Dziś odesłałem Nokię N8 i uważam, że powinienem poświęcić temu telefonowi chociaż mały wpis. Był to bowiem najlepszy telefon, z jakim się spotkałem, na pewno najlepsza Nokia. A dzięki współpracy z serwisem InfoNokia.pl miałem w swoich rękach na dłużej i krócej wiele modeli komórek tej firmy. Nawet nowsze od en ósemki Nokia N9 (faktycznie fajna nawigazja w systemie) i Lumia 800 (tę mam teraz) nie są takie fajne, jak ten, o którym jest ten wpis.
Fakt: najnowsze Lumie wyglądają lepiej niż N8, choć wzorowane są na designie, jaki ta właśnie zapoczątkowała. Niestety wygląd i nieco większy ekran to jedyne atuty obecnych produktów Nokii. N8 miała wszystko dopracowane, rozbudowane i ilość możliwości potrafiła wprawić w zdumienie.
Nawet się rozglądałem już na Allegro czy by nie kupić sobie na własność N8, ale jakość sprzedawanych tam aparatów woła o pomstę do nieba. Podrapane, porysowane… Aż dumny jestem z siebie, że sam potrafiłem tak zadbać o telefon. Jest co prawda kilka rysek, a jeden róg ma delikatne zgniecenie po upadku, ale trzeba się dobrze przyjrzeć by to zobaczyć.
Za czym tęsknię oddając N8? Przede wszystkim rewelacyjny aparat fotograficzny. Żaden obecnie model na rynku nie ma pełnych 12 megapikseli, żaden inny chyba nigdy nie miał, a N8 właśnie miała (tak, wiem, że PureView daje nawet kilkadziesiąt MPx, jednak nie na całej matrycy na raz). To i genialna optyka sprawiało, że nigdy nie potrzebowałem kupić sobie aparat fotograficzny (oto przykład zdjęcia). Wszelkie wyjazdy jakie tu opisywałem pstrykane były tym właśnie telefonem i nikt z Was chyba specjalnie nie zauważył, że zdjęciami coś jest nie tak. Bo i nie było. Pamiętam wypad na Krym. Inne osoby miały mniej lub bardziej zaawansowane lustrzanki. Po powrocie, gdy wymienialiśmy się zdjęciami to właśnie jakość moich wszystkich wprawiła w osłupienie i nie mogli uwierzyć, że małe pudełeczko w kieszeni potrafi złapać ostrą sylwetkę osoby z kilkuset metrów.
Inna krymska dygresja. Stałem na wysokiej skale tuż nad brzegiem morza. Do tafli wody było spokojnie ponad 100 metrów. Nagle zobaczyłem, że pod powierzchnią coś powoli płynie; myślałem, że właśnie zobaczyłem jakiegoś delfina lub inne duże morskie zwierze. Nie byłem jednak pewien, więc wyciągnąłem telefon z kieszeni i zrobiłem zdjęcie. Przybliżyłem je na ekranie i wtedy zobaczyłem, że to po prostu nurek w masce z rurką.
Taki to był aparat.
Co jeszcze? Ten telefon po prostu wydawał się mieć wszystko. I nawet więcej. Był aparat, była muzyka, była słynna nawigacja od Nokii, kamera tylnia, przednia, przyciemnianie ekranu przy słabym świetle tła. Telefon miał jednak też coś więcej, czego nie miał żaden inny.
Wszyscy zachwycali się umieszczonym w nim… portem HDMI. Niestety sam nigdy nie skorzystałem, bo nie mam kompatybilnego telewizora, ale wiele razy w sieci czytałem, że dzięki temu N8 mogła być konsolą do gier i dżojstkiem w jednym. Zazdrościłem tym wszystkim, którzy grali sobie za jego pomocą w Need For Speed na swoich 40 calowych telewizorach.
Na mnie natomiast największe łał robił wbudowany nadajnik FM. Nadajnik, nie odbiornik (odbiornik oczywiście też był). Dzięki temu swojej muzyki z telefonu mogłem słuchać nie tylko na słuchawkach czy wbudowanym głośniku (nota bene – bardzo dobrym). Wystarczyło znaleźć jakąś wieżę, zestroić telefon częstotliwościami z nią i już muzyka grała z tradycyjnych, dużych głośników sprzętu domowego. Wiele razy też tak słuchaliśmy muzyki w podróży zestrajając telefon z radiem samochodowym. Nadajnik FM był dla mnie dowodem, że Nokia naprawdę wypuszczając ten model telefonu postanowiła stworzyć dzieło doskonałe. Bez żadnych kompromisów.
Czy N8 miała jakieś wady? Po kontakcie z wieloma innymi telefonami tego producenta stwierdzam, że zdecydowanie nie. Wielu mówi, że Symbian był porażką, a ja odpowiadam, że się mylą. Zgoda, że może sklep z aplikacjami nie był tak wypchany programami jak jego androidowy odpowiednik. Co jednak z tego, skoro większość softu na androida to śmieci, których nikt nie instaluje? Ponadto moment gdy przesiadłem się z Symbiana na Lumię z Windows Phone sprawił wrażenie jakby firma Nokia była człowiekiem, który przeżył właśnie wylew krwi do mózgu i musiał się wszystkiego uczyć od nowa. Windows Phone 7 to jakiś niemowlak pod względem możliwości w porównaniu z Symbianem.
OK, była jedna wada. Nafaszerowanie telefonu wszystkim co najlepsze było pod względem marketingowym złym ruchem. Nokia stworzyła telefon doskonały, ale ze względu na jego wysoką cenę nie potrafiła go sprzedać. Kolejne komponenty, doskonały aparat muszą kosztować, ale nikt nie był chętny do ich zakupu. Nie dziwię się: też nigdy bym nie rozważał tego telefonu gdybym nie miał z nim nigdy wcześniej styczności. Jeśli ktoś miał do wyboru te kilka lat temu tańszy HTC z Androidem, szpanerski i też chyba tańszy iPhone oraz kosztujący ogromną kasę N8, o którym właściwie nic nie wiedział, wybór był prosty.
Dopiero teraz, gdy poużywałem tego telefonu chyba przez 2 lata wiem, że jest mi strasznie szkoda się z nim żegnać. Na pewno będę śledził oferty jego sprzedaży i jeśli będę potrzebował jakiś kupić, biorę na pewno (pod warunkiem dobrej jakości). To samo i Wam polecam!