Mój zachwyt na Diigo, o którym już pisałem ani trochę nie opada. Bardzo, ale to bardzo mi się podoba, że ile razy tam nie zajrzę, widzę nowe funkcję tego serwisu grupującego zakładki. I za każdym razem pierwsze co przychodzi mi do głowy to “rewelacja, aż dziwne, że wcześniej nikt na to nie wpadł”.
Problem z serwisem zakładkowym jest jednak taki, że prawdę mówiąc rzadko się do niego wraca by coś znaleźć. Nawet jeśli znajdę w sieci jakiś rewelacyjny tutorial i dodam go do Diigo, to gdy chcę znów do niego zajrzeć, nie szukam go w Diigo a ponownie w Google.
I temu dziś jestem w takim rewelacyjnym nastroju 🙂 Zauważyłem, że jeśli coś guglam, Diigo po cichu sprawdza czy mam to już dodane do zakładek i wyświetla mi o tym informację na stronie Google:
Żeby uzyskać taki efekt, musisz mieć konto w Diigo i musisz mieć dodatek “zakładkujący” tego serwisu. Nie wiem jak jest z przeglądarkami, ale na pewno działa w Chrome.
Comments
Ja używam klasycznego delicious i często w nim szukam. Zwykle używam wtyczki do Firefoxa, czasem www jeżeli chcę coś znaleźć nie ze swojego komputera. Dodaje np. wątki na forach, często rzeczy trudne do znalezienia przez googla (tak, trudno to uwierzyć), ale łatwo przez moje tagi…
ja tez uzywam delicji, ale juz tylko do przegladnia co inni tam ciekawego dodali (tu akurat diigo w ogole sie nie spraawdza) i jak widze cos fajnego, zapisuje sobie, ale w diigo.
Na prawdę ciekawy wpis. Polubłem Twojgo bloga, dodałem do moich RSSów 😉