypadku znaczy “kocham twoje pieniądze, kocham zachodni świat do którego chcę byś mnie zabrał i liczę na to, że dzięki tobie wyrwę się z tej nędzy, w jakiej żyję i w jakiej nie chcę umrzeć”.

Od tego samego księdza słyszałem o tych Rwandyjczykach i Rwandyjkach, którym się udało. Zakochani dotarli do Europy. Po kilku tygodniach polski mąż czy polska żona zostawali sami z smsem, że ci, którzy ich tak mocno kochali już są w Paryżu, w jednej z dzielnic pełnej afrykańskich imigrantów.

Wrócili do swoich. Tyle, że teraz już są w zachodnim świecie. Właśnie rozpoczęli zupełnie nowe życie. The Sims – reset gry. Ty się już nie liczysz.

0

Różne, niezwiązane

Oto kilka rzeczy, których albo nie da się, albo nie ma większego sensu publikować w osobnych wpisach.

* * *

Sprzątam od jakiegoś czasu dyski. Jakoś tak mnie naszło, że chyba już warto trzymać katalogu, w katalogu, a w nim pliku, którego nazwa już nic mi nie mówi i nie będę raczej zanim tęsknił, jeśli go usunę bez zaglądania do niego. Udało mi się już odzyskać w ten sposób ponad 10 GB miejsca. Głównie dzięki wyrzuceniu muzyki i filmów. Oczywiście coś tam jeszcze zostało.

* * *

co20tyKlik aby zobaczyć duże. Pamiętacie te czasy, gdy cieszyło, że użytkowników Mozilli jest 5%? Dużo się od wtedy zmieniło: wtedy prowadziłem fanowską stronę o Mozilli, wtedy jak ktoś otwierał Mozillę, wybierał “Pomoc > O Mozilli > Podziękowania” widział moje nazwisko z podziękowaniami za pomoc w promocji. Kiedyś jak zakładałem stronę w całej Polsce, wg Gemiusa było 38tys użytkowników Mozilli.

Teraz Mozilla ma już ponad 50% rynku, a ja jej główne wydanie – Mozillę Firefox – odradzam.

* * *

Wczoraj coś mi padło. W komputerze. Albo zasilacz nie podawał prądu do dysków, albo płyta główna dysków nie widziała.

Nie wnikałem i przełożyłem dyski do nowego (tzn starego, ale nie używanego) komputera, co stoi pod stołem i czasem sobie z niego biorę jakieś części, ale głównie stoi.

Ubuntu ruszył bez zgrzytu. Powiedział mi tylko, że widzi, że zmieniłem kartę graficzną, ale że spoko i już wybrał nowy sterownik.

Dla odmiany Windows 2000 powiedział, że nie ruszy i już. Za karę już go sformatowałem. 😉

* * *

Dotarła do mnie informacja prasowa z prośbą abym ją tu opublikował. Nic dziwnego, że dotarła. Szczerze to się dziwię, że dopiero teraz ktoś postanowił w ten sposób wykorzystać mój blog (czytany średniodziennie przez 2 tysiomce średnioludzi).

Ale tak poważnie to Łukasz Skorwinder, co ma iPuzzle poprosił mnie abym powiedział Wam, że w jego puzlach dostępne są do układania teraz także historyczyne widoki Warszawy udostępnione przez Archiwum Państwowe. No to mówię.

Normalnie za takie coś to biorę 700 złotych, ale Łukasz ma publikację info za friko. Bo jak siedziałem w Rwandzie to co wieczór – na zmianę w grą w Age of Empires – układałem sobie obrazki na właśnie jego stronie 🙂 Polecam, fajna zabawa, jak już nie macie co robić przed komputerem.

0

Tworzenie pluginów do WordPressa – tutorial

Zauważyłem, że w sieci jest jakoś wyjątkowo mało poradników jak tworzyć pluginy do WordPressa, szczególnie po polsku (taki jest chyba tylko jeden). No to jest okazja by o czymś napisać 🙂 Bo tak się składa, że wczoraj w ramach ćwiczeń napisałem sobie taki prosty plugin od zera. Teraz popatrzcie jak to zrobiłem i przy okazji nauczcie się sami 🙂

Założenia: robimy plugin wykopowy

Plugin ma być maksymalnie prosty (w końcu to nasze pierwsze dzieło), bez nadmiaru kodu. Plugin będzie dodawał pod naszymi wpisami odnośnik, który po kliknięciu doda naszą stronę do Wykopu. Dokładniej: wyświetli nam wykopową stronę dodawania z wypełnionymi już polami na odnośnik, tytuł i krótki opis.

Tworzymy plik .php

Utwórz katalog oraz plik .php wewnątrz jego. Katalog i plik powinny (ale nie jest to konieczne) nazywać się tak samo jak nasz plugin; poszczególne wyrazy w nazwie powinny zostać rozdzielone myślnikami. Konwencją jest także rozpoczynanie nazwy pluginu od literek “wp”.

Mój plugin będzie się nazywał “WP Wykop by Muzungu”. Dlatego też utworzyłem katalog o nazwie ‘wp-wykop-by-muzungu’, a w nim plik ‘wp-wykop-by-muzungu.php’.

Tworzymy opis naszego pluginu

Opis pluginu umieszczamy w naszym pliku .php jako komentarz. Wygląda on mniej więcej tak:

<?php
/*
Plugin Name: WP Wykop by Muzungu
Version: 0.1
Description: Automatically Adds <strong>"Wykop To" button to your posts.
Author: Konrad Karpieszuk
Author URI: http://www.muzungu.pl/
Plugin URI: http://www.muzungu.pl/
*/

Co się stało się? W każdej linijce mamy pewien fragment opisu. I tak:

Plugin Name – to nasz nazwa pluginu.

Version: wersja pluginu w zapisie z kropką oddzielającą podwersje

Description: opis naszego pluginu. Jak widać w przykładzie powyżej możemy w nim użyć tagów HTML

Author: Imię i nazwisko autora pluginu, lub nazwa firmy, która go stworzyła.

Author URI: Odnośnik do strony WWW autora (bloga, profilu na Naszej Klasie… 😉 )

Plugin URI: Tu wpisujemy odnośnik do strony, na której plugin będzie opisany.

