Gazety zastanawiają się czemu wydania elektroniczne przeznaczone na czytniki w tabletach słabo im się sprzedają.
Kupilem sobie wczoraj Wyborczą przez blackberry playbook.
Czytam jeden artykul: wygląda jak przed jakąkolwiek korektą. Literówki, ucięte i nie pasujące do kontekstu wyrazy.
Kolejny: tego nawet nie można nazwać błędem kerningu – akapity nachodzą na siebie, litery się zlewają. Da sie odczytać, ale wygląda jak śmieć.
Kolejny: artykuł kończy się “we wtorek. Dziewięć”. Przełączam na widok zdjecia całej strony gazetowej – a jakże, zOCRowali jedną kolumnę z trzech. Na zdjęciu ledwo, ale jednak widać, że “Dziewięć” to początek zdania “Dziewięć kopalni…”
Sprzedajecie kicz, to się nie dziwcie, że nikt go nie kupuje. Wyborczą kupiłem za 6 darmowych kredytów służących do sprawdzenia czy mi to przypadnie do gustu. Agoro, odpowiedzi możecie się domyśleć.
Toniecie z papierowym wydaniem, toniecie z elektronicznym. W tym pierwszym nic nie możecie już zrobić, w tym drugim toniecie na własne życzenie.