Tag: muzyka

Mózg zgnieciony, wyciśnięty jak cytryna i wykręcony jak szmata. Czyli o moich doświadczeniach z muzyką. Lub raczej braku doświadczenia.

Uwielbiam te momenty gdy odkrywam jakąś muzykę. Muzykę, która jest generalnie dobrze znana i rozpoznawalna, ale ja, po ponad 40 latach życia trafiam na nią pierwszy raz. Z jednej strony lekkie zmieszanie, że jak ja mogłem tego nie znać, ale z drugiej… ale to jest dobre.

I mówię tu o odkryciach, które mają specyficzną wspólną cechę: choć nazwa artysty była mi znana od dawna, unikałem go świadomie, bo spodziewałem się czegoś zupełnie innego niż, to co właśnie odkrywałem. Totalne zaskoczenie.

Miałem tak przy odkryciu kilka lat temu Die Antwoord. Znałem tylko nazwę i spodziewałem się jedynie jakiegoś beznadziejnego niemieckiego techno (wiecie: die).

Potem przydarzył mi się Funkadelic, choć tu skończyło się na jednym utworze Maggot Brain. Cała reszta okazała się taka sobie, ale gdy usłyszałem ten kawałek, na słuchawkach założonych na uszy, włosy stanęły mi dęba i aż prosiło się by do odsłuchu dołożyć całą masę innych doznań. Zgaście światła i posłuchajcie, sami zrozumiecie o czym mówię.

Funkadelic unikałem, bo po prostu nie lubię muzyki funk, a na taką wskazywała nazwa zespołu. Z tego samego powodu dotychczas nie słuchałem tego artysty, który prowokuje ten wpis. Bo tak proszę państwa: aż do tej pory nie dotykałem Franka Zappy w ogóle, bo miałem skojarzenia tego nazwiska z tym rodzajem muzyki i to w najgorszym możliwym skojarzeniu (byle jakie plumkanie do tańca, bez żadnego większego wyrazu).

Fani Zappy pewnie się teraz na przemian śmieją ze mnie i pałają nienawiścią do mnie, bo to faktycznie muzyk funkowy, ale ku* jaki!

Już sam tytuł pierwszego utworu jaki mi się włączył na Spotify mówi jak bardzo nie jest to to, czego się spodziewałem: Why Does It Hurt When I Pee?

Ale to jest dobre!

Mieliście tak z jakąś muzyką? Jeśli tak, dawajcie w komentarzach: może odkryję coś kolejnego!

1

Skąd koncerny muzyczne wiedzą, że to właśnie twoja wina?

Raz na jakiś czas słychać w mediach, że jakaś osoba została skazana na olbrzymią grzywnę za udostępnianie plików muzycznych w sieci. Zastanawialiście się skąd koncerny muzyczne wiedzą, że dana piosenka czy film pierwotnie wyciekła od ciebie?

Tak wygląda plik muzyczny pobrany z sieci p2p otworzony nie odtwarzaczem muzycznym, a notatnikiem:

Jak widać w zawartości pliku wyraźnie widać imię i nazwisko. Zgodnie z tym co pisze Techcrunch, mechanizm jest następujący: w momencie gdy kupujemy plik legalnie w sklepie internetowym zostaje on w ten sposób podpisany z wykorzystaniem danych jakie podaliśmy płacąc (np z naszej karty kredytowej). Teraz wystarczy mała chwila słabości i udostępnienie tego pliku choć przez chwilę w internecie, a wszystkie kolejne pobrane kopie będą nosić nasze znamię.

Jak dla mnie jest to kolejny argument by za pliki nie płacić. Jeśli zapłacisz raz, zapłacisz kiedyś ponownie i to o wiele więcej 😉

0

Fajny koncert dziś w Trójce

Sądząc po radiowej zapowiedzi dziś o 20.00 szykuje się fajny koncert w radiowej Trójce. Egipski zespół zagra mieszankę muzyki afrykańskiej i bluesa znad Missisippi. Brzmiało to bardzo ładnie w radiowym jinglu.

0