Sprawdzamy czy nasz plugin został zainstalowany w odpowiednio nowej wersji WordPressa

Właściwie to nie musiałem tego robić, bo ten plugin jest bajecznie prosty i zadziała pewnie nawet w starym WordPressie. Ale podaję jak to się robi, bo może w przyszłości sam stworzysz plugin, który będzie korzystał tylko z najnowszej wersji API tego systemu blogowego.

Oto jak to się robi. W tym samym pliku wpisujemy poniżej:

/* Version check */
global $wp_version;

$exit_msg = 'WP Wykop by Muzungu requires WordPress 2.5 or newer.
			<a href="http://codex.wordpress.org/Upgrading_WordPress">
			Please update!</a>';

if (version_compare($wp_version, "2.5", "<")) 
{
	exit($exit_msg);
}

I tak po kolei, w linii 11. wpisaliśmy w postaci komentarza co robi poniższy kod (to jeden ze standardów kodowania pluginów dla WordPressa: każdą funkcję dokładnie okomentuj, tak aby potem inni mogli ją sobie łatwo przerobić bez zbędnego zagłębiania się w kod).

Następnie w linii 12. wywołujemy zmienną globalną $wp_version, w której przechowywana jest informacja o zainstalowanej wersji WP.

W 14 linijce tworzymy string, który przechowuje komunikat błędu, jaki się pojawi użytkownikowi, jeśli spróbuje nasz plugin zainstalować w zbyt starej wersji WordPressa.

Linie 18-21 to instrukcja warunkowa sprawdzającą wersję WP z wersją wymaganą przez nas (tutaj: 2.5) i jeśli warunek nie jest spełniony, instalacja kończy się wyświetleniem komunikatu, który stworzyliśmy przed chwilą.

Tworzymy kod odnośnika do Wykopu

Następnie musimy stworzyć kod HTML odpowiedzialny za wyświetlenie odnośnika do strony dodawania do Wykopu, w taki sposób, aby od razu zostały przekazane do niej informacje o adresie naszego wpisu, tytule i jego treści. Zrobimy to tworząc funkcję o nazwie WPWykopTo_Link().

Przyjrzyjmy się jednak najpierw jak wygląda odpowiedni odnośnik. Musi on nas kierować do strony http://www.wykop.pl/dodaj i przekazywać parametry metodą GET (czyli dokleić je do adresu strony) takie jak “url”, “title” oraz “desc”.

Zatem do dzieła.

/* Show a Wykop To Link */
function WPWykopTo_Link () 
{
	global $post;
	// get the URL to the post
	$link = urlencode(get_permalink($post->ID));
	
	// get a post title 
	$title = urlencode($post->post_title);
	
	// get first 350 characters of post and strip it off
	// HTML tags
	
	$text = urlencode(substr(strip_tags($post->post_content), 0, 350));
	
	// create a Wykop To link and return it
	
	return '<a href="http://www.wykop.pl/dodaj?url='.$link.'&title='.$title.'&desc='.$text.'">Wykop To</a>';
	
}

OK, znów lecimy po kolei i sprawdzamy co zrobiliśmy:

Linia 26: wczytujemy kolejną globalną zmienną, dostarczoną nam prez silnik WordPressa. $post zawiera w sobie wiele informacji o aktualnie przetwarzanym/wyświetlanym wpisie blogowym.

W linii 28. wywołujemy funkcję dostarczoną przez WP get_permalink(), która pobiera stały odnośnik do wpisu. Funkcja operuje tutaj na zmiennej $post->ID (czyli pobiera odnośnik do wpisu o określonym identyfikatorze). Odnośnik “urlenkodujemy” (przetwarzamy tak, aby bezpiecznie się wyświetlił jako parametr w innym URLu) i przypisujemy do zmiennej $link.

Linia 31 przypisuje do zmienne $title tytuł wpisu wyciągnięty z metody “title” obiektu $post. (nie znoszę programowania obiektowego)

W linii 36. na pierwszy rzut oka dzieje się wiele. Na drugi rzut oka jednak łatwo zauważymy, że wszystko co się stało, to pobraliśmy z obiektu $post treść naszego wpisu, usunęliśmy z niego znaczniki HTML, przycięliśmy do długości 350 znaków, także “zurlenkodowaliśmy” i przypisaliśmy do zmiennej $text. Proste? Proste! 🙂

Linia 40 to już banał. Zwracamy w niej kod HTML odpowiedzialny za wyświetlenie odnośnika do Wykopu. W czasie tego zwracania w odpowiednie miejsca podstawiamy nasze zmienne $link, $title i $text, tak aby utworzyły prawidłowy odnośnik dodający.

Doczepiamy nasz link do końca treści wpisu

Kod HTML utworzony, czas więc go doczepić do końca treści naszego wpisu:

/* Add Wykop To link to the end of the post */
function WPWykopTo_ContentFilter ($content) {
	return $content.WPWykopTo_Link();
}

Tutaj kod jest krótki. Tworzymy funkcję o zagmatwanej nazwie WPWykopTo_ContentFilter(), która pobierze parametr $content i doklei na jego końcu wynik działania naszej poprzedniej funkcji (czyli WPWykopTo_Link(), czyli kod HTML odnośnika do Wykopu). I tyle.

Informujemy WordPress aby użył naszego filtra

WordPress na tym etapie sam z siebie nie wie jeszcze, że jakaś funkcja już istnieje i przerabia treść wpisów w ten sposób, że dokleja na ich końcu odnośnik do Wykopu. To bardzo dobrze, bo pozwala nam to, teoretycznie (teoretycznie, bo w tym tutorialu nie pokaże jak to się robi; może w następnym rozdziale) na przykład dokleić odnośnik do Wykopu tylko do wpisów wyświetlanych na pojedynczych stronach. Ale w naszym przypadku chcemy aby link był dkolejany do wszystkich wpisów bez wyjątku.

