Po tym jak miałem dość niestabilności i niekonfigurowalności Ubuntu / Unity przesiadłem się na Fedorę.
Pierwsze wrażenie było zachwycające. Wszystko jest tak samo jak w starym dobrym Linuksie sprzed czasów Ubuntu. Działa, nie wywala się.
Niestety wraz ze starymi dobrymi wróciły stare niedobre. Zainstalowanie jakiegoś programu to przynajmniej wysiłek, jeśli nie katorga. Instalator, gdy poszukujemy w nim jakiegoś programu zwraca listę wyników tylko luźno związaną z tym, co szukaliśmy.
Przypomniałem sobie, że wciąż istnieją wyszukiwarki pakietów RPM, myślałem, że już odeszły w niepamięć. Przypomniałem sobie, że jakiś program może nie chcieć się zainstalować z powodu konfliktu z dziwnanazwa.so. Przypomniałem sobie, że jakiś program, choć dostępny w repozytorium, może w ogóle nie chcieć się zainstalować. Nawet nie podając powodu swojego kaprysu.
Obecnie męczę się z uruchomieniem Gadu Gadu w komunikatorze Empathy. A to z kolei przypomina mi stare dobre przegrzebywanie się przez wszelkie HOW TO (signum temporis polega jednak na tym, że manuale zostały zastąpione przez bug trackery).
Okazuje się, że Mark wcale nie jest taki zły ze swoimi pomysłami na Ubuntu. Myślałem, że te stare przypadłości zostały wyeliminowane generalnie w Linuksie. Okazuje się, że to tylko Ubuntu sobie z nimi poradziło.
Mam dylemat czy zostać przy Fedorze, czy wrócić do Ubuntu czy… jednak nie wrócić do Windowsa. Już 10 lat go nie używam, a podobno siódemka jest już prawdziwym systemem.
Proszę w komentarzach o listę wad Windows 7.
Comments
Punkty, które mnie zniechęcają do powrotu na Windowsa, pomimo problemów z linuksami.
1. Windows
2. Brak konsoli
3. Też się zacznie wywalać i to gorzej niż ubu czy fedora
Używam z 5 lat systemy linuxowe na codzień i zawsze coś było coś wkurzającego z nimi delikatnie mówiąć. Ale obecnie używam tylko Fedory, ale to wymagąło dużo “nauki”. Do instalacji i upgradu używam tylko polecenia yum i konsoli, bo naprawdę potęga linuxa to konsola.
A ja polecam Gentoo używam od 2004 roku (po przesiadce z debiana – nie pamiętam czy ubuntu już wtedy istniało – chyba to były jego początki) i jestem bardzo zadowolony. USE flags pozwala na włączanie i wyłączanie potrzebnej funkcjonalności w pakietach na przykład:
Instalujesz VLC i chcesz mieć obsługę następujących wtyczek
matroska mp3 schroedinger dirac a52 aac
po prostu umieszczasz je w USE flags w globalnym pliczku lub jako USE=”….” w lini poleceń podczas instalacji.
Ma to tą zaletę, że jak masz konflikt – zdarzają się, choć rzadko, to wyłaczenie flagi pozwala odciąć od pakietu to co ten konflikt spowodowało.
Jest kilka wad:
1. Wszystkie pakiety są rekompilowane
2. Zatem są sciągane jako źródła (czasem jest tego sporo)
3. Z związku z powyższym czas instalacji bywa długi.
4. Obsługa menadżera pakietów jest bardziej skomplikowana
O ile pamiętam jest też Arch – i Sabayon – słyszałem, że są nawet “lepsze” choć nie miałem okazji tego sprawdzić. O ile pamietam repozytoria tych systemów dostarczają binarne pakiety do instalacji – nie wszysko trzeba kompilować.
Zalety w/w systemów:
– Wszystkie pakiety są dostosowane do twojego sprzętu (masz i7 lub core2 wykorzystaj całą moc w nich drzemiącą – nawet do kilkunastu procent przyspieszenia – na tej samej wersji systemu – tak było przynajmniej kilka lat temu).
