Podłączyłem właśnie Kindle do ładowania. Pierwszy raz od conajmniej początku października. A może nawet i od początku sierpnia, ale tego nie jestem zupełnie pewien.
Pewien jestem, że gdy w październiku wyjeżdżałem do Hiszpanii przyszło mi do głowy, by przed wyjazdem Kindle naładować. Ale szybko zrezygnowałem z tego pomysłu, bo pomyślałem że nie ma szans by w kilka dni zupełnie się rozładował. Miał wtedy sporo baterii, ale ile – nie pamiętam.
No więc sobie teraz notuję tu, że 2 stycznia przy dziesięciu procentach Kindle powiedział mi, że chce się znów najeść. Wrócę do tego wpisu gdy będzie jadł znów, po trzech albo może właśnie sześciu miesiącach.
Bateria naprawdę nieźle trzyma (ale i ja czytam raczej coś około poziomu, który nazwałbym średnim).
Dodaj komentarz