Nie będzie to super odkrywczy wpis.
Od ponad roku mój Acer Extensa pracował cały czas w włączonym wentylatorem studzącym go, temperatura płyty głównej wynosiła minimum 80 stopni, a krytyczna temperatura, przy której komputer sam się wyłączał, wynosząca 99 stopni była osiągana co najmniej raz na miesiąc.
Rozkręcanie laptopa w celu wyczyszczenia wentylatora nic nie dawało. Za każdym razem po otwarciu widziałem taki widok:
Wentylator czysty.
Tymczasem laptop wył nadal tak, że słychać go było z innego pokoju (miało to swoją zaletę, gdy na przykład zapomniałem go wyłączyć i szedłem spać).
Mekk jakiś czas temu pisał, że nowe Ubuntu grzeją laptopa, założyłem, że to może być powód. Niestety jego wskazówki na programowe chłodzenie nie pomogły. W dodatku od jakiegoś już czasu używam Fedory i nadal jest ten sam problem (założyłem więc, że może to być problem w samym kernelu).
Ale nie. Rozkręciłem lapa jeszcze raz, ale tym razem wykręciłem też wentylator. Oto co zobaczyłem:
Ta dam! Kurzowy filc na wylocie powietrza z wentylatora. Nic dziwnego, że chłodzenie było właściwie żadne.
Filc wyrzuciłem i znów cieszę się kompletna ciszą. Wentylator załącza się raz na jakiś czas z tak małą i cichą prędkością, że zapomniałem, że taka w ogóle kiedyś była. A temperatura płyty głównej, teraz gdy to piszę wynosi 39 stopni. O 40 stopni mniej niż przed czyszczeniem.
Tak więc, lamerzy sprzętowi tacy jak ja: obejrzyjcie swoje laptopy nieco dokładniej 😉
Pytanie mam do nie lamerów. Tak wygląda płyta główna pod wentylatorem:
To tak ma być? Po co jest ta okrągła dziura i co to za krzywo włożona czarna płytka w niej?