– USE flags daje Ci większą kontrolę co masz a czego nie masz w systemie
– Pakiety są zawsze dostępne w kilku wersjach
– Dystrybucje są dystrybucjami ciągłymi – zatem nie ma co rok lub 2 pełnej reinstalacji systemu – odpowiednia pielęgnacja pozwala Ci być zawsze na bieżąco z najnowszym softem. Piszę te słowa z mojej 3 instancji systemu Gentoo – instlacje są raczej podyktowane chęcią dostosowania całości do nowego sprzętu (bo tak było mi łatwiej). Obecna wersja systemu ma około 5 lat i jestem z wszystkim na bieżąco.
Więc myślę, że warto spróbować – niestety by w miarę rzetelnie ocenić ten system potrzeba trochę czasu by go opanować i potem nie ma już problemu. Trochę większa złożoność w administracji odpłaci się się jeszcze większą kontrolą nad systemem niż w dystrybucjach typowo pakietowych (deb, rpm, tgz etc).
Aktualnie z kompilowaniem też nie jest źle – jeżeli masz inne komputery w sieci – mogą wspomóc proces kompilacji obecne komputery i5, i7 też sobie nieźle radzą. Ja mam i7 i przekompilowanie np całego KDE to jest do 8h.
Ponieważ sam system ma dla mnie też wartość (sporo czasu poświęconego na jego skonfigurowanie) to jest on backapowany w całości tak samo jak inne ważne dane. Kopia jest robiona w ten sposób by w razie awarii dysku w komputerze można było go uruchomić z dysku zapasowego (najprościej zrobić zwykły mirror np rsyncem – używam do tego nakładki luckybackup). W ten sposób przy użyciu chroot’a można robić te bardziej złożone instalacje na dysku kopii (robimy to w tle podczas normalnej pracy z natywnym systemem). Jeżeli proces instlacji nie był kłopotliwy to po prostu synchronizujemy system bieżący z jego “uaktualnioną” kopią.
Z chroota można też oczywiście uruchomić taki nowy system.
Więc lubisz gnome ale chcesz spróbować KDE i nie chcesz zaśmiecać dysku
chroot /mnt/dysk_kopii bash
instalujesz kde
uruchamiasz je – bawisz się
decydujesz się
przechodzisz do głównego systemu i synchronizujesz go z systemem oryginalnym najprościej :
rsync -avr /mnt/dysk_kopii/ /
I gotowe 🙂
P.S. Dlaczego w mojej wypowiedzi aż się roi od dodatkowych cudzysłowów?
wordpress przez chwile przez pomylke zmienial mysliniki na cudzyslowy. juz jest ok 🙂
Powiem szczerze, że nigdy nie korzystałem z innego systemu niż Windows, ale przyznać trzeba że im nowsza jego wersja, tym gorzej. “Siódemka” to wielki niewypał. Połowa programów, których używałem na co dzień nie działa. Połączenie myszki i klawiatury bezprzewodowej musiało się zakończyć wyjazdem do serwisu komputerowego i podłączyli – zajęło im to 5 godzin.
Po drugie przerażające jest to, że wychodzi nowy system, wraz z którym wymienić trzeba komputer. Moje “cacko” sprzed 5 lat, choć w tamtych czasach było niczego sobie nie uciągnęło nowej wersji Windows.
Przy następnej zmianie komputera, przejdę chyba na iMac.
A ja używam XP i jestem zadowolony, hula na starym komputerze, w gry nie gram i mnie to nie interesuje. Internet, muza, filmy, pakier biurowy wszystko śmiga. Nie wiem po co męczyć się z takim g…. jak linux. To tylko dla świrów i hardkorowych programistów. Przecież to jest niewygodne i pokraczne, próbowałem kiedyś używać, ale nie dziękuje.
Cytuję: Nie wiem po co męczyć się z takim g?. jak linux.
Linux wymaga wiedzy…. bez komentarza, ręce opadają.
Linux i stabilność haha chyba tylko na serwerze, bo dystrybucje dla zwykłego użytkownika wcale nie są tak stabilne tez się wieszają wywalają błędy i to znacznie częściej niż np w Windows 7 co z tego że jądro Linuxa jest w miarę stabilne skoro środowisko graficzne i oprogramowanie często potrafi się wysypać i to dość poważnie wszystko potrafi działać dobrze, instalujesz nowy program albo nowszą wersję programu i system może paść .z poważnym błędem.