Nikt nie uczy się na błędach poprzedników. Tak przynajmniej jest w świecie środowisk graficznych, a w ostatnich latach nastała jakaś dziwna tendencja by te błędy popełniać. Czy to Linux, czy to Windows – wszyscy nagle postanowili wygląd systemu uprościć. Stały się może i one piękniejsze, ale w ocenie użytkowników: mniej używalne i niemożliwe do bardziej zaawansowanej konfiguracji.
Zaczęło się od środowiska KDE, które kiedyś zapierało dech możliwościami dostosowania, a gdy tylko pojawiło się w wersji 4.0 jego kariera praktycznie się skończyła. Ludzie nie potrafili zaakceptować faktu, że nagle z dnia na dzień nie mogą umieścić na pulpicie ikon. Twórcy się tłumaczyli, że to etap przejściowy, ale było już za późno. Po chwili pojawił się plazmoid pozwalający na to, a obecna wersja KDE 4.9 ma już takie same same możliwości dostosowania co trójka, ale nikt już właściwie KDE nie używa (oczywiście wiem, że przesadzam). Ci którzy przeszli wtedy na Ubuntu, wrócić już nie chcieli.
Potem przyszła kolej na środowisko Gnome, które zmieniło się w Gnome Shell, a właściwie równocześnie Ubuntu postanowiło rozwijać swoje własne Unity. Tu też zaczęło się od tych samych niewypałów: może i wyglądają ładniej, ale tylko wyglądają. To co kiedyś ustawiliśmy sobie po swojemu, teraz przestało istnieć. Panel z zegarkiem musi być zawsze na górze, a panel z ikonami – po lewej. I tu także – przynajmniej w Gnome Shell – zniknęła możliwość wyświetlania ikon na pulpicie.
Teraz ten sam fuck up zalicza Windows 8.
Czuję się jak w coraz płytszej kałuży. Najpierw udało mi się uciec z kiepskiego KDE 4 do Gnome 2 w Ubuntu. Potem te Gnome z Ubuntu zniknęło i właściwie nie było gdzie płynąć dalej: inne gnomowe dystrybucje zaczęły wdrażać Gnome Shell, który pod względem ilości funkcji konfiguracyjnych był tak samo kiepski jak Unity w Ubuntu. Do Windows po 10 latach z Linuksem wracać nie chciałem.
Jakiś czas temu z tych wszystkich kiepskich rozwiązań wybrałem Fedorę z Gnome Shell i przy niej jestem do dziś. I coś co chcę powiedzieć tym wpisem, to to że Gnome Shell może być już tak samo funkcjonalny jak starszy Gnome 2. Nie będzie tak samo wyglądał, ale właściwie wszystko czego zabrakło przy premierze jest też i teraz.
Ratunkiem są Gnome Extensions o których być może nie wszyscy wiedzą, więc proszę Państwa: zapraszam pod adres https://extensions.gnome.org/. Wchodzić należy spod Gnome Shell używając przeglądarki Firefox (inaczej nie zadziała możliwość instalacji tych rozszerzeń).
Jak widać jest tam już możliwości modyfikacji mnóstwo. Co więc na początek wybrać? Pozwólcie, że przedstawię mój zestaw rozszerzeń, z których korzystam lub korzystałem.
Brak opcji zamykania systemu w Gnome Shell
Jedna z większych głupot, jakiej dopuścili się twórcy nowej wersji: w menu Gnome brak jest opcji zamknięcia systemu, widać tylko możliwość wylogowania się. Dopiero po wylogowaniu system można zamknąć. Przez tę głupotę bardzo długo tak właśnie zamykałem komputer. Ktoś mi potem wyjaśnił, że można wcisnać Alt i opcja wylogowania zmieni się w opcję zamykania – jakim cudem miałem na to wpaść? Jak ma na to wpaść pani Halinka w biurze, której ktoś wdrożył Linuksa? Temu między innymi nikt go nie wdraża.
Rozwiązanie: https://extensions.gnome.org/extension/5/alternative-status-menu/ Po zainstalowaniu tego rozszerzenia opcja zamykania jest ciągle dostępna. Uff…
Jakie programy mam otwarte?
