Kategoria: Muzungu skomputeryzowany

A teraz cisza!

Każdy się chce dam dostać. Może nie każdy jawnie to przyzna, ale nikt by nie pogardził możliwością znalezienia się tam. Sprostać wyśrubowanym wymogom, okazać najwyższe standardy – byłoby się czym chwalić i napawać podczas gdy spoczywać na nas będzie zawistny wzrok konkurencji, mówiącej, że tak naprawdę nie o to przecież chodzi.

Jednak ostatecznie to my sami wybierzemy tego naszego najlepszego kandydata. Kto nim będzie? Pozwólcie, że na chwilę oleję fakt, że trwa właśnie cisza wyborcza i wyraźnie pokażę, kto według mnie powinien zasłużyć na miano najlepszego. Ba! Więcej: będę was jawnie namawiał do takiego samego wyboru, jakiego dokonam ja.

Każdy chce się tam dostać. Oczywiście chodzi mi o stronę Chrome Experiments. Kilka przykładów tego, jak już wkrótce może wyglądać surfowanie po internecie i zarazem kilka przykładów dlaczego niby mielibyśmy wybrać przeglądarkę Google Chrome. Przyznam, że stronę tą pierwszy raz zobaczyłem tydzień temu, ale od razu zrobiła na mnie wielkie wrażenie. Świetne zabawy z interfejsem za pomocą javascript i nie istniejącego jeszcze języka HTML 5.

Wrażenie niestety połowiczne, bo u mnie, na Linuksie strona cholernie się tnie. Tymczasem widziałem jak chodzi to pod Windows i to nie tylko na Google Chrome, ale i Firefoksie (Internet Explorera na szczęście gość, który mi to prezentował nie odpalał).

Trzeba było znaleźć odpowiedź na pytanie, dlaczegóż to u mnie, na w końcu nie najgorszym (ale i nie najlepszym) komputerze strona zachowuje się jakby przeglądarka miała czkawkę. Procesor 1,3 GHz, 500 MB RAM, karta graficzna 128MB. Wstyd? Wychodzi na to, że wstyd.

A może to winny jest Firefox (3.0), lub może nawet Linux (Ubuntu 9.04)?

Postanowiłem się rozejrzeć jak z obsługą JavaScript radzą sobie inne przeglądarki dostępne w tym systemie. Miałem zamiar użyć ku temu świetnej strony testującej prędkość przetwarzania tego języka, jaką jest Sunspider. Zadanie jest proste: weź zbierz wszystkich kandydatów w jednym miejscu, każ im przejść test Sunspider i porównaj wyniki. Potem zobacz, jak każdy z kandydatów radzi sobie w życiu, czyli wpuść go na Chrome Experiments.

Jak wiemy obecnie w Rzeczpospolitej Linuksowej liczą się dwie siły przeglądarkowe: będący od jakiegoś czasu u władzy Firefox i opozycyjna Opera.

Test Sunspider dobitnie dowodzi, że władza Firefoksa jest uzasadniona. Wykonanie wszystkich zadań Operze 9.62 zajęło 20033 milisekund, natomiast Firefox 3.0.10 miał  wszystko ukończone już po 11617 milisekundach. Wynik prawie dwa razy lepszy.

Kto śledzi najnowsze doniesienia medialne, ten wie, że już niedługo ukaże się nowy, ponoć o wiele szybszy Firefox 3.5. Z nowym silnikiem javascriptowym ma ponoć położyć pozostałych konkurentów na łopatki.

Zainstalowałem więc jego czwartą wersję beta i dopuściłem do debaty. Wynik: 5123 milisekundy! Dwa razy lepiej niż starszy brat 3.0 i aż cztery razy lepiej niż opozycyjna Opera.

Poniżej wykres przedstawiający porównanie obu przeglądarek: Opery oraz Firefoksa (tego ostatniego w dwóch wersjach).

Porównanie prędkości javascript w Operze i Firefoksie

Porównanie prędkości javascript w Operze i Firefoksie

Proszę Państwa! Eurokandydat wybrany! Jest nim już i tak panujący Firefox, tyle, że w najnowszej, bardziej przyjaznej zwykłym ludziom, takim jak ja i Ty Czytelniku odsłonie.

Ale zaraz. Wszedłem wszystkimi przeglądarkami jeszcze raz na Chrome Experiments i tak:

Firefox 3.0.10 – wolno i na dodatek z niemiłosierną czkawką. Animacje mają tempo ślimaka i to ślimaka, który co chwila (na oko co sekunde) musi się zatrzymać i zastanowić co ma robić dalej.

Firefox 3.5 beta 4 – to samo co wyżej.

Opera 9.62 – no jaja: ślimak nadal jest ślimakiem takim jak wyżej, ale przynajmniej nie ma cosekundowej czkawki!