Aby to sprawić używamy tak zwanych “haków” (ang. “hooks”). Haki “podczepiają” nasze funkcje pod silnik WordPressa. W kodzie WordPressa co rusz wpisane są funkcje sprawdzające czy w danym momencie jakiś plugin nie chciałby zmodyfikować działania owego silnika. Jeśli znajdzie taki plugin z odpowiednią instrukcją “hakującą”, pozwala mu zadziałać.

Haki są dwojakiego rodzaju.

Są haki podczepiane w momencie wykonania jakiegoś działania (action) przez WordPressa. Na przykład gdy zarejestruje się nowy użytkownik, gdy ktoś opublikuje nowy komentarz, lub gdy ktoś zamieści nowy wpis. Lub… przykładów jest bardzo wiele. Za zamieszczenie takiego akcyjnego haka odpowiada funkcja add_action(). Jednak teraz jej nie użyjemy.

Są też haki podczepiane w momencie wczytywania strony, których zadaniem jest przefiltrowanie tego, co silnik WordPressa właśnie wypluwa i zmodyfikowanie tej wyplutej zawartości. Takiego właśnie haka teraz użyjemy – chcemy bowiem wyplutą przez WordPressa treść wpisu zmodyfikować tak, że zanim pojawi się ona w przeglądarce odwiedzającego, doklejony do jej końca zostanie nasz wykopowy link. Za przefiltrowanie wordpressowego wyziewu odpowiada funkcja add_filter() i to jest właśnie moment gdy jej użyjemy.

Tutaj kod będzie bajecznie prosty i krótki:

add_filter('the_content', 'WPWykopTo_ContentFilter');
?>

Jak widać funkcja add_filter przyjmuje dwa parametry.

Pierwszy z nich to wskazanie co ma zostać przefiltrowane. W naszym przypadku filtrujemy treść wpisu, więc piszemy tutaj ‘the_content’. Pełna lista rzeczy, które można filtrować znajduje się tutaj.

Drugi parametr mówi funkcji jaka nasza funkcja ma zostać zastosowana do filtrowania zawartości pierwszego parametru. Dlatego wpisaliśmy tutaj nazwę naszej funkcji filtrującej ‘WPWykopTo_ContentFilter’.

I tyle, to już koniec naszego plugina.

Instalujemy plugin

Powyższe plugin na pewno działa. Ja już to sprawdziłem, a jeśli Ty też chcesz sprawdzić, utworzony na początku katalog ‘wp-wykop-by-muzungu’ wgraj do WordPressa w lokalizacji /wp-content/plugins. Następnie przejdź do panelu administracyjnego WordPressa. wybierz tam Plugins > Installed. Na liście pluginów zobaczysz swój plugin. Jeszcze on nie działa.

Aby zadziałał, musisz kliknąć obok niego napis “Activate”. Jeśli nie używasz WordPressa starszego niż 2.6, aktywacja na pewno się powiedzie. Przejdź teraz na stronę swojego bloga, a zobaczysz pod każdym wpisem mały, którki napis “Wykop To” 🙂

Zobacz też

Jest już dostępny rozdział drugi tego tutorialu.

Chcesz nauczyć się więcej?

Nie ma sprawy. Bardzo chętnie napiszę kolejne rozdziały, ale… gdy sam nauczę się czegoś nowego. 🙂 Jeśli chcesz to przyspieszyć, pomóż mi spełnić moje małe marzenie 🙂

A marzy mi się książka Vladimira Prelovaca WordPress Plugin Development – Beginner’s Guide. Kosztuje jednak prawie 30 euro plus koszty wysyłki.

Jeśli chciałbyś dołożyć złotówkę do niej (lub więcej):
– prześlij mi pieniądze przez paypal. Mój adres email w paypalu to selpod@gmail.com
– jeśli nie masz konta w paypalu, kopsnij mi kaskę na konto w mBanku. Mój numer konta: 21114020040000350230107505, a ja się nazywam Konrad Karpieszuk 🙂
Przelane pieniądze oznacz jakoś tak abym wiedział, że to na książkę 🙂 Jak chcesz pochwal się w komentarzu pod wpisem ile przelałeś 🙂

0

Apache – lekki, szybki, przyjemny…

No chyba, że w wydaniu wraz z dystrybucją Ubuntu Linux. No ręce można załamać. Apache to serwer WWW; najpopularniejszy na świecie właśnie przez swoją szybkość i małe wymagania odnośnie zasobów. Bywa i tak, że na jednym serwerze Apache hostowane są dziesiątki tysięcy stron i wszystko działa bez zarzutu.

Ja tymczasem mam w systemie Apache’a zainstalowanego dla jednej strony i to testowej odpalanej raz na jakiś czas, gdy na niej pracuję.

I robię to tak: uruchamiam apache (sudo /etc/init.d/apache2 start), uruchamiam bazę MySQL (sudo /etc/init.d/mysql start) i wchodzę przeglądarką na localhosta, gdzie wyświetla mi się podstawowa instalacja WordPressa.

I ile taki apache po mniej więcej pół minucie pracy może zająć RAM-u? Sami popatrzcie, bo nie uwierzycie.

wszystkie procesy apache podświetliłem na żółto

wszystkie procesy apache podświetliłem na żółto

Pięknie, prawda? Podliczając łącznie wszystkie procesy po pół minucie pracy (nie, że np pracował 4 dni i nazbierał śmieci) zajmują 154,3 MB.

Dodam, że zwykłe odświeżenie strony (bez skryptów php w sobie) sprawia, że apache pracuje 7-8 sekund zajmując całą moc obliczeniową procesora.

Zwyczajnie zaczyna mi być wstyd, że używam Ubuntu.

0

Test rozjemca

Odkryłem kolejny fajny test prędkości przeglądarek:

http://service.futuremark.com/peacekeeper/

Choć fajny jak dla kogo. Mój Firefox 3.x testu nie przechodzi (tzn zabrakło mi cierpliwości). Firefox 3.5.x też nie chciał przejść, ale tu byłem bardziej cierpliwy. Jak widać na poniższym obrazku chyba niepotrzebnie, bo test pokazał i tak to, co już wiem: Chrome od tłustej lisiej świni i tak jest szybszy (choć nie spodziewałem się, że aż tak)

peacekeeper

0

Google Chrome coraz bardziej linuksowy

I bardzo dobrze. Mam obecnie wersję 3.0.197.11 i z wersji na wersję (Ubuntu sam mi pobiera aktualizacje i robi to często) widzę kolejne zmiany.