W Gnome zniknął pasek statusu i przy zmaksymalizowanym oknie programu (a tak przecież pracuje się najczęściej) nie widać co jeszcze działa w tle. Ile to już razy oddalenie okien (dotknięcie myszą lewego górnego ekranu okna) uświadomiło mi, że od dwóch godzin nadal mam uruchomiony RAMożerny Gimp czy Netbeans, a na Gadu Gadu (Pidgin) jakiś znajomy zagadał mnie pół godziny temu, a ja nic o tym nie wiem. Strasznie brakuje ciągle widocznej listy otwartych okien, przecieć miejsce na lewo od zegarka jest takie niezagospodarowane…
Rozwiązanie: https://extensions.gnome.org/extension/368/taskbar-with-desktop-button-to-minimizeunminimize-/ Okazuje się, że był ktoś kto pomyślał tak samo i rozwiązał ten problem! Rewelacja, teraz zawsze widzę co jest otwarte, jest nawet ikona pokazania pulpitu:
Brak ikon na pulpicie
Skoro już mowa o pokazywaniu pulpitu: pulpit zawsze jest pusty. Bardzo długo brakowało mi możliwości wyświetlania na nim ikon. Teraz już co prawda przyzwyczaiłem się by wszystkie pliki trzymać w katalogu domowym, a programy przypiąć sobie do lewego menu z programami, ale jeśli ktoś nadal nie może tego przeboleć: na pulpicie już jak najbardziej można wyświetlać ikony.
Rozwiązanie: https://extensions.gnome.org/extension/237/desktop-icons-switch/
Podgląd okien podczas przełączania przez Alt+Tab
Niestety twórcy Gnome Shell zmałpowali sposób podglądu przełączanych programów z Windows: przy przełączaniu alt+tab widzimy tylko ikony tych programów. Ja jednak uwielbiam od razu widzieć co dane okno zawiera – bardzo to pomaga gdy mamy kilka okien tego samego programu. Patrzenie na ikonki niewiele daje i trudno trafić do akurat tego, którego zawartości szukamy. W Compizie była fajna możliwość tasowania oknami niczym kartami do gry. Jest także obecnie i w Gnome!
Rozwiązanie: https://extensions.gnome.org/extension/97/coverflow-alt-tab/ Tak to wygląda:
Od razu widać co jest gdzie. Niestety rozszerzenie to nie działa stabilnie, ale wada nie jest zbyt uciążliwa. Mianowicie raz na kilkadziesiąt wciśnięć alt+tab wywala się środowisko gnome. Następuje jego szybki restart (około 3-4 sekund) i żadne okna nie są tracone. Jedyna więc wada to ten chwilowy przestój w pracy. Jest to do zniesienia, zwłaszcza, że rozszerzenie to bardzo ułatwia pracę.
Ikona menu dostępności jest niepotrzebna
Dużo miejsca wprawdzie nie zabiera i jeśli sobie jest to może być. Jeśli komuś ona przeszkadza, a zwłaszcza jeśli ktoś sobie uświadomi, że od dwóch lat nie kliknął w nią ani razu, może ją łatwo usunąć tym rozszerzeniem: https://extensions.gnome.org/extension/112/remove-accesibility/
Za mało ustawień systemu!
To prawda: standardowe opcje konfiguracyjne Gnome są mierniutkie. Tym którzy też tak uważają polecam te rozszerzenie: https://extensions.gnome.org/extension/341/settingscenter/ Doda ono kolejne opcje, w tym między innymi skrót do gnome-tweak-tool i kilku innych. Od tej pory ustawić sobie będzie można niemal wszystko.
Monitorowanie pracy procesora, zużytej pamięci, temperatury, prędkości sieci…
Gdy coś nie działa, lub zaczyna działać gorzej od razu chce się zerknąć w monitor systemu by sprawdzić co nawala. W poprzednich środowiskach bardzo lubiłem mieć te wszystkie mierniki wyciągnięte w postaci mini wykresów od razu na panelach. Tu także się da. Oto rozszerzenia:
Procesor i pamięć: https://extensions.gnome.org/extension/9/systemmonitor/ Co więcej kliknięcie w te wykresy spowoduje uruchomienie pełnego monitora systemu.