Już miałem ogłosić wyniki debaty, wedle których w Rzeczpospolitej Linuksowej nie ma żadnej przeglądarki, która mogłaby szczytnie reprezentować ten system na szerokim forum międzysystemowym. Albo przyznać, że moje 1,3 GHz to stary rupieć.

Tymczasem w piątek, tuż przzed ogłoszeniem ciszy wyborczej (bo jakże mogłoby być inaczej) serwisy doniosły o pojawieniu się w Rzeczpospolitej Linuksowej nowego kandydata. Google oficjalnie wydało swoje Google Chrome pod tą platformę.

Nie było jeszcze za poźno na rejestrację owego kandydata, więc wziąłem się za jego odpytywanie. Wykrywacz kłamstw, czyli Sunspider powiedział, że mamy tu do czynienia 4599 milisekundami. Wynik nieznacznie tylko lepszy od Firefoksa 3.5. Zaktualizowany o nowego kandydata wykres wygląda tak:

Google Chrome - dosłownie rzutem na taśmę. Ale czy równie dobrze poradzi sobie w realnym życiu?

Google Chrome - dosłownie rzutem na taśmę. Ale czy równie dobrze poradzi sobie w realnym życiu?

Tak więc mamy zwycięzcę! Nowy, młody (choć już z numerkiem 3.x, ale Opera podobnie zaczynała) i jaki szybki w sondażach! Pięknie prezentuje się na papierze, zachwyca liczbami, imponuje rozmiarem…

I co najważniejsze: na Chrome Experiments działa tak jak powinien! Szybko i bez zacięć. Co prawda strona ta została stworzona właśnie po to, aby udowadaniać przewagę Chrome nad innymi kandydatami, ale szybka przebieżka po innych, nafaszerowanych JS, DOM, XML, WTF i innymi nie większości z Was nie mówiącymi technologiami także pokazuje, że Chrome jest najszybszy.

Najszybszy, ale jeszcze nie najdoskonalszy. Prawdę mówiąć wciąż kulawy w porównaniu ze swoim bratem z Krainy Windowsem Płynącej. Nie ma większości opcji, okno przeglądarki nie wygląda tak jak wyglądać powinno, animacje flash w ogóle nie działają…

Ale i tak mój głos oddaję na Chrome! Nie dlatego, że go w całej rozciągłości popieram, bo nie popieram. Ale dlatego, by pokazać – jak namawia do tego Opera – żółtą kartkę przeglądarce rządzącej. Już dawno się mówiło, że ludzie stojący za Firefoksem Linuksa traktują jak system drugiej kategorii (co brzmi wyjątkowo hipokrytycznie, zwłaszcza, że i Linux i Firefox wywodzą się z tej samej idei opensource) i Firefox linuksowy zawsze jest gorszy i wolniejszy od Firefoksa windzianego.

Niech twórcy Firefox zobaczą choć chwilowy spadek w wynikach wyborów. Może to ich zmobilizuje do działania, bo mimo wszystko to dobra przeglądarka i mam nadzieję, że wróci kiedyś do pełni swoich sił.

* * *

Na prośbę wyrażoną w komentarzu, do testu dodaje też Operę 10 beta. W sumie się należy, bo Firefoksa testowałem w wersji beta, Google Chrome to też chyba beta (samo Google prosi o nie używanie tej przeglądarki na razie).

Opery beta nie było, bo nie wiedziałem jak zainstalować ją w Linuksie, tak aby nie nadpisała wersji 9.62. Okazało się to jednak bardzo proste (podobnie jak przy Firefoksie po prostu rozpakowuje sie archiwum i uruchamia bez instalacji).

Wynik opery 10 beta na Sunspider: 18247. Czyli jest lepiej, ale jedynie od opery 9.x i to nieznacznie.

Opera 10 beta na Chrome Experiments: tak samo jak poprzednia wersja – wolno ale bez zacięć.

Zaktualizowany wykres:

...i jeszcze Opera 10 beta. Niestety postęp względem 9.x jest nieznaczny

...i jeszcze Opera 10 beta. Niestety postęp względem 9.x jest nieznaczny

* * *

Jeśli komuś cały wpis skojarzył się z wyborami do europarlamentu, któraś z przeglądarek z którąś z partii politycznych, to znaczy że nie ma racji. Naprawdę pisałem o przeglądarkach jako o przeglądarkach, nie mam tu zamiaru przemycać w podtekstach jakichkolwiek materiałów agitacyjnych odnośnie żadnej partii. Całość napisałem jak napisałem, aby było ciekawiej niż zwykłym, nudnym tekstem porównującym nudne liczby.

0

Czacha dymi…

Na Wykopie pojawił się na stronie głównej link do filmu, pokazującego umierającego człowieka. Umierającego nie byle jak.