Zniknęła gnomowa dekoracja okna (teraz już jest tak jak pod windows, czyli zakładaki znajdują się na pasku tytułu), powoli ruszają pluginy. Na szczęście nie są domyślnie włączone, bo zdarza się, że strona z flashem się nie ładuje albo się wywala. Ale grunt, że już się rusza 🙂

Kiedyś byłem fanem Mozilli, a teraz mi jest zwyczajnie głupio, że brałem udział w promowaniu takiej tłustej bestii. Przed chwilą robiłem sobie małe testy:
Czas uruchomienia Ubuntu do ekranu logowania: 57 sekund
Czas od zalogowania do wyświetlenia pulpitu: 24 sekundy
Czas uruchomienia Firefoksa: 22 sekundy, czas uruchomienia Chrome: 7 sekund.

O prędkości działania obydwu nie wspomnę. (Bo już pisałem)

0

Super wypasiona strona (warta kilka milionów dolarów)

Jestem niezwykle szczęśliwy, że to ja pierwszy mogę Wam donieść o powstaniu nowej, niezwykłej, pięknej, funkcjonalnej, uwielbianej przez tłumy strony internetowej, wartej według moich wstępnych szacunków od 4 do 370 milionów dolarów (strona jednak nie jest na sprzedaż). 😉

Strona – arcydzieło kodu, zawierające w sobie najnowsze technologie internetowe, takie jak XHTML, CSS i JavaScript – znajduje się pod adresem www.aukcjoteka.com. I wiecie jakie jaja? 🙂 To ja jestem jej autorem! Wypas, normalnie! 🙂

Uwaga! Zanim klikniesz w link wyżej, muszę Cię uprzedzić, że zdarzały się omdlenia wśród internautów, którzy przypadkiem natknęli się na tą witrynę! Wiesława z Bydgoszczy relacjonuje, że wchodząc pod adres www.aukcjoteka.com doznała niemal boskiego objawienia. Inny anonimowy Internauta przyznaje się do uczucia podniecenia seksualnego, już w momencie wpisywania adresu strony do przeglądarki. Zatem przygotuj się na nieoczekiwane!

Strona oficjalnie istnieje w sieci dopiero od wczoraj, ale już wywołuje burzliwe reakcje w polskim i światowym środowisku ludzi zrzeszonych wokół web 2.0, ekomers i hodowli pietruszki. Jeszcze zanim stronę ukończyłem dostałem zapytania odnośnie możliwości odkupienia strony przez Rafała Agnieszczaka z Świstak.pl, Pierre’a Amidyara z Ebay oraz kogoś piszącego do mnie w języku afrykanerskim z Allegro. Strona jest jednak jak wspomniałem nie do kupienia, ale udało mi się wynegocjować, że za każde wystąpienie na stronie słowa “świstak” otrzymuję 700 złotych, za słowo “allegro” mam 43 duńskie korony, a za “ebay” puszkę oryginalnej amerykańskiej coli i koszulkę z wilkiem wyjącym do księżyca. Są też fanty za pisanie paszkwili na temat konkurencyjnych wobec siebie serwisów. Zatem nie jest źle.

Część z Was na pewno się zorientowała, że www.aukcjoteka.com (czujecie to przyspieszone bicie serca, gdy kolejny raz widzicie ten seksi adres internetowy?) to kontynuacja mojego bloga aukcjoteka.blogspot.com. I rzeczywiście – na bloggerze nieźle się już dusiłem, zwłaszcza od czasu gdy poznałem możliwości WordPressa. Co więcej nie ukrywam, że na Aukcjotece zarabiam jakieś tam pieniądze i mam zamiar zarabiać ich jeszcze więcej. Czas więc było rozwinąć skrzydła. Pamiętacie zapewne moje pytanie o domenę .com. To właśnie po to mi była ona potrzebna 🙂 Spodziewajcie się, że na nowej Aukcjotece będę częściej pisał niż tutaj na moim prywatnym blogu (prywatny blog pozostanie na prywatne przemyślenia o byle czym i o wszystkim), więc już teraz dodajcie sobie do czytnika kanał RSS Aukcjoteki. Spodziewajcie się też, że Aukcjoteka nie będzie już blogiem, ale serwisem o aukcjach internetowych z większą ilością osób piszących i różnymi fajnymi bajerami i nagrodami dla czytelników.

Tak więc raz jeszcze zapraszam i uprzedzam 🙂 Jeśli tylko pojawią się u Ciebie uczucia nudności i zawroty głowy, drżenie rąk czy uczucie ciepła w miejscach intymnych, oderwij się na chwilę od www.aukcjoteka.com. Pomyśl, że to tylko strona internetowa (a nie – jak pisze Paweł Sobieszkodzący ze wsi Pajewo – “przykład potęgi ludzkiego geniuszu, doskonałe zestawienie kolorów, architektura div-ów godna mistrza Da Vinci uwzględniająca w sobie podział kartezjański, złoty środek i srebrne obrzeża podobne do murów antycznej Atlantydy”), odetchnij i odpocznij. I wróć jeszcze raz! 🙂

http://feeds.feedburner.com/Aukcjoteka
0

Białystok, Carrefour – likwidacja Kolportera

Wiem, że czytają mnie ludzie z bstoku, między innymi sąsiedzi i znajomi 😉

Jakby ktoś od jakiegoś czasu rozważał zakup książek i odkładał to, to chyba jest dobry moment. Salon Kolportera w Carrefourze na Zielonych Wzgórzach się liwkiduje i wszystkie książki (i płyty, i filmy itp) są tam teraz za pół ceny.

DSC00914Niestety już chyba trochę późno. Ja sam nie znalazłem taam właściwie nic, co chciałem kupić. Nie ma wspomnianej książki Pawła Wróblewskiego, nie ma nic ostatnio lubianego przez mnie (i nie tylko przeze mnie) Chucka Palahniuka.