Przepustowość łącza: https://extensions.gnome.org/extension/104/netspeed/
Temperatura urządzenia: https://extensions.gnome.org/extension/82/cpu-temperature-indicator/
A gdy wszelkich rozpraszających powiadomień jest za dużo…
Są zapewne i tacy, którym minimalizm Gnome Shell jest nawet za mało minimalny. Nie chcą żadnego paska u góry, powiadomień na dole… Chcą mieć okno programu na cały ekran. To nawet zrozumiałe, jeśli ktoś właśnie wziął się do pracy i wszystko co potrzebuje to miejsce na ekranie.
Rozwiązanie: https://extensions.gnome.org/extension/393/distraction-free/ Rozszerzenie opisane jest co prawda jako nierozwijane, ale działa świetnie.
To wszystko. A właściwie więcej niż wszystko, bowiem teraz już nie ze wszystkich wymienionych wyżej korzystam. Wypisałem je jednak by pokazać Wam jak Gnome Shell upodobnić funkcjonalnie do jego starszej wersji, czyli Gnome 2.
A może ktoś z Was poleci mi coś jeszcze?
Comments
Każdy dodatek do gnome-shell to większa użycie RAMu przez g-s. Wiele dodatków potrafi złapać wyciek pamięci, co skutkuje jeszcze większym np. 967 MB zajętym Ramem przez gnome-shell – to chyba nie zbyt dobra wiadomość 😉
Tekst może i dobry, tylko jeśli ktoś jest laikiem albo zaczyna z gnome-shell to czy wie cokolwiek o dodatkach, że może je sobie zainstalować?
Albo czy np. osoba starsza będzie bawić się w dodatki, bo wnuczek coś tam wspomniał i pokazał, ale kto by to pamiętał?
🙂
I czy osoba, która użytkuje daną dystrybucję tylko do internetu, będzie się bawić w szukanie i instalowanie dodatków kiedy to inne środowiska graficzne dane opcje i element mają w standardzie? 🙂
I jak sama nazwa wskazuje to są dodatki, a nie elementy składowe/podstawowe g-s 🙂 A jeśli są to dodatki, to wg. twórców gnome-shell są nam… nie potrzebne, do normalnego użytkowania i korzystania z ich pomysłu.
🙂
@myswiat: co do wyciekow pamieci nie zauwazylem, ale nie twierdze ze tak nie moze byc. u mnie GS uzywa teraz 128mb ram (uptime od 4 godzin). cale zuzycie to 1GB z czego ~1/3 to firefox
co do drugiej sprawy, ze babcia nie bedzie szukac dodatkow, to sie jak najbardziej zgadzam. nie jest to user friendly
co do tego ze dodatek to cos niepotrzebnego wedlug tworcow core rozwiazania to sie nie zgodze, nie zawsze tak musi byc. popatrz na swiat przegladarek: tu od dawna ta idea sie sprwadza. tworcy przegladarki robia podstawe i zachecaja innych by rozbudowywali ją o add ony
(o KDE 4)
>Ludzie nie potrafili zaakceptować faktu, że nagle z dnia na dzień nie mogą umieścić na pulpicie ikon. Twórcy się tłumaczyli, że to etap przejściowy, ale było już za późno.
Ludzie widocznie nie czytali ze zrozumieniem. Ja doskonale pamiętam jak KDE e.V. informowało, że wydanie 4.0 opublikowano tylko po to, aby twórcy aplikacji mogli zaznajomić się z bebechami i zaktualizować swoje KDELibs-aplikacje. Wydanie 4.0 nie nadawało się do codziennego użytku i ten stan trwał do wydania 4.3-4.4, więc do kogo pretensje?
Jeśli teraz KDE 4.9 jest tak samo fajne jak linia 3.5, to w czym rzecz? Uciekaj od GNOME-Shell.
I nie rozumiem tej manii testowania nowości. Ja to chyba jestem jakiś uwsteczniony, bo zatrzymałem się w epoce WinXP. Ominęła mnie Vista-rewolucja, Siódemka-ewolucja oraz Ósemka-wstrząs. Windows nadal działa, to po co aktualizować? Natomiast na co dzień używam Ubuntu 10.04 LTS z GNOME 2, które ma wsparcie do kwietnia 2013. Co prawda dałem się skusić na KDE4 (i potem tego żałowałem), ale szybko się opamiętałem i obecne wydanie LTS skutecznie chroni mnie przed Shellem, MATE, Cinamonem czy Unity. Nie rozumiem jaki jest sens upgrade’u systemu, a potem downgrade’u poszczególnych elementów.