Hindus spaceruje po dachu pociągu (częsty widok na indyjskich stacjach słynących z jednej strony z zatłoczonych pociągów, z drugiej z ludzi, których nie zawsze stać na przejazd), w pewnej chwili chwyta za przewody trakcji. Chwilę później widać już tylko poczerniałe zwłoki. W okolicach szyi na chwilę pojawia się jeszcze ogień. Ciało dymi, w ogóle widok fatalny.

Kontrowersyjne jest to, że taki film pojawia się w internecie i nie zostaje usunięty. Ale nie takie rzeczy już widzieliśmy.

Głupie jest to, że ktoś wrzuca to na Wykop, serwis gdzie możemy zobaczyć “super filmiki, (…) Filmiki z humorem, śmieszne filmy” (cytat z meta tagów ze strony).

Jeszcze głupsze jest to, że film zostaje wykopany na stronę główną.

Ale ręce można załamać czytając rozbawionych komentujących pod filmem.

Rekon: “Że tak powiem – czacha dymi.” (w chwili obecnej ma 91 plusów za ten przezabawny komentarz)

henk: “nie jestem pewnien, czy to powinno się tu dostać… czyżbym zaraz miał się spowdziewać innych filmików z [wymoderowano]” (dla odmiany komentarz zaminusowany 37 razy)

“piorunująca śmierć :)” (zaplusowany)

Xionacz: “Pieczyste!!”

elevation: “zabrzmiało jak dwa szybkie cięcia mieczem świetlnym”

MorfeniX “ile jeszcze ? nie macie dość tych ‘żartów’ ?” (zaminusowany)

To tylko wybór, bo jednak wśród komentarzy coraz więcej zbiera się głosów rozsądku. Ja jednak mimo wszystko ręce załamuje. Ale może ja już nienormalny jestem.

Pewnie tak. Pewnie to jakiś wpływ faktu, że do cmentarza z domu mam jakieś 500 metrów. Pewnie to temu, że leżą tam dzieciaki, które spłonęły kilka lat temu w autokarze pod Jeżewem. Śmierć mnie nie śmieszy.

I dla formalności link.

0

Proszę Państwa, oto łoś

wildpoland2

Jak już mam swojego bloga, na którym mogę pisać o wszystkim, to pozwolę sobie chwalić się tu stronami jakie wykonałem. Na razie stronę wykonałem jedną (przemilczam chwilowo strony, jakie robiłem lata temu i które już nie istnieją w sieci, a swego czasu bywały dość głośne), ale szykuje się już kolejna. No to zaczynamy.

Proszę Państwa – WildPoland – biebrza, białowieża wycieczki (a podlinkuję w ten sposób, to może uda się przepchnąć stronę też nieco w górę w Google). Stronę wykonałem już jakiś czas temu (na początku roku), ale chwalę się dopiero teraz.

Strona wykonana na zlecenie mojego kolegi i bardzo ściśle według jego wytycznych. Całe szczęście, że kolega Łukasz ma dobry gust i bardzo dobrą wizję strony, bo dzięki temu wytyczne nie sprawiają, że swojego dziełka musiałbym się wstydzić.

Łukasz zawodowo oprowadza turystów po atrakcjach przyrodniczych. Najczęściej można go spotkać nad Biebrzą z lornetką w ręku i tłumem nadzianych angielskich i niemieckich turystyów przy sobie. Strona miała na celu pomóc w rozwoju Łukasza biznesu i z tego co wiem już spełnia swoje zadanie.

Wild Poland to mini portal o zwiedzaniu przyrody w Polsce. Łukasz wrzuca tam swoje informacje na ten temat, bloguje na temat zmian w przyrodzie, a wszyscy czytelnicy mogą podzielić się swoimi spostrzeżeniami na zainstalowanym tam forum. Z uwagi na fakt, że całość jest celowana w zagranicznych turystów odwiedzających Polskę, na stronie obowiązuje język angielski.

Łukasz za stronę zapłacił (niestety nie tyle, ile bym chciał, no ale w końcu to kolega 😉 ) więc strona ma mu się zwrócić i z tego co wiem, powoli już się zwraca. Poza oczywistym znajdywaniem przez stronę kontaktu na linii Łukasz – turyści, na stronie zainstalowany jest plugin sklepowy, dzięki któremu Łukasz sprzedaje swój własnoręcznie napisany i opracowany przewodnik po Bagnach Biebrzańskich. Sprzedaż ruszyła całkiem niedawno, ale jak dzwoniłem do Łukasza przed wyjazdem do szpitala, powiedział mi, że już po kilku dniach było pięć pierwszych zamówień. Bomba.

