Właśnie zdałem sobie sprawę, że w Berlinie i Warszawie kiedyś zdarzyła mi się ta sama sytuacja: wjechałem w jednokierunkową ulicę pod prąd. Nigdy mi się to nie zdarzyło w rodzinnym mieście, ale w obcym, to jest nawet trochę zrozumiałe.
W Berlinie pamiętam kobietę z naprzeciwka, która bardzo szybko zorientowała się co robię i w swoim ciemnoniebieskim samochodzie zaczęła trąbiąc dawać mi znać, co właśnie się dzieje i panicznie pokazywać ręką na znak, który za chwilę miałem przegapić. Po kilku latach myślę, że była w tym cząstka niemieckiej porządności, choć wtedy w jej oczach widziałem strach o mnie, czy nic mi się nie stanie. Uśmiechnąłem się do niej, na znak, że już wszystko rozumiem i zawróciłem.
W Warszawie było trochę inaczej. Kierowca z naprzeciwka też zaczął błyskać mi światłami i trąbić, a gdy zrozumiałem co robię, podniosłem rękę w geście przeprosin i wyjaśnień po czym szybko skręciłem w prawo w boczną uliczkę, bym mógł za chwilę zawrócić. Usłyszałem jeszcze jeden klakson, przeciągły, spojrzałem w lusterko wsteczne, gdzie ujrzałem wyciągnięty środkowy palec mojego drogowego nauczyciela, który specjalnie zatrzymał się by dać mi tę ostatnią lekcję.
Comments
Pod tym względem podoba mi się odpowiednik naszego znaku B-2 w Danii. A dokładniej jego częściowo wygięta konstrukcja. Dzięki czemu już przed skrętem w ulicę poprzeczną jesteś w stanie dojrzeć charakterystycznego minusa
@spex nie mogę zgooglać jak to wygląda, ale chyba sobie wyobrażam 🙂
https://www.google.com/maps/@55.678378,12.5497849,3a,75y,131.18h,81.2t/data=!3m6!1e1!3m4!1s9BeXwURhCrYeqPhJVd7-Ug!2e0!7i16384!8i8192?entry=ttu
o, o google street view nie pomyslalem 🙂 dzieki
Bardzo ciekawy pomysł z tymi znakami z Danii. Wracając do wątku wpisu, jak myślisz, dlaczego ta sama sytuacja wyglądała różnie z Twojej perspektywy?