Właśnie szukam dystrybucji żeby się przesiąść z łUbuntu, strasznie mnie drażni to co teraz się z nim wyprawia i chyba wypróbuje Fedorę.
@quest: “Wydanie 4.0 nie nadawało się do codziennego użytku i ten stan trwał do wydania 4.3-4.4, więc do kogo pretensje?”
oczywiscie ze do tworcow KDE. caly swiat wydania stabilne nazywa jako 1.0, 2.0, 3.0 itd, wiec naprawde chcesz miec pretensje do userow ze nie zczaili tej zmiany? mam, podobnie jak Ty, w systemie zainstalowanych pewnie z tysiac pakietow. nie mam obowiazku sledzic czy w ktoryms z nich developerzy postanowili zlamac konwencje nazewnicza
“Jeśli teraz KDE 4.9 jest tak samo fajne jak linia 3.5, to w czym rzecz? Uciekaj od GNOME-Shell”
mi gnome shell jest dobrze 🙂 wpis jest dla tych, ktorym nie jest. poza tym probowalem ale nie moge juz wytrzymac w KDE. az sie dziwie ze kiedys dalem rade tolerowac te cala cukierkowosc 😉
@Szyderczy Cyc mozesz sprobowac ale uwazaj bo jest kilka rzeczy bardziej linuksowych niz w ubuntu. czesciej sie zaglada do konsoli, na szczescie tylko po to by przepisac jakies rozwiazanie znalezione na google. na pewno zwykly user na poczatek musi wylaczyc wzmocnione bezpieczenstwo systemu SELinux ( http://www.crypt.gen.nz/selinux/disable_selinux.html ). Ja rozumiem po co to wprowadzono, ale przy zwyklym uzytkowaniu tylko stwarza problemy. Nawet wydrukowac sie nic nie da, tak wszystko jest poblokowane
@muzungu
No proszę ja Cię… KDE e.V. wydało wersję 4.0 dla deweloperów. Samo stowarzyszenie nie tworzy swojego systemu (KDE OS/GNOME OS to pieśń przyszłości) i jeśli już chcesz mieć do kogoś pretensje, to do twórców dystrybucji. Użytkownicy mogli nie czytać listy zmian i zaczaić zmiany, ale opiekunowie pakietów już tak, i to oni odpowiadają za sprzedanie niestabilnego środowiska jako produktywnego. Np. ja takie Kubuntu z KDE 4.0 TESTOWAŁEM, ale jeśli ktoś chciał po prostu “Ubuntu z KDE” do codziennej pracy, to żalić powinien się Canonicalowi.
>mam, podobnie jak Ty, w systemie zainstalowanych pewnie z tysiac pakietow. nie mam obowiazku sledzic czy w ktoryms z nich developerzy postanowili zlamac konwencje nazewnicza
KDE 3.5 samo się nie aktualizowało do wersji 4.0. Dla mnie trochę wydziwiasz. Używamy Linuksa i musimy mieć (ja mam) świadomość, że w środowisku FLOSS standardy są inne niż w Windows. Takie rzeczy jak Firefox, LibreOffice czy Calibre aktualizuję niemal na ślepo, bo każda zmiana to w 99% zmiana na lepsze, ale ani ja, ani nikt z moich znajomych nie aktualizuje całego środowiska bez zerknięcia w changelog. Może to nawyk z Ubuntu, bo tu każda aktualizacja wydania dodaje nowe błędy. 😀
A czemu po prostu nie wydali tego KDE 4.0 RC1 czy Beta, by programiści mieli na czym pracować?
Poza unity nie wiem ani jak wyglada kde4, gnome shell ani win8, ale wiem tylko tyle, ze na moim netbooku xfce sprawdza sie znakomicie. Jezeli ktos jest wrogiem zmian i lubi to co mial zawsze, to w xfce ma mozliwosc sie tym cieszyc. Konfiguruje sie je latwo i chyba wszystko w nim mozna ustawiac, a jak sie cos nie podoba, to wyrzucamy:) Mialem tez przez moment lxde, jeszcze mniejsze i prostsze niz xfce, ale ono juz sie ani tak latwo nie konfiguruje ani nie ma w nim tylu opcji do konfiguracji – jest ubozsze zwyczajnie.