Ale może ktoś z Was sobie coś tam znajdzie. 🙂 Ja mam do Carrefour 3 minuty na rowerze, więc pewnie jeszcze się tam przejadę.

0

Dyplomacja – Piotr Wołejko

Dyplomacja – Piotr Wołejko.

Jak dla mnie mistrzostwo dziennikarstwa blogowego, czy dziennikarstwa w ogóle. Przede wszystkim niesamowita merytoryczność. Widać, że czytamy teksty kogoś, kto się na danym temacie zna i nim pasjonuje.

I powalająca obiektywność. Co prawda na blogach niby można, a nawet trzeba wyrażać swoje zdanie, ale p. Piotra mogliby się uczyć dziennikarze telewizyjni lub prasowi.

0

Czarni oszuści, białe idiotki

Czarni oszuści (blog już nie istnieje). “Fajny” blog założony przez babki, które wyszły za mąż za Afrykańczyków i teraz są zdziwione, że ich mężowie mają inne kobiety na boku.

Blog mógłby równie dobrze się nazywać “Białe idiotki”. Bo oburzanie się Polek na to, że mąż wychowany w poligamicznej kulturze nie chce wytrzymać u boku jednej kobiety, to trochę jakby mieszkanki Arabii Saudyjskiej, które wyszły za Polaków w oburzeniu założyły bloga “Mój mąż pije alkohol!”.

Różnice kulturowe. Nam się może nie podobać, że są na świecie kraje, w których facet oficjalnie ma jedną żonę, a na boku kilka kobiet i żona mu na to pozwala. Ale nie zapominajmy, że i my mamy cechy, które inne narody mogą uznać za wady.

0

Szybki test Xubuntu

Dokładnie rok temu w Rwandzie pisałem, abyście się nie martwili, że od kiedy wylądowałem, nie dałem znaku życia. Jeśli nie pamiętacie dlaczego zniknąłem, klik w link aby sobie przypomnieć 😉

* * *

W ramach wolnej chwili i reakcji na całonocne przemyślenia co by tu zrobić, by mi system działał szybciej, wygrzebałem skądś zapasowy mini dysk (8GB) i zainstalowałem na nim na czysto system. Był to Xubuntu 9.04, czyli najnowszy stabilny.

Podkreślam, że stabilny bo po pół godzinie używania system się całkowicie zawiesił. Zareagował jedynie na przycisk restartu.

* * *

Losowe zdjęcie sprzed roku:

(Kliknij aby powiększyć)

Wydaje mi się, że to zdjęcie było już rok temu na tamtym blogu. No ale takie się teraz wylosowało.

Zdjęcie przedstawia budkę telefoniczną. Tak, ten stołek to budka telefoniczna. Jeśli ktoś che zadzwonić (chłopak w białej koszuli) podchodzi do telefonisty (chłopak w kurtce). Telefonista podaje mu telefon, a dzwoniący dzwoni. Potem się sprawdza na ekraniku ile kosztowała rozmowa i przechodzimy do zapłaty.

* * *

Czekam na odzew od Was co Wy na takie dodawanie zdjęć i wspominanie starych wpisów. Czytacie je, czy mam sobie darować? 🙂

0

RuszTyłek.pl

rusztyłek.pl. Pomysł fajny, więc podaję dalej 🙂

0

Pierwsza rocznica lądowania

Pewnie już tylko ja o tym pamiętam.

Wróć. Wczoraj Maombi puścił mi sygnał. Może przypadek, ale faktem jest, że nie puszczał sygnału chyba od marca. Napisałem do niego smsa i dziś mi odpisał.

Nie ważne czy ktoś jeszcze w Polsce pamięta, czy ktoś pamięta w Rwandzie – ważne, że pamiętam ja. Otóż dziś mija rok od dnia, w którym wylądowałem w Rwandzie. Od momentu, kiedy pierwszy raz w zupełnych ciemnościach wysiadłem z samolotu, poczułem zapach ciepłego, słodkiego powietrza. Od momentu kiedy w ciemnościach pierwszy raz wraz z Paulem i Pacifique przejechałem ulice zupełnie wtedy obcego mi Kigali, potem zamiejską trasę do Nyamata (choć było już ciemno to cały czas pełną pieszych idących jej poboczami). Wtedy usiadłem na tarazie Nyamata Teleservice Centre, poznałem sporo ludzi, których twarze wtedy były dla mnie ciemne jak noc dookoła i których przez to potem musiałem potem poznać jeszcze raz, ale już za dnia. Paul zawiózł mnie do hostelu, opatuliłem się tam moskitierą i poszedłem spać.

Eh, wspomnienia wracają 🙂

* * *

Pomyślałem, że to może być dobra okazja by jeszcze raz przeczytać mój blog “Konrad Jest w Rwandzie“. Jest tam tak dużo wpisów, że aż się nie chce czytać tego jeszcze raz w całości. Dlatego też tutaj, na muzungu.pl będę przypominał krótkimi wpisami, że w tym a tym dniu dokładnie rok temu napisałem taki, a taki artykuł.

Ja sobie to chętnie jeszcze raz przeczytam. Fajnie będzie sobie przypomnieć. Wy, którzy już to czytaliście może jeszcze raz przeczytacie. Może namówicie znajomych, którzy jeszcze nie czytali by zaglądali tutaj i zobaczyli te wszystkie fajne przygody?

Na muzungu.pl pewnie też są osoby, które nie znają moich rwandyjskich wpisów, więc pewnie chętnie rzucą okiem od czasu do czasu.

Napiszcie co Wy na to.

* * *

Rok temu 31 lipca oczywiście spędziłem większość czasu w samolocie, więc żadnego wpisu nie było. Zatem którki wpis z 30 lipca 2008 🙂

* * *

O, może to też dobry pomysł bym dorzucał też zdjęcia z wtedy? Będę wybierał je losowo, zupełnie losowo. Więc czasem będą fajne, czasem będą znane (ale za to w dużej rozdzielczości po kliknięciu, bo teraz mam już szybszy internet niż 3-5 rwandyjskich kilobitów), czasem będą nie fajne. Ale za to naa pewno co nieco o nich napiszę.

