Gdy docierasz do Kazbegi, miasta, które jest chyba gruzińskim odpowiednikiem naszego Zakopanego, podchodzi do ciebie pan i krzyczy “Israel?”. Gdy zaprzeczysz, krzyczy “Poland?”. Gdybym nie odpowiedział, że tak, zapewne krzyknąłby “Germany?”. Ten Pan doskonale wie jakiej narodowości najczęściej są przybywający do Gruzji turyści.
To tylko jedna z rzeczy, które w Gruzji mnie zaskoczyły. O ile tu u nas ten kraj może jeszcze się wydawać jakoś egzotyczny, to na miejscu okazuje się, że Polaków odwiedzających go są naprawde niezłe tłumy. W hostelu na dziesięć łóżek pięć było zajętych przez Izraelczyków, trzy przez Polaków, jedno przez Niemca i jedno przez Kanadyjczyka. Ponadto w niemal każdym zwiedzanym miejscu też spotykałem rodaków. Sami Gruzini dziwią się temu i pytają czemu tak często odwiedzamy ich kraj. Odpowiedziałem, że to zapewne przez nową bezposrednią linię, promocyjne ceny i ogólnie częstą obecność tego kraju w mediach.
Druga rzecz jaka mnie zaskoczyła – ale trochę mniej, bo się w sumie tego spodziewałem – to nieprawda dotycząca gruzińskiej gościnności. OK, od razu wyjaśniam, że Gruzini są mili, gościnni i wszystkim się to chyba podoba, ale niestety po afrykańskich doświadczeniach musze powiedzieć, że już chyba nie znajdę milszego narodu niż Rwandyjczycy 🙂 Przez mój punkt odniesienia mam inny obraz.
I paradoksalnie zaskoczyło mnie też jak traktowani są w Gruzji Polacy. O ile genralną gościnność oceniam na “w porządku” to okazywanie sympatii do ciebie, gdy przyznasz się, że jesteś z “z polszy” oceniam na “rewelacyjne”. Nagle Gruzinowi zaczynają błyszczeć oczy i zaczyna się cieszyć jakby zobaczył swojego dawno zaginionego brata. Potem następuje standardowy monolog jak to wspaniale zachowała się Polska (reprezentowana przez Lecha Kaczyńskiego) w czasie wojny z Rosją w 2008 roku i jakim to bratnym narodem jesteśmy wobez Gruzji. Przyznam, że przyszło mi do głowy, że byłoby kiepsko jakby Komorowski spie*lił sprawę i zaprzepaścił ten kapital, jaki jego poprzednik nam wypracował.
Więcej pogruzińskich refleksji wkrótce 😉
Comments
Z Komorowskim nie ma problemu, bo ta miłość Gruzinów do Polaków trwa już od bardzo, bardzo dawna…
Sięga ona tzw. 20-lecia międzywojennego, a konkretnie 1920 kiedy to Polska wspomagała Gruzję przeciwko Bolszewikom, a potem przygarnęła ichniejszych żołnierzy. Koniec końców Ci żołnierze i oficerowie walczyli również w naszych szeregach w II WŚ. Potem w okresie sowieckim Gruzini bardzo podziwiali wszystkie nasze zrywy ku wolności, a szczególnie finał…
Miałem przyjemność być w Gruzji jeszcze pod koniec istnienia ZSRR i kiedy tylko Gruzini usłyszeli polską mowę od razu uśmiechali się i pamiętam też te ich świecące oczy, które opisujesz 🙂
Dzięki tej przyjaźni moi rodzice kupili mi wtedy w sklepie dla milicji (!) czapkę milicyjną i pagony oficerskie – rzecz generalnie niemożliwa…