LiveLeak walcząc z jutubem i przegrywając tę walkę stawia wszystko na jedną kartę. Robi się z niego serwis do wrzucania filmów z wszystkim co obrzydliwe i prostackie. A jeśli przy ym na filmie jest krew lub ktoś umiera to jeszcze lepiej.
Pisałem już o takim filmiku w artykule Czacha dymi. Filmik oczywiście był na LiveLeak-u.
Dziś po sieci chodzi film pokazujący umierającą młdoą Irankę postrzeloną podczas demonstracji opozycji w Iranie. OK, filmik jest wszędzie, jest i na YT bo tu akurat tym razem nie chodzi o pokazanie śmierci samej w sobie, a pokazanie jak naprawdę wygląda obecnie Iran. Władze cenzurują media, więc ludzie wychodzą na ulice z telefonami i potem wrzucają takie zdjęcia i filmy do sieci. Usuwanie takich filmów przez zachodnie serwisy byłoby jeszcze większym chyba nieporozumieniem.
Czym się jednak różni film z Iranką wrzucony na YouTube od tego na LiveLeak-u?
Odpowiedź: na LiveLeaku już w chwilę po obejrzeniu śmierci młodej dziewczyny będziesz mógł poznać seksowną laskę z twojej okolicy.
Tak, wiem, że to efekt głupiego dobierania reklam po słowach kluczowych, ale mogli by zatrudnić kogoś by takie wpadki się nie zdarzały.
p.s. dla zainteresowanych odnośnik do filmu, ale na YouTube. Reklam brak, (być może złudna) weryfikacja czy oglądający na pewno ma 18 lat. Można? Można.