Nyamata Memorial SiteO proszę. Jak pisałem zdjęcie wybrałem zupełnie losowo. Nie było go na tamtym blogu, ale myślę, że większość z Was przynajmniej częściowo będzie kojarzyć co jest na zdjęciu.

To wnęttrza piwnic pod kościołem w Nyamata, zamienionym obecnie na Nyamata Memorial Site. Zgromadzone są tam kości wszystkich ludzi, którzy zginęli w tym kościele. Łącznie 11 tysięcy osób w kilka dni zaraz po rozpoczęciu się ludobójstwa. Osoby te nigdy nie zostały pochowane. Tutsi ginęli całymi rodzinami, przez co nie było nikogo, kto mógłby zidentyfikować ciała. Tylko nieliczni zostali rozpoznani, spoczywają teraz w kilku trumnach znajdujących się obok tych kości.

0

Najarany jak wykopowicz

Wykop.pl był kiedyś rzeczywście fajny. Jednak od jakiegoś czasu (ponoć od czasu promocji na naszej klasie) poziom spadł drastycznie. Pisałem już o tym i pewnie napiszę jeszcze wiele razy.

Wczoraj w komentarzach zostałem zaminusowany po stwierdzeniu faktu, że 4chan to przechowalnia treści rasistowskich i pedofilskich.

Pewnie minusujący byli po paru skrętach. To całkiem możliwe, bo tydzień temu euforycznie wykopali tekst o tym, że Czuma częściowo zalegalizuje trawkę.

Dziś chyba stan najarania przeszedł bo nagle odkryli, że Czuma wcale nie powiedział tego co powiedział. Nagle wszyscy są oburzeni, że tydzień temu się mówiło o tym, że trawa będzie legalna, a teraz niby ministerstwo dodało, że chodzi jedynie o nie karanie tych posiadających, którzy doniosą na swojego dilera. Zdrada! Czy aby na pewno?

Zobaczcie materiał w Faktach TVN z zeszłego tygodnia. Od razu wszyscy mówili – w tym i ministerstwo – jak to ma działać. Tydzień temu jednak wszystkich to ucieszyło, teraz wszystkich oburza.

0

Przychodzi facet z kropką na twarzy

Coraz bardziej uważam, że osoby skazane na więzienie mają albo naprawdę nieźle naprane w głowach, albo są nad wyraz optymistycznie nastawione do swojej przyszłości (co jedno drugiego nie wyklucza). Może mi ktoś wytłumaczyć jak to jest z tatuażami więziennymi? Więzień jest zmuszany do zrobienia sobie go, czy robi to z własnej woli? Bo ja gdybym trafił do więzienia, chyba bym się wszystkimi rękoma i nogami bronił przed tatuowaniem sobie twarzy kropek. Przecież z więzienia się kiedyś wychodzi. Tatuaż w kącie oka to pamiątka na całe życie i znak dla reszty społeczeństwa, że coś z nami jest nie tak.

Do wpisu zainspirowała mnie wczorajsza wizyta w moim domu młodego człowieka. Przyszedł bo szukał pokoju do wynajęcia. Od razu zobaczyłem kropkę w kącie oka (a przy okazji i zadrapania na twarzy, jakby z tydzień temu odbył jakąś niezłą bójkę).

Robiłem oczywiście wszystko aby mu tego pokoju nie wynająć (i ostatecznie nie wynająłem). Ale rozwaliła mnie jego filuterność. Gdy czekałem kiedy sobie w końcu pójdzie, bez żenady zaczął mi opowiadać jakie to były jaja jak kiedyś petem spalili przypadkiem dywan na stancji, w której teraz mieszka. Ale nie to było powodem wymeldowania. Czare goryczy przelała ostatnia impreza, w czasie której zdemolowali mieszkanie. I teraz szuka nowego i bardzo chętnie z miejsca by wziął ten mój pokój.

To musiała być jakaś ukryta kamera…

0

Telewizja Vectra – opinia

Już mi się nie chce dzwonić do rzeczników konsumenta, zamiast tego wyżalę się na blogu. Podejrzewam, że skutek może być bardziej dobitny dla firmy.

Ostatnio jakoś coraz więcej rzeczy mnie dobija.

Gdy wróciłem z Afryki, zauważyłem, że z telewizji zniknął kanał TVN Meteo. Nawet nie wiecie jaki to ból wrócić z Afryki i nie móc sobie popatrzeć na Omenę Mensah 😉 Ale ok. Vectra zawsze działała jakby była rodem wyjęta z PRL-u więc to norma, że raz na jakiś czas jakiś kanał znika, inny jest zastąpiony przez fiołkową planszę, że sygnał jest właśnie nieosiągalny i tak dalej. Kanał wraca za jakiś czas, więc trzeba czekać.

Tymczasem jednak TVN Meteo nie wracało. Skanowałem częstotliwości kilka razy, ale nic. I tak przez ponad pół roku.

W między czasie odkryłem, że w moim pakiecie powinno być kilka kanałów, które mieć powinienem, a nie mam. Na przykład Comedy Central.

W poprzednim tygodniu zniknęły Discovery Science i niemiecki RTL i wygląda na to, że nie wrócą.

Dziś dostałem kolejny plik rachunków z Vectry. WTF?! Abonament podniesiony z chyba 37 złotych (nie pamiętam dokładnie) do 55,90 złotych. Za telewizję która działa byle jak i nie odbiera przy byle mniejszej burzy, z której znika co chwila jakiś kanał, płacę już więcej niż za 4 megowy internet. Czuję się nieźle krojony, więc postanowiłem zadzwonić do Vectry (pierwszy raz w życiu, aż wstyd, że nie przypierdoliłem się do nich już wcześniej). W końcu czy dostarczenie analogowego sygnału kablowego kosztuje ich drożej niż położenie przez mojego internetowego operatora sieci światłowodowej? No ba: w Erze płacę miesięcznie 50 złotych i rozmawiam praktycznie bez dodatkowych opłat.

Dodzwonienie się wcale nie jest takie proste. Na rachunku jest podany tylko numer BOK-u na całą Polskę.

(Tu streszczę perypetie związane z dzwonieniem na kilka numerów, przełączaniem mnie aby ostatecznie połączyć się z serwisantem).