A teraz technikalia, dla tych, którzy je lubią. Że strona napisana jest w HTML i CSS pisać nie muszę. O wiele ciekawszy jest fakt, że całość strony chodzi na skrypcie WordPress-a z zainstalowanymi licznymi pluginami (nawet wspomniany e-sklep i forum to wp-pluginy). Nie wszystko z marsza oczywiście działało tak jak powinno i w kodzie niektórych pluginów musiałem pogrzebać, a część funkcji napisać samemu, ale dzięki temu poznałem jak niesamowicie elastyczny i wygodny jest to skrypt! Od teraz mam zamiar wszystko najpierw próbować zrobić na wordpressowym silniku, a dopiero jak się okaże, że nie jest to możliwe, będę zastanawiał się nad innymi pomysłami.

No ichyba tyle o stronie. Zapraszam do obejrzenia, skorzystania, jeśli tematyka strony leży w Waszym kręgu zainteresowań. Napiszcie też mi w komentarzu tutaj co o wszystkim sądzicie.

* * *

Reklama 🙂

…a dla tych, których strona powaliła na kolana, mam dobrą informację: jestem na sprzedaż 😉 Jeśli właśnie masz zamiar ruszyć z jakimś internetowym biznesem (ale tak na poważnie, bo bardzo nie lubię rozmawiać o czyichś fantazjach), to zapraszam do kontaktu (kkarpieszuk małpa gmail.com). Wiesz już co potrafię (potrafię oczywiście więcej) i jeśli chcesz mnie zatrudnić / zlecić mi prace nad stroną – oczywiście, że się polecam 🙂

0

To nie będzie blog o Firefoksie

Ale gdyby ktoś przypadkiem dogooglał się tu na hasło “firefox wolno działa pasek adresu”, no to proszę bardzo. Witam i karmię czym chata bogata.

Firefox od wersji 3 ma “niesamowity” pasek adresu, który sam zgaduje co i jak. Wystarczy wpisać fragment tytułu strony, adresu strony, słowa kluczowe, a pasek pokaże nam wszystko co już na ten temat odwiedził razem z nami i zapamiętał. Przydatne.

Do czasu gdy pasek zacznie się ślimaczyć. Doszło u mnie do tego, że chcąc wejść na gmailową pocztę, po wpisaniu w pasek litery “g”, komp się przywieszał na 10 sekund, dysk mielił, a dopiero potem pojawiało się dopełnienie: “gmail.com”, “goldenline.pl”, “guzprostaty…” eee, khmm 🙂 Może bez tego ostatniego, ale wiecie o co chodzi 😉

Okazuje się, że ślimacznie się to da się naprawić. Po kolei:

  1. Wyłączamy Firefoksa.
  2. Włączamy z powrotem, by doczytać co dalej napisałem.
  3. Kopiujemy ten tekst do notatnika i wyłączamy Firefoksa jeszcze raz.
  4. Tworzymy gdzieś pusty plik czyszczeniefx.sh i otwieramy go notatnikiem (aha, zapomniałem dodać, że rozwiązanie działa w Linuksie; jeśli ktoś wie jak przerobić to na wersję np windowsową, proszę o wpis w komentarzu)
  5. Wklejamy do niego treść:
    #!/bin/bash
    
    
    username=$(whoami)
    proc="$(ps aux | grep $username | grep -v $0 | grep firefox | grep -v grep)"
    if [ "$proc" != "" ]
    then
            echo "shutdown firefox first!"
            exit 1
    fi
    
    
    curdir=$(pwd)
    
    
    for dir in $(cat ~/.mozilla/firefox/profiles.ini | grep Path= | sed -e 's/Path=//')
    do
            cd ~/.mozilla/firefox/$dir 2>/dev/null
            if [ $? == 0 ]
            then
                    echo "i'm in $(pwd)"
                    echo -e "    running...\n"
    
    
                    for F in $(find . -type f -name '*.sqlite' -print)
                    do
                            sqlite3 $F "VACUUM;"
                    done
    
    
                    echo -e "done in  $(pwd) ...\n"
            else
                    echo -e "\n    !!!! Nisam uspio uci u direktorij $dir, preskacem ga !!!!\n"
            fi
    done
    echo "Job finished";
    
    
    cd $curdir
  6. Zapisujemy plik i nadajemy mu prawa dostępu pozwalające na wykonywanie go (w Ubuntu i podobnych znajdziecie to pod prawy klik > właściwości > zakładka Prawa dostępu)
  7. W terminalu uruchamiamy plik poleceniem
    ./czyszczeniefx.sh

Dysk trochę pomieli. Właściwie pomieli więcej niż zwykle, ale zobaczycie, że przy kolejnym uruchomieniu Firefoksa nie będzie w ogóle opóźnienia we wczytywaniu danych do paska adresu.

Wada tego jest taka, że niestety plik będzie trzeba wykonywać raz na jakiś czas, w zależności od spowolnienia działania.

0