Serwisant poinformował mnie, że faktycznie: TVN Meteo zostało wycofane z mojego pakietu prawie rok temu. Comedy Central nigdy w Białymstoku nie był dostępny (a w ulotkach roznoszonych po bstoku jest!) i od tygodnia wycofane zostały Discovery Science oraz RTL.

Zapytałem więc czy planowane jest zastąpienie ich innymi kanałami. W końcu przecież płacę za konkretną ilość kanałów (pomijam już fakt, że także za konkretne kanały). Odpowiedź: nie.

Ale abonament podnieśli.

I tak właśnie postanowiłem przestać dać się doić i traktować jak mięso, służące do zarabiania na nim. Co także polecam i innym. Idę szukać innych opcji dostępu do telewizji.

0

Taksnonomia użytkowników systemów komputerowych

Użytkownicy komputerów dzielą się na różne sposoby, na różne grupy. Jeśli by się przyjrzeć podziałowi z uwagi na używane systemy, można wyszczególnić kilka gatunków:

Zadowoleni użytkownicy systemu WindowsVindovsus alacris, mało geekowa grupa skupiająca wśród siebie sekretarki, urzędników w szarych garniturach z lat siedemdziesiątych oraz wiele innych osób, dla których komputery nie mają większego znaczenia.W większości wypadków nawet nie wiedzą, że należą do użytkowników jakiegokolwiek systemu. Jeśli się dowiedzą, często są zaskoczeni, bo myśleli, że ich system operacyjny nazywa się Microsoft Office. Gatunek mniej lub bardziej pogardzany przez inne.

W gatunku tym wyróżnia się podgatunek Fanboye systemu Windows (Vindovsus alacris amentiae). Mniej liczny, wiecznie skonfliktowany z Aptenodytes sp. oraz Malus sp., liczne tendecje do trolowania.

Niezadowoleni użytkownicy Windowsów Vindovsus vulgaris, grupa znacznie liczniejsza od poprzedniej, ale także zróżnicowana. Jest to najliczniejszy gatunek na świecie, dlatego też ciężko jest scharakteryzować ich w jednym opisie. Gatunek dość inteligentny, na tyle inteligentny, że wie, że jeśli się ma Windowsa, nie ma się z czego cieszyć. Osobniki tego gatunku systemu Windows używają bo muszą, używają bo boją się innych rozwiązań, bądź o innych rozwiązaniach nigdy nie słyszeli. Gatunek tolerowany przez inne gatunki, choć często wypominana jest mu hipokryzja.

Zadowoleni użytkownicy systemu Mac OS XMalus vulgaris, grupa bardzo monolityczna i przewidywalna. Gatunek uważający się za lepszy od pozostałych, a przez to wiecznie skonfilktowany z innymi. Gdyby gatunek ten był rybą, jako pierwszy łapał by się na błystki. Z uwagi na swoje upodobanie do designu kosztem funkcjonalności, chęć posiadania komputera z jabłkiem bez względu na koszt, uważany jest za nieudane dzieło ewolucji. Malus vulgaris (ze względu na fakt występowania tylko w odmianie fanboy nazywany także Malus vulgaris amentiae) zostawi pod tym wpisem blogowym najwięcej komentarzy. Zwroty “jesteś żenujący”, “nie używałeś Mac-a więc się nie wypowiadaj” pojawią się przynajmniej raz.

Zadowoleni użytkownicy LinuksaAptenodytes vulgaris, gatunek równie liczny jak Malus vulgaris,  często zrzeszający geeków lub użytkowników Ubuntu. Chętnie udziela się – zachwalając swój system – w internetowych dyskusjach dotyczących systemów operacyjnych. Zresztą system zachwala także przy każdej innej okazji. Gdyby ryby łowiło się na hasło “open source ssie”, a Aptenodytes vulgaris był rybą, łowiłby się jako pierwszy. Złowiony nadal by uważał, że jest górą. Domaga się uwolnienia kodu wszystkiego, od kodu innych systemów operacyjnych, przez kod DNA po kod Leonarda da Vinci. Wszystkie osobniki zgodnie twierdzą w dyskusjach, że w Linuksie wszystko się da zrobić, a gdy przychodzi im realnie zmierzyć się z jakimś zadaniem, po cichu przełączają się windowsową partycję.

Niezadowoleni użytkownicy Linuksa Aptenodytes rarum, gatunek bardzo rzadki, nielicznie występujący w przyrodzie. Przy oznaczaniu często mylony z Vindovsus alacris amentiae, z uwagi na częste opinie, że osobniki tego gatunku nie istnieją, a są to jedynie mimikryczne odmiany trolujących fanboi Windowsa. Zmieniają dystrybucje raz na pół roku, uważają, że Linux zabrnął w ślepą uliczkę, a wzrastająca jego popularność bardziej szkodzi niż pomaga ze względu na zwiększający się procentowy udział newbies wśród Aptenodytes vulgaris. Gatunek nieszanowany przez inne, zwłaszcza przez Zadowolonych użytkowników Linuksa; oskarżany przez nich o kryptyczne uwielbienie dla systemów Windows.

A Ty czytelniku? Do którego gatunku należysz? 🙂 A może jeszcze jakiś? Ja się zaliczam do tego ostaniego.

0

Linux Ubuntu: Sterowanie głośności w Karmic Koala znów w pionie

Blog o Linux Ubuntu: Sterowanie głośności w Karmic Koala znów w pionie.

Normalnie bomba. Niczym polski rząd. Najpierw wprowadzamy coś, co potem hucznie usuniemy ogłaszając sukces.

A błędy jak były, tak dalej są. Ale nic. Ważne, że Ubuntu zajmuje się korytarzami pionowymi/poziomymi, sterowaniem głośnością, jaką tapetę dać w nowym wydaniu i jaki kolor ma mieć tło tego lewego guziczka w trzecim rzędzie czwartego panelu.

Coś czuję, że już niedługo znów zmienię dystrybucję. (ale na jaką?)

0

Świat (nie) potrzebuje taśmy takiej ta

TesaChavez.previewNapis na taśmie: Świat potrzebuje taśmy takiej jak ta.

Ciekawy pomysł na reklamę, ale merytorycznie mi się nie podoba. Jakby nie było Chavez jest kontrowersyjny, ale wybrany demokratycznie. Jest wrzodem na naszej demokracji i kapitalizmie, ale póki nie jest dyktatorem, sam bym się go nie czepiał.

Więcej reklam (między innymi z Sylvio Berlusconim i Georgem Bushem) pod adresem Tesa | Ads of the World: Creative Advertising Archive & Community.

0

Nie tylko narzekam na Ubuntu

Tak się Wam może wydawać, bo ostatnio tylko i wyłącznie piszę o tym jaki on jest wolny. To prawda, jest wolny (ostatni hit: po kliknięciu w Wyłącz komputer zaczyna się wyłączać dopiero po 15 sekundach lub wcale), ale ma kilka fajnych opcji.

Podoba mi się rozwiązanie zegarka w tym systemie. Kliknięcie w zegarek pokazuje kalendarz, mapkę świata i można sobie dodać więcej niż jedną lokalizację.

aplet zegarkaBardzo przydatne. Jak wspominałem dorabiam sobie grzebiąc ludziom w stronach (głównie w wordpressie) i z oczywistych względów unikam brania zleceń od Polaków (bo Polscy zleceniodawcy wykonania stron to zwykłe ciule szukające frajerów co za 500 złotych zrobią im sklep internetowy, wypozycjonowany na pierwszym miejscu i do tego we flashu). Gnome’owy aplecik z zegarkiem więc bardzo mi się przydaje. Na obrazku powyżej widzicie więc, że właśnie skończyłem rozmowę o zleceniu z Olgą, bo choć u mnie jest po południu to ona idzie już spać. Dalej pogadamy sobie jutro 🙂

* * *

Jak się domyślacie wróciłem z weekendu. Wyjazd niestety nie potoczył się tak jak wszyscy by chcieli (jak to powiedział Bruce Willis w Pulp Fiction: “jest daleko od ok”), ale teraz łatamy rany celnie zadane i czekamy kiedy znów ruszą dla nas dni. Ale zaczyna znów być w porzo.

* * *

Ale humor mam i tak bardzo dobry, bo przed chwilą dowiedziałem się, że w przyszłym tygodniu mam się stawić na podpisanie umowy o pracę 🙂

Chwilę potem zadzwoniła do mnie moja dziewczyna, że też właśnie dostała pracę, więc humor w ogóle mam wyrąbisty. Wygląda na to, że schodzimy z tarczy 🙂

0

Lubię, kiedy nie działa

Bardzo lubię, kiedy przy robieniu strony coś się totalnie spartoli. I to tak, że nie wiadomo dlaczego, bo przecież działać powinno. Coś niemal jakby <?php if (2 + 2 == 4) echo “hello world” ?> nie wypisywało powitania. Siedzisz, gapisz się i nic. Dodajesz średnik na końcu, jeszcze raz patrzysz na ilość znaków =, rozbijasz to na osobne linijki, choć dobrze wiesz, że to nic nie zmieni. I faktycznie nic nie zmienia. I co to robić?

Lubię, bo takie coś choć irytuje niemożebnie, to zarazem mobilizuje do szukania powodu niedziałania. A to się zawsze kończy sukcesem. Prawda, że to super uczucie, gdy po półtorej godziny odkrywasz rozwiązanie, które jest nietrywialne i proste zarazem? Bo banał, który powinien-przecież-do-diabła-działać zawsze zmusza do poszukiwań rozwiązania w obszarach, o których wcześniej zapewne nie miało się większego pojęcia. Gdy dwa plus dwa nie równa się cztery w php, zaczynasz szukać czy to z samym php nie jest coś nie tak. Sprawdzasz jak to właściwie się konfiguruje i instaluje (bo przecież nigdy dotąd taka wiedza nie była potrzebna, instalator sam zainstalował i skonfigurował), potem idziesz dalej do apache. Znajdujesz gdzieś przyczynę, którą załóżmy jest zbyt silny bufor na squidzie. Banał, ale w między czasie dowiedziałeś się jak działa php, jak działa apache i jak działa squid (ba, dowiadujesz się, że w ogóle coś takiego masz). I jest się już trochę bardziej hakerem. 😉

* * *

Reset. Bezrobocie bezrobociem, ale odpocząć trzeba nawet od obijania się. Znikam na kilka dni nad jeziora. W pokoju obok ponton przechodzi self-testy pod kątem buffer air overflow 🙂

0

Kupiłbymdomene.com

Podpowie mi ktoś gdzie najtaniej i bez kantów zanabędę domenę .com?

Domeny.pl mają tanio, ale w trakcie rejestracji nie wytrzymałem urabiania i traktowania jak półgłówka i wyczyściłem koszyk.

Na stronie podana cena domeny .com 9,90zł. Domeny nie da się włożyć do koszyka tak, aby była bez serwera za kilkaset złotych. Oczywiście koszyk można wyczyścić i tak też zrobiłem, ale dopiero teraz zobaczyłem, że 9,90zł to cena bez VATu i w  sumie będzie to 12zł z kawałkiem.

Spoko. Kupuję dalej, dochodzi do płacenia i widzę, że już domena kosztuje 19,90zł. WTF?

Wywaliłem domene z koszyka, zarejestrowałem jeszcze raz i dopiero teraz wyświetliło mi info, że cena 9,90zł jest dla firm, a dla osób prywatnych 19,90zł. Wielka kasa to nie jest, ale firmie domeny.pl za traktowanie mnie jak łosia, który wszystko łyknie podziękowałem.

Wrzućcie w komentarzach jakieś dobre oferty firm rejestrujących domeny. Potrzebuję tylko domenę .com, bez hostingu. Wolałbym rejestrować ją w Polsce, ale jak oferty zagraniczne okażą się o niebo lepsze, mam konto w paypalu, więc problemu nie będzie.

Cena: jak najniższa, ale nawet jak będzie wyższa niż 19,90, byle uczciwie to skorzystam. Po prostu chce triumfalnie pokazać, że urabiać się nie dam 🙂

0